Popularna wśród polskich turystów Grecja wyjątkowo dotkliwie odczuwa skutki kryzysu. Ocena wiarygodności greckich obligacji została obniżona do poziomu nazywanego śmieciowym. Ambitny plan reform może się nie powieść ze względu na duży opór społeczeństwa i wybuchające niemal codziennie strajki.

Data dodania: 2010-05-24

Wyświetleń: 2634

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Protestowali już m.in. rolnicy, celnicy, pracownicy skarbówki, urzędnicy, lekarze, a wiele innych grup zawodowych jest w pełnej gotowości do przerwania pracy.

Wyzwania stojące obecnie przed Grecją można w pewnym sensie porównać do reform, które zmieniły polską gospodarkę z komunistycznej w wolnorynkową. Oczywiście realia są zupełnie inne, ale znakomicie można odnieść do tej sytuacji cytat pochodzący z programu gospodarczego z początku lat 90 - „Radykalny program gospodarczy rządu (...) ma szansę powodzenia tylko wtedy gdy zostanie zaakceptowany przez większość społeczeństwa". W Grecji takiej społecznej zgody nie ma i wiele wskazuje na to, że szybko się ona nie pojawi.

Przyczyny i skutki greckiej tragedii

Kryzys finansowy, który w różnym stopniu dotknął niemal wszystkie kraje na świecie nie był jednak przyczyną, a jedynie katalizatorem bliskiego bankructwa Grecji. Przez lata budżet tego kraju notował duży deficyt, a kolejne wydatki finansowane były dzięki nowym emisjom obligacji. Prawdziwa sytuacja była od dłuższego czasu ukrywana dzięki kreatywnej księgowości i naginanym statystykom. Ujawnienie rzeczywistego poziomu długu już 10 lat temu najpewniej uniemożliwiłoby wejście Grecji do strefy Euro, a wspólna waluta pomogła Atenom w dalszym rolowaniu długu i to na jeszcze korzystniejszych warunkach.

Dzisiaj Grecja musi płacić za nowe obligacje więcej niż niejeden z krajów tzw. trzeciego świata. Kolejne emisje mogłyby kończyć się sprzedażą całej puli, ale trudno wyobrazić sobie żeby zadłużona po uszy Grecja za kilka lat była w stanie je wykupić. Z resztą nawet przy realizacji planu reform tak duże obciążenia mogłyby doprowadzić do niewypłacalności kraju.

Brak reform, biurokracja, korupcja i szereg innych przyczyn spowodowały, że dalsze trwanie w status quo stało się niemożliwe. I to właśnie jest bezpośrednim skutkiem kryzysu - pewnych rzeczy nie udało się już dłużej ukrywać i cały świat dowiedział się o gigantycznych problemach Grecji. Niekorzystna sytuacja gospodarcza zbiegła się w czasie z wyborami, a nowy rząd przygotował pakiet ustaw ograniczających wydatki, podnoszących podatki i zwiększających wiek emerytalny. Takie działania nigdy nie są popularne, a wśród Greków panuje przeświadczenie, że kryzys to wina banków i nieodpowiedzialnych polityków i to właśnie oni powinni ponieść ciężar finansowania olbrzymiego długu.

Ateny mają nóż na gardle z jeszcze jednego powodu - od wprowadzenia reform zależy uruchamianie kolejnych transz międzynarodowej pomocy. W ciągu trzech lat na ratowanie gospodarki mają zostać udzielone pożyczki opiewające na przeszło 100 mld euro. Oprocentowanie tej pomocy jest niższe od bieżącej rentowności obligacji i to właśnie otwiera drzwi do uspokojenia sytuacji i zapewnienia obsługi bieżących zobowiązań. Wszystko jednak może rozbić się o nastroje społeczne, a większość parlamentarna w Grecji nie jest przesadnie stabilna.

Europejskie perspektywy

Udział greckich firm w polskim rynku nie jest znaczący. Najczęściej przytaczanym przykładem jest Polbank, należący do Eurobanku EFG. Sytuacja tego banku jest o tyle skomplikowana, że działa on w Polsce jako zagraniczny oddział. Tym sposobem nie podlega polskiemu nadzorowi, a depozyty gwarantuje instytucja z Grecji. Nie jest przypadkiem, że dzisiaj Polbank musi płacić za oszczędności Polaków więcej niż rynkowa średnia, bo wisi nad nim widmo kłopotów kraju, z którego pochodzi. Tymczasem sytuacja greckich banków, w tym Polbanku wydaje się być stosunkowo dobra, a już na pewno są one w lepszej kondycji niż grecka gospodarka.

Czy kryzys rozleje się z Grecji na inne kraje Europy? Takie ryzyko istnieje, ale w tym momencie trudno jednoznacznie coś w tej sprawie wyrokować. Wśród zagrożonych krajów wymieniane są Hiszpania, Irlandia, Portugalia i Włochy. W gronie tych krajów nie ma Polski, ale warunkiem podtrzymania relatywnie dobrej sytuacji jest obranie kursu na reformy i decyzje nieprzynoszące wzrostów w sondażach.

Kryzys w Grecji nie zagraża także istnieniu wspólnej waluty, ale może znacząco obniżyć zaufanie do Euro. Trzeba także pamiętać, że osłabianie się kursu złotego i rosnące oprocentowanie polskich obligacji także wiąże się z sytuacją w Grecji.

Greckie reformy i stabilizacja sytuacji w tym kraju to ważny element chroniący przed kryzysem w całej Unii Europejskiej. Zgoda krajów strefy Euro na pożyczenie pieniędzy Atenom to też zasygnalizowanie rynkom w jaki sposób wspólnota chce pomagać poszczególnym krajom w kryzysie. Dzisiaj trzeba kibicować Grecji i Grekom, by przeszli przez kryzysową zawieruchę zwycięsko, bo bankructwo tego kraju mogłoby wpędzić całą Europę w trwającą latami recesję. Istotne, by z tej lekcji przywódcy innych krajów wyciągnęli wnioski i nigdy nie dopuścili do sytuacji, w której ich kraj staje przed widmem bankructwa.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena