Garść refleksji podczas spaceru z synkiem, czyli zastosowanie ozdobnych tasiemek powiewających przy nogawkach spodni. Wbrew pozorom nie jest łatwo ubrać pociechę odpowiednio do warunków atmosferycznych. Jak to zrobić, żeby nam dziecię nie zamarzło i jednocześnie się nie ugotowało?

Data dodania: 2009-05-05

Wyświetleń: 3907

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Nareszcie wiosna, dająca niesamowite możliwości. Możemy już pochować ciężką zimową odzież do przepastnych szaf i nareszcie rozkoszować się ciepłem i zielenią. Czas na indiańskie wyprawy do puszczy, czy choćby, w ostateczności na miejski skwer. Bierzemy naszą pociechę i rozradowani wybiegamy z domu…
W progu zatrzymuje nas małżonka i uświadamia nam naszą wątłość intelektualną:

-„chcesz wyjść na dwór nie ubrawszy Pawełka, Joli, (właściwe imię proszę wpisać…).
-„przecież jest ubrany” – odpowiadasz zdziwiony, przecierając oczy i wpatrując się w czterolatka gotowego do wymarszu
-„jest całkiem ciepło” – stwierdzasz inteligentnie
-„ale wiatr jest chłodny” – ripostuje małżonka.
Dyskusja się rozwija, z tym, że raczej nie będę umieszczał jej zapisu - nie nadaje się dla czterolatków.

Wbrew pozorom nie jest łatwo ubrać pociechę odpowiednio do warunków atmosferycznych. Jak to zrobić, żeby nam dziecię nie zamarzło i jednocześnie się nie ugotowało? Musimy o tym pamiętać zwłaszcza w okresach przejściowych, wiosna, jesień. Gdy latem jest 30 stopni, albo zimą -15 dylematów nie ma. Jeżeli natomiast „jest ciepło, ale wiatr jest chłodny” ubierzmy pociechę stosownie do tego, co planujemy robić. Inaczej zapewnimy komfort termiczny dziecku podczas turnieju szachowego rozgrywanego w parku, a inaczej należy się ubrać na downhill trójkołowym rowerkiem. Z własnego doświadczenia powiem, że najlepszym rozwiązaniem jest wygodny plecaczek na plecach tatusia mieszczący obok prowiantu cieplejszą bluzę, czy kurteczkę. Ubieranie „na cebulkę”, czyli warstwami, które można dowolnie komponować jest chyba najlepszym rozwiązaniem wymyślonym już jakiś czas temu.

Współcześnie produkowane ubrania dla dzieci szanujących się marek wykonane są z materiałów najwyższej jakości i starannie wykończone. Muszą sprostać wysokim wymaganiom stawianym przez dzieci i …pralki (muszą być prane częściej niż odzież dorosłego). Po wielu takich cyklach – zabawa/pranie – muszą zachować swój pierwotny wygląd i właściwości. Materiały pomagające zachować komfort termiczny są szczególnie polecane. Pozwalają odprowadzać nadmiar ciepła na zewnątrz, przy jednoczesnej ochronie przed wiatrem i deszczem (dotyczy oczywiście odzieży zewnętrznej, naturalnej bawełny jako bielizny chyba jeszcze długo nic nie zastąpi). Duży nacisk podczas projektowania kładzie się na ergonomię - ubranka dla dzieci muszą być wygodne i zapewniające swobodę ruchów tak ważną dla młodego, ciekawego świata człowieka. Odzież musi być również bezpieczna. Sam osobiście sprawdzam, wybierając się z młodzieńcem na rower, czy przy nogawkach spodni nie powiewają radośnie jakieś sznurki ozdobne, czekające tylko żeby wkręcić się w przekładnie korbową roweru, czy wokół szyi nie ma zawiązanych innych „tasiemek”, które mogą doprowadzić do poważnego wypadku podczas „wspinaczki na jabłonkę”. I tak nie jesteśmy w stanie do końca przewidzieć, co zrobi nasza pociech, eliminujmy przynajmniej te zagrożenia, które dostrzegamy…

Zgodnie z zasadą „małe dziecko – mały kłopot…” o modzie maluchów decydują rodzice (u mnie żona…) estetyczne i modne ubranko cieszy oko rodzica i osób z otoczenia, ale dla dziecięcia większego znaczenia nie ma (dla niego liczy się wygoda, choć może jeszcze niezdefiniowana…). Gdy dziecię dorośnie i pójdzie do szkoły, zacznie czerpać informacje na temat mody z przeróżnych kanałów. Zaczną się podobać ubrania noszone przez bohaterów filmów, reklama, przekazy koleżanek… i nagle okaże się, że kupienie zwykłej sukienki dla córuni urasta do rangi skomplikowanego problemu. Ta jest niemodna, tamta nie trendy i w ogóle do…Rodzicu zachowaj zdrowy rozsądek, im więcej energii włożyłeś w wychowanie, tym większy teraz i w przyszłości odbierzesz procent. Może na początku tłumaczenie, że ubranie nie jest najważniejsze i że „nie szata zdobi człowieka” nie trafi do Twojej pociechy, ale jakąś platformę porozumienia musicie osiągnąć. Nie uważam, że dziecku musi się podobać dokładnie to samo, co Tobie. To jest inny człowiek, nie Twoja kopia, pozwól, tam, gdzie to możliwe na indywidualne wybory. Nie ma w tym nic złego, że tą sukienkę się lubi, a te rajstopki to już nie. Dziecko powinno lubić ubranie, które ma na sobie i mieć możliwość wyboru – będzie miło komfort psychiczny i lepsze samopoczucie.
„Złoty środek” polecam wszystkim wybierającym się z dziećmi po zakupy….:)

Licencja: Creative Commons
0 Ocena