Protestowali już m.in. rolnicy, celnicy, pracownicy skarbówki, urzędnicy, lekarze, a wiele innych grup zawodowych jest w pełnej gotowości do przerwania pracy.
Wyzwania stojące obecnie przed Grecją można w pewnym sensie porównać do reform, które zmieniły polską gospodarkę z komunistycznej w wolnorynkową. Oczywiście realia są zupełnie inne, ale znakomicie można odnieść do tej sytuacji cytat pochodzący z programu gospodarczego z początku lat 90 - „Radykalny program gospodarczy rządu (...) ma szansę powodzenia tylko wtedy gdy zostanie zaakceptowany przez większość społeczeństwa". W Grecji takiej społecznej zgody nie ma i wiele wskazuje na to, że szybko się ona nie pojawi.
Przyczyny i skutki greckiej tragedii
Kryzys finansowy, który w różnym stopniu dotknął niemal wszystkie kraje na świecie nie był jednak przyczyną, a jedynie katalizatorem bliskiego bankructwa Grecji. Przez lata budżet tego kraju notował duży deficyt, a kolejne wydatki finansowane były dzięki nowym emisjom obligacji. Prawdziwa sytuacja była od dłuższego czasu ukrywana dzięki kreatywnej księgowości i naginanym statystykom. Ujawnienie rzeczywistego poziomu długu już 10 lat temu najpewniej uniemożliwiłoby wejście Grecji do strefy Euro, a wspólna waluta pomogła Atenom w dalszym rolowaniu długu i to na jeszcze korzystniejszych warunkach.
Dzisiaj Grecja musi płacić za nowe obligacje więcej niż niejeden z krajów tzw. trzeciego świata. Kolejne emisje mogłyby kończyć się sprzedażą całej puli, ale trudno wyobrazić sobie żeby zadłużona po uszy Grecja za kilka lat była w stanie je wykupić. Z resztą nawet przy realizacji planu reform tak duże obciążenia mogłyby doprowadzić do niewypłacalności kraju.
Brak reform, biurokracja, korupcja i szereg innych przyczyn spowodowały, że dalsze trwanie w status quo stało się niemożliwe. I to właśnie jest bezpośrednim skutkiem kryzysu - pewnych rzeczy nie udało się już dłużej ukrywać i cały świat dowiedział się o gigantycznych problemach Grecji. Niekorzystna sytuacja gospodarcza zbiegła się w czasie z wyborami, a nowy rząd przygotował pakiet ustaw ograniczających wydatki, podnoszących podatki i zwiększających wiek emerytalny. Takie działania nigdy nie są popularne, a wśród Greków panuje przeświadczenie, że kryzys to wina banków i nieodpowiedzialnych polityków i to właśnie oni powinni ponieść ciężar finansowania olbrzymiego długu.
Ateny mają nóż na gardle z jeszcze jednego powodu - od wprowadzenia reform zależy uruchamianie kolejnych transz międzynarodowej pomocy. W ciągu trzech lat na ratowanie gospodarki mają zostać udzielone pożyczki opiewające na przeszło 100 mld euro. Oprocentowanie tej pomocy jest niższe od bieżącej rentowności obligacji i to właśnie otwiera drzwi do uspokojenia sytuacji i zapewnienia obsługi bieżących zobowiązań. Wszystko jednak może rozbić się o nastroje społeczne, a większość parlamentarna w Grecji nie jest przesadnie stabilna.
Europejskie perspektywy
Udział greckich firm w polskim rynku nie jest znaczący. Najczęściej przytaczanym przykładem jest Polbank, należący do Eurobanku EFG. Sytuacja tego banku jest o tyle skomplikowana, że działa on w Polsce jako zagraniczny oddział. Tym sposobem nie podlega polskiemu nadzorowi, a depozyty gwarantuje instytucja z Grecji. Nie jest przypadkiem, że dzisiaj Polbank musi płacić za oszczędności Polaków więcej niż rynkowa średnia, bo wisi nad nim widmo kłopotów kraju, z którego pochodzi. Tymczasem sytuacja greckich banków, w tym Polbanku wydaje się być stosunkowo dobra, a już na pewno są one w lepszej kondycji niż grecka gospodarka.
Czy kryzys rozleje się z Grecji na inne kraje Europy? Takie ryzyko istnieje, ale w tym momencie trudno jednoznacznie coś w tej sprawie wyrokować. Wśród zagrożonych krajów wymieniane są Hiszpania, Irlandia, Portugalia i Włochy. W gronie tych krajów nie ma Polski, ale warunkiem podtrzymania relatywnie dobrej sytuacji jest obranie kursu na reformy i decyzje nieprzynoszące wzrostów w sondażach.
Kryzys w Grecji nie zagraża także istnieniu wspólnej waluty, ale może znacząco obniżyć zaufanie do Euro. Trzeba także pamiętać, że osłabianie się kursu złotego i rosnące oprocentowanie polskich obligacji także wiąże się z sytuacją w Grecji.
Greckie reformy i stabilizacja sytuacji w tym kraju to ważny element chroniący przed kryzysem w całej Unii Europejskiej. Zgoda krajów strefy Euro na pożyczenie pieniędzy Atenom to też zasygnalizowanie rynkom w jaki sposób wspólnota chce pomagać poszczególnym krajom w kryzysie. Dzisiaj trzeba kibicować Grecji i Grekom, by przeszli przez kryzysową zawieruchę zwycięsko, bo bankructwo tego kraju mogłoby wpędzić całą Europę w trwającą latami recesję. Istotne, by z tej lekcji przywódcy innych krajów wyciągnęli wnioski i nigdy nie dopuścili do sytuacji, w której ich kraj staje przed widmem bankructwa.