Oto, na co mogą liczyć tegoroczni poszukiwacze lokum. Ceny nieadekwatne do standardów. Ogłoszenia w ciągu kilku minut tracą ważność. Udało się umówić na uroczysty ogląd mieszkania? Świetnie! To raptem początek arcyzabawnej gierki, bowiem wynajmujący swoiste castingi poczęli urządzać u progów swych mieszkań. I – niestety - często są to za wysokie progi na studenckie nogi.
Szukasz. Internet. Tędy najłatwiej. Łapczywie zwiedzasz portale typu gumtree.pl, stancja.pl, lokator.pl i nie możesz oka nacieszyć. Tylko, że natłok ogłoszeń, nijak ma się do rzeczywistości. I masz: Pokój wynajmę. Atrakcyjne warunki. W pełni umeblowany. 400zł. Dzwonisz. Po chwili słyszysz w słuchawce, że nieaktualne. Nie zrażasz się porażką. Dryndasz dalej. Ale 2 godziny później wydzwoniłeś już 4 karty. I ciągle nic.
Paznokcie u rąk obgryzione do mięsa. Z dołu zachęcająco spogląda na ciebie paznokieć dużego palca u stopy.
Ogłoszenia, owszem są, ale:
- nieaktualne
- aktualne, ale dopiero od połowy października
- chcą tylko studentki
- studentów medycyny
- dziewczęta z umiejętnością egzotycznego masażu
- dla osobników niekorzystających z mieszkania zbyt często
Szukając mieszkania, początkowo zwracałem uwagę na powierzchnię, dostęp do łazienki, formę ogrzewania i lokalizację. Chciałem mieć jak najbliżej na uczelnię. Z czasem jednak moje wymagania diametralnie się zmieniły. By nie płacić 800 zł za malutki pokoik jednoosobowy, musiałem wyemigrować na peryferie Poznania. Dojazdy zajmują mi około dwóch godzin dziennie, i chałupa jest pod psem, ale płacę dużo mniej - mówi z depresją w oczach Marcin Janicki, student politologii UAM.
Mocz na schodach
Wymagania wykazują tendencję odwrotnie proporcjonalną do cen najmu. Bo te wpadły w szaleńcza fazę okresu dojrzewania. Rosną i rosną.
Przyczyna podstawowa: zakodowany w świadomości społecznej obraz studenta birbanta, imprezowicza, awanturnika, zoofila, nekrofila, odchyleńca emocjonalnego, który z pewnością zdemoluje, wyburzy, ostrzela, podpali.
W zeszłym roku wynajmowałem mieszkanie studentom z Akademii Ekonomicznej. Wracali po nocach. Hałasowali. Sikali na klatce schodowej. Wysłuchiwałem skarg od sąsiadów. A ponadto zalegali z opłatami - odpowiada pan Jarek, właściciel kamienicy na Jeżycach, zapytany, dlaczego zaznaczył w ogłoszeniu, że oferta nie jest skierowana do studentów.
Gumtree pe el. Kopalnia ogłoszeń i wiedzy na temat zgnilizny moralnej społeczeństwa posiadającego mieszkanie. Ogłoszenie z 28 czerwca Od 1 lipca pokój jednoosobowy. W pełni umeblowany: rozkładane łóżko, garderoba, biurko. Przejściowy. Ul. Ratajczaka. 450zł. Cena podejrzanie niska, ale dlaczego nie spróbować? Właścicielka nader uprzejmie umawia Cię na spotkanie w celu zwiedzenia lokalu. Przyciszonym głosem wspominając o braku luksusu. Nie przejmujesz się, wszak toż to samo centrum, a cena łagodna dla portfela. Na miejscu wprowadzają cię do pokoiku o metrażu dwa na dwa, który pierwotnie służył zapewne za klatkę dla królika. Zamiast łóżka rozkładany fotel i dwie półki imitujące szafę. Do tego prysznic dyndający w kuchni. Bez obaw, właścicielka obiecuje pełen zakres kultury i prywatności pokazując mikroskopijną firankę, pełniącą funkcję kabiny prysznicowej. Czujesz kilogramy wypalonych kadzideł. Jak się okazuje sfajczonych w celach modlitewnych, bo po chwili słyszysz następujące pytanko: Mamy nadzieję, że nie masz nic przeciwko odbywającym się raz w tygodniu spotkaniom modlitewnym? Nie czekając aż staniesz się ofiarą podczas jakiegoś rytuału religijnego, opuszczasz apartament.
Komuna
Dzień trzeci poszukiwań. Masz już stanowczo dość przeszukiwania ogłoszeń i dopada Cię dolina, gdy nagle odkopujesz istne cudeńka: Pokoik z niewielką używalnością wody (gotowanie i kąpiele wykluczone) dla czystego studenta albo Pokoik przy rodzinie, panience, za pomoc drobną, mycie okien, gotowanie, sprzątanie. Cena tylko 500 zł. Już się powiesiłeś? A skąd! Czytając takie anonse, zmieniasz opinię na nieco lepszą o właścicielach stancji. Nabierasz mianowicie przekonania, że są jeszcze ludzie z poczuciem humoru.
Jak szukać, by uniknąć mielizn? – oto jest pytanie. Przeglądając ogłoszenia zwracaj uwagę na prostotę. Umiejscowienie. Koszt. Wyposażenie. Takie najtrudniej wyszperać, ale są najpewniejsze. W większości ogłoszeniodawcy piszą piękne baśnie o przytulnych pokoikach. A ‘przytulny’ w ich rozumowaniu to taki, w którym się przytulasz. Do ściany. Meble o klimacie PRL-u- znaczy tyle, że w pokoju znajdziesz rozwalającą się szafę, nadjedzony przez robale materac i beznogie krzesło. Rudery na 16 piętrze wieżowca z oknem na betonowe oblicze budynku obok, określane są, jako komnaty z przepięknymi widokami. Pragniesz lepszych – czytaj cywilizowanych - warunków? Musisz zapłacić 800-1000 zł za pokój. Kawalerki 1200- 1600 zł. By z jak najmniejszym skutkiem odczuć koszty najmu, najemcy decydują się na wspólne mieszkanie w coraz większych zbiorowościach. Wcale nierzadkie jest poszukiwanie współspaczy do kawalerki, która z założenia przeznaczona jest dla jednej osoby. Obcy sobie ludzie, z całym zastępem swoich niezdrowych nawyków, dziwactw i przyzwyczajeń zmuszeni są egzystować w jednym pomieszczeniu. Jak wiadomo żyć w komunie nigdy nie było łatwo.
Urok dziewiątek
Miejsce w pokoju zamieszkałym już przez dwóch studentów. Cena 299 zł. Otóż to: podawanie cen z dziewiątkami na końcu, to niesłychanie popularna w ostatnim czasie metoda. Dzięki temu czujesz się jak w supermarkecie, gdy dostajesz hiperpromocją po głowie i odchodzisz od kasy ze zgrzewką napojów gazowanych z fluorescencyjnymi zakrętkami, bo 299 to przecież nie 300.
Znalezienie mieszkania na studencką kieszeń graniczy z cudem. Wygląda na to, że Poznań, a także inne miasta w Polsce nie są przygotowane na zwiększoną liczbę żaków. (W ostatnich latach przybyło ich znacznie). Coś się musi wydarzyć, by zmienić ten stan rzeczy. Może państwo sobie przypomni o studentach i stworzy system wspierania finansowego, taniego kredytowania, stypendiowania.? Ale czy na polityków można liczyć w kryzysie? Prędzej na meteoryt, który wyrżnie w rynek nieruchomości. Tylko ceny raczej wtedy nie spadną. Póki co, życzymy więc wielce szanownym właścicielom nieruchomości, by mieli trochę mniej forsy, ale za to więcej oleju w głowie.
Autor: Katarzyna Mikołajczyk