Obecne wzrosty cen złota są dopiero w początkowej fazie i gdyby historia miała się powtórzyć, to uncja złota powinna dojść do 5100$. A są przesłanki ku temu, że tym razem rynek byka na złocie będzie o wiele potężniejszy. Oto kilka powodów dlaczego.
Kraje, które mają kłopoty, mogą zwrócić się w stronę złota
Gdy kraje takie jak Argentyna, Wenezuela, Rosja dostrzegą, że amerykański dolar podąża drogą meksykańskiego peso, mogą zacząć unikać walut i zwrócić się w stronę złota. Jeżeli dolar mógł stracić na wartości, to to samo może stać się z Euro czy Yenem.
Wcześniej wspomniane kraje mogą w końcu dojść do wniosku, że wymiana własnej waluty na dolary w czasie kryzysu jest tylko zamianą jednej bezwartościowej waluty na inną.
Banki centralne zaczynają nabywać złoto
Po kilkudziesięciu latach pozbywania się przez banki zarówno złota, jak i srebra, nabywają je z powrotem. Już niedługo mogą zacząć wręcz się o nie „bić", żeby uzupełnić swoje rezerwy. Można zaobserwować, że kiedykolwiek pojawia się na sprzedaż jakaś duż ilość złota, to na chętnego do zakupu nie trzeba długo czekać i najczęściej jest to jakiś bank. Często także gdy jakiś bank sprzedaje, to nabywa to inny bank.
Gdy waluty będą tracić na wartości z powodu ciągłego ich dodrukowywania, złoto będzie pełnić funkcję gwaranta, który będzie podtrzymywał wiarę ludzi w narodową walutę.
Jeszcze mnóstwo pieniędzy zostanie dodrukowane
Kiedy opinia publiczna dowie się o bombie demograficznej, która jest jeszcze przed nami. Oraz o tych wszystkich obietnicach polityków o zatroszczenie się o ludzi w potrzebie i przyszłych emerytów, które nie zostaną spełnione, ponieważ po prostu nie odłożono na to pieniędzy. Bo po prostu nie ma innego sposobu, żeby te obietnice zostały spełnione, jak tylko poprzez dodrukowanie pieniedzy. Złoto stanie sie wtedy bezpieczną oazą chroniącą przed inflacją.
Historycznie złoto i srebro zachowywały się podobnie, a z racji tego, że srebro można nabyć o wiele taniej, może ono okazać się znacznie bardziej zyskowną inwestycją.