W jednym z portowych budynków Rotterdamu natrafiłem na pożółkłe ze starości karty, które nie pozostawiały wątpliwości, iż jest to fragment „Pana Tadeusza”. Świadczyły o tym: numer na jednej z kart oraz tytuł - „Sejmik w Soplicowie”.
W jednym z portowych budynków Rotterdamu natrafiłem na pożółkłe ze starości karty, które nie pozostawiały wątpliwości, iż jest to fragment „Pana Tadeusza”. Świadczyły o tym: numer na jednej z kart oraz tytuł - „Sejmik w Soplicowie”.
W zeszłym roku królowała przed końcem roku piosenka "Ona tańczy dla mnie". Tekst owego songu był również subtelny i wyszukany. Jakżeż mogą równać się z nimi prostackie rymy Grzegorza Turnaua piszącego o klimacie krakowskich ulic: "Na ulicach cichosza/ na chodnikach cichosza/ nie ma Mickiewicza/ i nie ma Miłosza".
Wszystkie szaleństwa polegają na klęsce stosunków z drugim człowiekiem. Inny staje się alienus (obcy), efektem jest to, że ja sam dla siebie staję się obcy. Najpełniej oddają ów syndrom słowa Sartre'a - "Piekło to inni". Zatem - istnieję jedynie w takim stopniu, w jakim istnieję dla kogoś drugiego. Być, znaczy kochać.
Współcześnie wyszydzany i postponowany imperatyw kategoryczny Kanta winien jak najszybciej zostać zrehabilitowany. Prawo moralne jest tak samo ważne, a dzisiaj może nawet ważniejsze, jak prawa fizyki, które rządzą rzeczywistością zewnętrzną.
Dan Brown napisał na początku wieku XXI powieść "Kod Leonarda da Vinci" i zapewne nie przypuszczał, jaką rozpęta burzę. Krótko przypomnijmy. Amerykański pisarz sugeruje jakoby osobą siedzącą obok Jezusa nie jest Jan, ale Maria Magdalena.