Klientami są widzowie, słuchacze i czytelnicy. Zwykli, często zmęczeni ludzie, kierujący się praktycznie wyłącznie emocjami. Znaczna część z nich niewiele rozumie z tego co widzi, słyszy i czyta, do czego wybitnie przyczynia się system szkolnictwa, niszczący od pierwszej klasy, a nawet od przedszkola, wszelką indywidualność, ciekawość, kreatywność. Nic dziwnego, że interesują ich przede wszystkim sensacje, tragedie, skandale, plotki, czarny PR. To jest zrozumiałe i podnosi poziom adrenaliny.
Media nie tylko to uwzględniają, ale stosują różne socjotechniczne rozwiązania, przywiązujące klientów. Liczy się oglądalność, nakład, prenumerata, liczba słuchaczy i związane z tym zlecenia na reklamy. Informacje pozytywne, rozwojowe, naukowe nie cieszą się szerszym zainteresowaniem. Podawane są przede wszystkim te wiadomości, które przyciągają i mogą być podane w sposób sensacyjny.
Ograniczę się w tym artykule do gazet, tygodników, miesięczników, zarówno papierowych, jak i wirtualnych.
Zaganiani, zapracowani ludzie, rzadko mają wystarczająco czasu i sił, aby przeczytać ze zrozumieniem istotne dla nich artykuły. Najczęściej czytają tytuły i tylko przeglądają treść. Dlatego, przy kolosalnej ilości informacji, tytuł musi być na tyle sensacyjny, aby zmusić do reakcji. Nie jest ważne czy jest w pełni zgodny z faktami i treścią artykułu. Bardzo często zdarza się, że sugeruje coś innego.
Przykładem niech będzie rozpętana histeria medialna związana z grypą.
Ukazał się na przykład tekst zatytułowany:
Epidemia A/H1N1 - zamarło 17-milionowe miasto.
Podświadome skojarzenia z tym związane są przerażające. Tekst został natychmiast powtórzony w kilkuset miejscach w Polsce. A w środku informacja o tym, że w Bombaju, w związku z zagrożeniem grypą, zamknięto na 3 dni szkoły i instytucje. A w czasie całej tej epidemii zmarło w sumie 9 osób, czyli mniej, niż jednego dnia ginie ludzi na ulicach, w tym 17-sto milionowym mieście.
Aby się o tym przekonać wystarczy wpisać w cudzysłowie wymieniony tytuł.
Odpowiednio dobrane tytuły wystarczą do sterowania emocjami i przekonaniami większości czytelników.
Dla bardziej dociekliwych jest zawartość tekstu. Ale wystarczy trochę inaczej podać fakty i dobrać nazewnictwo, aby zmienić ich odbiór emocjonalny.
Tu najprostszym przykładem niech będzie informacja, bardzo mocno nagłaśniana w mediach, że rak szyjki macicy jest drugą na świecie przyczyną śmierci kobiet. Zapomniano tylko dodać, że tak jest w krajach trzeciego świata, a nie tam, gdzie jest higiena i profilaktyka. Przykładem może być tu Finlandia, w której umiera na raka szyjki macicy tylko kilkanaście kobiet rocznie i prawie wyłącznie z własnej winy. W Polsce umiera na nią niecałe dwa tysiące rocznie i jest to spowodowane przede wszystkim tym, że regularne badania robi tylko 15% kobiet. Ale dzięki panice nakręcanej przez media, społeczeństwa chcą, aby państwo finansowało bardzo drogie szczepienia.
Takich przykładów, są setki w mediach głównego nurtu. Dla wyrobienia sobie szerszego spojrzenia na poruszony temat, polecam na przykład blog grypa666.
Większość z tego wcale nie jest teorią spiskową, tylko rzetelnym przedstawieniem faktów.
Największym osiągnięciem spiskujących jest to, że udało im się wmówić społeczeństwom teorie spiskowe, które na różne sposoby podsycają i ośmieszają. Gdy dwa lata temu mówiłem bankom i doradcom bankowym, że będzie kryzys i banki będą upadać, to pukali się w głowę. A teraz pytają się skąd wiedziałem i zapraszają na spotkania.
Przykładowo przecież kryzys subprime nie wziął się znikąd, tylko jest to celowe działanie na szczeblu rządu USA.
Clinton już w 1997 roku nakazał bankom udzielać do 30% niespłacalnych kredytów hipotecznych. Po zapakowaniu ich w produkty z ratingiem AAA, czyli najwyższym na świecie, sprzedano tego za wiele bilionów dolarów. To jest dopiero przekręt, złodziejstwo i oszustwo.
Ale gdy o tym informowałem wcześniej, „fachowcy" mówili że to teoria spiskowa.
A to bezwzględna kradzież dorobku wielu narodów świata.
A kryzys subprime to tylko drobiazg w porównaniu z innymi sprawami, które dopiero zaczną wypływać.
Gdy mówiłem o spekulacjach na złotówce i przygotowywanych przekrętach, to wszyscy twierdzili, że to niemożliwe. Przecież banki to instytucje zaufania publicznego. A tymczasem nieuwzględnienie tego doprowadziło do tragedii opcji walutowych i ogromnych strat na złotówce.
To też była teoria spiskowa.
Trwa bezwzględna walka ekonomiczna i informacyjna, ale zadowolone z siebie, bezmyślne, zmanipulowane społeczeństwo nie zamierza nawet spróbować zastanowić się co się dzieje.
Łyka papkę medialną i dziwi się poniewczasie co się stało.
Do starszej części społeczeństwa bardzo trudno jest trafić. Nawet jeżeli coś rozumieją, to wolą schować głowę w piasek.
Jedyna szansa w młodzieży.
Jak do niej trafić, aby wzięła sprawy w swoje ręce, zamiast stać się wymienialnym, bezmyślnym trybikiem w machinie napędzającej kasę wybranym?
Innym przykładem niech będzie wojna rosyjsko-gruzińska.
Praktycznie wszystkie polskie media pisały o brutalnej napaści Rosji na Gruzję, zupełnie pomijając wiele oczywistych i znanych na świecie, ale nie w Polsce, faktów. A wystarczyło tylko poczytać bieżące informacje na portalach gruzińskich czy amerykańskich.
Żeby nie być gołosłownym przytoczę słowa amerykańskiego generała Colina Powella, który był szefem dyplomacji za pierwszej kadencji Busha i którego nadzwyczaj trudno posądzić o rusofilizm:
„Rosja działała brutalnie, ale to było całkowicie do przewidzenia. Saakaszwili głupio zrobił napadając na Południową Osetię. Rosja została przez niego sprowokowana".
Na pytanie czy USA nie powinny w związku z tym popierać Gruzji, odpowiedział:
"Tego nie mówię. Trzeba było dać Saakaszwilemu wyraźniejsze wskazówki".
Informacja ta ukazała się nawet na money.pl i interia.pl, ale przeszła zupełnie bez echa.
Przecież słowa generała Powella oznaczają, że amerykański agent, aby ratować siebie i swoje stanowisko, zrobił przedwczesny i nieuzgodniony ruch, wywołując wojnę w pierwszy dzień olimpiady.
Jak powiedział profesor Geremek, odpowiednio wiele razy powtórzona w mediach informacja, staje się faktem medialnym i tylko takie fakty się liczą. Dla rządzących i rządzonych. W końcu mamy przecież mediokrację.
Dlatego, gdy pokażą się niewygodne informacje, potrafią równie szybko zniknąć.
Tu przykładem może być informacja:
"Wirus A/H1N1 stał się odporny na leki", która pokazała w nocy 29 VI, na wielu portalach, a już nad ranem została zakazana. Władze duńskie poinformowały w nim o potwierdzonym przypadku grypy A/H1N1 odpornej na „główny lek".
Dlaczego ta informacja zniknęła? Kto to sprawił i dlaczego?
O tym samym „leku" już w 2006 roku Dziennik Polski napisał:
Szczepionka przeciwko grypie może zabić!
http://www.dziennik.pl/swiat/article11827/Szczepionka_przeciwko_grypie_moze_zabic_.html
Producent nie wytoczył Dziennikowi żadnego pozwu, pozostałe media przemilczały, a teraz podsycają nieuzasadnioną panikę i promują tą szczepionkę.
Aby nie być posądzonym o teorie spiskowe podaję link do listu Pani Profesor Marii Doroty Majewskiej do PTW na temat toksyczności szczepień:
http://wolnemedia.net/?p=16442
W sieci są tysiące opinii na ten temat najbardziej uznanych na świecie autorytetów i organizacji. Media głównego nurtu wolą jednak podawać inne informacje, ponieważ żyją przede wszystkim z reklam. Zarówno bezpośrednich, jak też z artykułów sponsorowanych. Nie podają w związku z tym takich informacji, które mogły by być szkodliwe, albo nawet tylko niewygodne dla reklamodawców. Dlatego promowane są ich rozwiązania, produkty i usługi, a przemilczane inne, które mogą być zdecydowanie bardziej opłacalne dla klientów, przez co stanowią zagrożenie i konkurencję.
Gdy kiedyś zwróciłem uwagę, w jednym z najpoczytniejszych miesięczników branżowych, że jest poważne przekłamanie w artykule sponsorowanym, odpowiedzieli, ze nie mogą umieścić sprostowania, bo stracą jednego z lepszych reklamodawców.
Gdyby w związku z błędnym poinformowaniem, czytelnicy ponieśli konkretne, wymierne i udokumentowane straty oraz zrzeszyli się w grupie do pozwu zbiorowego, jak to jest organizowane na www.pozywamy-zbiorowo.pl, to mógłby z tego powstać spektakularny precedens, zmuszający media do większego zastanowienia się nad rozpowszechnianymi informacjami.
Ludzie zmęczeni walką z problemami dnia codziennego, zindoktrynowani od dziecka i w najlepszym wypadku wysoko, ale zbyt wąsko wyspecjalizowani, nie potrafią przebić się przez gąszcz papki medialnej, aby wyłowić z niej prawdziwą i istotną dla siebie wiedzę. Zwłaszcza, że wielu dziennikarzy, przy coraz szybciej rozwijającej się nauce i ogromnym zalewie informacji, również często nie zna dokładnie i nie rozumie w pełni tematu, na który się wypowiada. Często liczy się tylko wierszówka i efekt finansowy.
Dlatego, aby pozyskać wartościową i prawdziwą informację, należy mieć podstawy do zrozumienia danego tematu i poznać jak najwięcej różnorodnych opinii. Czasami nawet zwariowanych, dzięki którym może włączyć się szersze, bardziej interdyscyplinarne spojrzenie.
Piotr Waydel