Jest 2010 rok. Po polskich drogach nadal jeżdżą ikarusy - autobusy starsze, głośniejsze i brudniejsze niż niejeden zdezelowany wóz trafiający na złomowisko. Paradoksalnie - świadczy to tylko o ich wytrzymałości i godnej podziwu konstrukcji.
Jest 2010 rok. Po polskich drogach nadal jeżdżą ikarusy - autobusy starsze, głośniejsze i brudniejsze niż niejeden zdezelowany wóz trafiający na złomowisko. Paradoksalnie - świadczy to tylko o ich wytrzymałości i godnej podziwu konstrukcji.
Dawno, dawno temu, niestety w bardzo nieodległej galaktyce, a wręcz na naszym podwórku, panował ustrój, w którym działy się prawdziwe cuda. Kraj pogrążał się w biedzie pomimo rzekomych gospodarczych sukcesów, polityka "wszystkim po równo" tworzyła podziały, a po drogach śmigały wielkie, czerwone ogórki.
Jodłowanie, zielone ogrodniczki o krótkich nogawkach, fantazyjne zamki, piękne górskie krajobrazy i czekolada Milka - to rzeczy, które jako pierwsze przychodzą na myśl, kiedy ktoś wspomni Bawarię. Na dołączenie do ich grona z pewnością zasługują autobusy, których marka jest bardzo popularna również w Polsce.
Pojazdy Neoplanu można rozpoznać z daleka - po zarysie sylwetki, która znacząco różni się od maszyn produkowanych przez konkurencję. Elementem, na który stawia niemiecka firma, jest bowiem fantastyczny, wyjęty rodem z s-f design swoich autobusów.
W nowych minibusach coraz częściej pojawiają się pasy bezpieczeństwa dla pasażerów. Czy klienci branży autokarowej zostaną skrępowani tak jak osoby korzystające z samochodów?