Słowa Hugo Steinhausa umieszczone w tytule staną się motywem przewodnim niniejszego artykułu. Dlaczego? Zapraszam do lektury. Panuje pogląd wśród większości uczniów, a nawet części społeczeństwa i niektórych nauczycieli, głoszących, że po co komuś matematyka, skoro nie wybiera się na studia ścisłe lub politechniczne, tylko na humanistyczne. Po co „katować” na korepetycjach i kursach maturalnych jakąś matematyką rzeszę przyszłych inteligentów humanistycznych? Czy nie można być dobrym z historii i języka polskiego, a nie rozumieć matematyki? Do czego potrzebne są nam sinusy, logarytmy, ostrosłupy... Szkoła powinna uczyć rzeczy użytecznych!
Matematyka słusznie nazywana „Królową wszystkich nauk” nie ma bezpośredniego przełożenia na jakość naszego życia, bo gdzie przeciętny człowiek może wykorzystać Twierdzenie Pitagorasa, ale jej pośrednie oddziaływanie jest bezcenne dla rozwoju całej cywilizacji, czyli pośrednio nas. Dlaczego?
Zrozumienie matematyki, która posługuje się metodą dedukcyjno-indukcyjnego wnioskowania operującego na tworach abstrakcyjnych, rozwija naszą wyobraźnię przestrzenną i abstrakcyjną. Dzięki temu o wiele lepiej potrafimy wyobrazić sobie rzeczy, których nie możemy dotknąć, zmierzyć, zważyć, jak miłość, sprawiedliwość, prawdę, piękno. Czy to nie na tych wartościach oparta jest nasza cywilizacja?
Uczy nas matematycznego podejścia do świata - rzeczy bezcennej. Aby rozwiązać problem matematyczny, potrzeba zadać sobie szereg adekwatnych pytań, aby móc zobaczyć "oczyma" wyobraźni ukryte elementy, potrzebne do rozwiązania zadania. Na maturze liczy się nie tylko dojście do prawidłowego rozwiązania, ale czas, w jakim się do niego dochodzi. Rozwiązania nieschematyczne, czyli wymagające myślenia, są nagradzane szybszym dojściem do prawidłowej odpowiedzi. Czy jakość naszego życia nie zależy od umiejętności szybkiego rozwiązywania problemów? Aby tak było, potrzeba szybko wyciągać trafne wnioski i je analizować. Dlaczego szybko? Bo czas jest ograniczony, czyli cenny. Zapewne to Darwin miał na myśli, mówiąc, że wyposaża matematyka nas w coś jakby szósty zmysł. Dlatego, jak wykazano naukowo, osoby, które radziły sobie z nią w szkole, lepiej radzą sobie w życiu czy na studiach wyższych.
Ale czy matematyka uczy nas tylko szacunku do czasu?
Uczy nas szacunku do drugiego człowieka i jego historii oraz sztuki, podobnie jak przedmioty humanistyczne, ale w sposób mniej jawny. Ludzie z rozwiniętą wyobraźnią lepiej potrafią wczuć się w sferę fizyczną i psychiczną innego człowieka, dlatego cechują się wyższym stopniem empatii, która jest kluczem na drodze do rozwoju moralnego człowieka. Cała wielka sztuka: rzeźba, malarstwo, muzyka, architektura zostały zbudowane według kanonu klasycznego piękna, którym rządzi zasada tzw. „złotej” proporcji. Człowiek jako podmiot i przedmiot sztuki sam został zbudowany wedle tego samego pięknego języka przyrody, jakim jest „złota” proporcja.
Matematyka jako jeden z niewielu przedmiotów w szkole potrafi obiektywnie i miarodajnie zweryfikować inteligencję logiczną młodego człowieka. Jak twierdzą psycholodzy, operacje na przestrzennych obiektach matematycznych są nie do wyuczenia, dlatego mogą dać prawdziwy obraz zdolności intelektualnych ucznia, a tym samym ocenić jego predyspozycje do podjęcia studiów wyższych.
Jak wszyscy wiemy, nasz rozwój cywilizacyjny zawdzięczamy w ogromnej mierze rozwojowi nauk matematyczno-przyrodniczych. Tworzenie i rozwój najnowszych technologii i zrozumienie ich działania, rozwój infrastruktury komunalnej i przemysłowej, produkcja dóbr – to wszystko jest możliwe przede wszystkim dzięki inżynierom, których nie tylko w Polsce jest relatywnie mało w stosunku do potrzeb rynku pracy. Obowiązkowy egzamin maturalny z matematyki po części ma zachęcić młodzież do wybierania studiów ścisłych i politechnicznych. Czy przymus jest skuteczny na długą metę? Czy uczniowie i nauczyciele są na to przygotowani? To już inna historia!
Wymienione przeze mnie opisy to zaledwie kilka z licznych korzyści, jakie daje uczenie się matematyki.
Kto i co zyska, a kto straci na wprowadzeniu obowiązkowej matematyki na maturze od 2010 roku? Dla społeczeństwa powinno to przynieść same korzyści w postaci większej liczby potrafiącego myśleć samodzielnie społeczeństwa czy liczby inżynierów, co zapobiegnie stagnacji gospodarczej państwa. Dla uczniów powinna stać się wyzwaniem, dowodem i miarą swojej dojrzałości. Stracić mogą tylko ci, którzy nie będą w stanie opanować jej na poziomie podstawowym przynajmniej na 30%. Bo tak niewiele i tak wiele potrzeba, by z dumą powiedzieć o sobie: zdałem matmę!
Słowa Steinhausa w istocie trafnie streszczają odpowiedź na postawione w tytule artykułu pytanie, ponieważ znajomość matematyki i to, co dzięki niej otrzymujemy, sprawia, że stajemy się bardziej atrakcyjni i użyteczni osobowościowo dla społeczeństwa, pracodawców czy siebie samych. Lepiej potrafimy wykorzystać swój potencjał, będąc bardziej kreatywnym, bo robimy to lepiej od innych, którzy robią to dobrze. Bo matematyka to ciągłe dążenie do doskonałości intelektualnej. Bo matematyka to nie nauka o liczeniu, ale o myśleniu, którego atrybutem jest stawianie pytań. Czyli nauką o sztuce życia, bo „Kto nie potrafi pytać, nie potrafi żyć”, jak mawiał Albert Einstein.