Różne sposoby zapewnienia optymalnej temperatury są powszechnie znane.
Gorzej jest z wiedzą na temat wentylacji.
Aby ludzie mogli sprawnie działać potrzebują tlenu. W zamkniętym pomieszczeniu, bez dostępu świeżego powietrza następuje niedotlenienie i pogarsza się samopoczucie. Po nocy w takich warunkach, człowiek czuje się zmęczony, niewyspany i rozbity. Złe samopoczucie z powodu przyduszenia pogłębia niewłaściwa ilość pary wodnej.
W ciepłych pomieszczeniach, o zbyt dużej wilgotności, stwarza sie dobre warunki do rozwoju grzybów i pleśni. Zaczyna chorować również dom. Syndrom chorego budynku.
Według polskich norm należy zapewnić 30 m3 świeżego powietrza w ciągu godziny na każdą osobę przebywająca w pomieszczeniu. W miejscach, które produkują wilgoć, jak kuchnia i łazienka, ta ilość jest o wiele większa.
Dawniej stosowano wyłącznie wentylację grawitacyjną. Przy bardzo nieszczelnych drzwiach i oknach zdaje ona egzamin w zimie, ponieważ przy dużej różnicy temperatur, ciepłe powietrze jest wysysane przez komin, a świeże wciska się wszystkimi szparami.
Gdy temperatury są wyrównane wymiana powietrza praktycznie nie istnieje. Jeszcze gorzej jest wówczas gdy na zewnątrz jest chłodniej niż w domu. Może wtedy wystąpić zjawisko napływu powietrza do domu przez kanały wentylacyjne, w których rozwija się mikroflora chorobotwórcza. To samo może wywołać silny wiatr, który wdmuchuje powietrze w źle wykonane kominy wentylacyjne.
Straty ciepła są przy wentylacji grawitacyjnej ogromne. Sięgają nawet 30-50 % wszystkich strat w domach całkowicie nieenergooszczędnych. Jedynym ogranicznikiem tych strat jest niesprawność i niewydolność samej wentylacji.
Od pewnego czasu, w związku z podwyżkami cen energii i zaleceniami unijnymi, zaczęto termomodernizować budynki mieszkalne. Ociepla się ściany i wymienia okna na energooszczędne i szczelne, całkowicie zapominając o wentylacji. Przy całkowicie szczelnych oknach wymiana powietrza zanika. Aby temu zapobiec wymyślono mikroszczeliny w oknach i rozszczelnienia.
Z tego powodu, oraz przy uwzględnieniu że wiele osób nawet zimą przy takiej wentylacji otwiera okna, oszczędności energetyczne wahają się w granicach 10-25%. Budynek nakładem dużych środków zamienia się z bardzo nieenergooszczednego w nieenergooszczędny i niezdrowy.
Najlepszym rozwiązaniem jest wymuszone doprowadzanie odpowiedniej ilości powietrza do każdego pomieszczenia. Zabezpieczona jest wówczas właściwa ilość tlenu i odprowadzany nadmiar pary wodnej.
Optymalnie byłoby, gdyby ilość i szybkość wymiany powietrza w poszczególnych miejscach była sterowana zawartością dwutlenku węgla i wilgotnością względną..
Piotr Waydel