W dzisiejszych czasach przeciętna rodzina musi radzić sobie z różnymi problemami. Koordynacja zadań i podział obowiązków przypomina to, co dzieje się w każdej firmie, tylko na mniejszą skalę. Taka rodzina – firma ustala wewnętrznie, kto danego dnia robi zakupy, zaprowadzi dzieci do szkoły, zawiezie psa do weterynarza oraz – przede wszystkim – kto i jak ureguluje bieżące rachunki. Żonglowanie finansami i zadaniami w rodzinie nie zawsze jest łatwe. Trzeba myśleć o wielu rzeczach i celach jednocześnie, a nie wszystkie możemy zrealizować w tym samym okresie. Codziennie dokonujemy wyborów. Czasami są one mniej znaczące, jak np.: „Kupić kurtkę żółtą za cenę X, czy może zieloną za 20 zł więcej?”. Dobrze by było, gdybyśmy wszyscy musieli dokonywać tylko takich wyborów, bo one oznaczają, że kupujemy to, co chcemy, posiadając potrzebne środki. Gorzej, gdy na zakupach zadajemy sobie pytanie: „Czy w tym miesiącu kupujemy kurtkę dla syna czy buty dla córki?”. Oznacza to, że nasz budżet domowy jest mocno ograniczony, a rodzina zajmuje się głównie przetrwaniem od przysłowiowego pierwszego do kolejnego pierwszego.
Rozplanowanie miesięcznych wydatków przy ograniczonych środkach wymaga konsekwencji i umiejętności nieulegania pokusom. Najczęściej rodzina skupia się na zaspokajaniu potrzeb bieżących, nie myśląc najczęściej o tym, co może dziać się w przyszłości. A to błąd.
Rodzinny biznesplan, niezależnie od tego, jakie są zarobki rodziny, powinien zawierać różne rozwiązania, możliwe do zrealizowania w bliższej bądź odległej perspektywie czasu.
Jedną z podstawowych ludzkich cech jest zapobiegliwość. Już nasi pierwotni przodkowie gromadzili różne przedmioty , odkładając je na gorsze czasy. Suszyli mięso, ryby i grzyby, zbierali plony lasu i łąk. Dzisiejszym odpowiednikiem tych zachowań jest gromadzenie i pomnażanie posiadanego majątku, z przeznaczeniem na różne cele długoterminowe.
Często w tym momencie rozmowy o celach długoterminowych i gromadzeniu na nie środków, słyszę jako doradca finansowy pytanie: „Jak mamy o tym myśleć, kiedy nie starcza nam od jednej wypłaty do drugiej?”. Hmm, brzmi znajomo?
Osobiście nie wykazuję akceptacji dla takich twierdzeń. Już dawno naukowcy wykazali, że przeciętny człowiek nie zauważa „zniknięcia” 1/10 swoich dochodów, z czym całkowicie się zgadzam. Gdybyśmy przez 1 pełny miesiąc dokładnie podliczali wszystkie wydatki, okazałoby się, że faktycznie olbrzymia ilość gotówki rozchodzi się nam w sposób niekontrolowany. Każdemu zdarzają się kupno czegoś pod wpływem impulsu, przy okazji robienia podstawowych zakupów. Podliczmy każdy drobiazg, od nowego lakieru do paznokci, przez gumę do żucia, aż do kolejnego przysmaku dla dziecka. Po zsumowaniu kosztów zastanówmy się, czy to wszystko aby na pewno jest nam niezbędne? A może lakier po jednym użyciu zalega w łazience, a kolejny batonik sprawia, że my lub nasze dziecko nie mieścimy się w spodnie? Ludzi zadają mi tu pytanie: „Ale jak mogę odmówić własnemu dziecku, gdy o coś prosi”?
To, co teraz napiszę, wzbudzi sprzeciw wielu osób, ale jeśli mamy traktować rodzinę jak firmę, musimy nauczyć się odmawiać sobie i innym. Analiza potrzeb jest kluczowa, a każdy musi nauczyć się odróżniać rzeczy koniecznie potrzebne od tych mniej potrzebnych lub wręcz zbędnych. Szczególnie muszą się nauczyć takiego działania osoby z ograniczonym budżetem. Jest to trudne i mało przyjemne , jednak konieczne. Firma ma przynosić zyski – takie jest jej podstawowe założenie. Mając niewielkie dochody musimy umieć nimi gospodarować. Ograniczenie wydatków na niepotrzebne drobiazgi pozwoli oszczędzić pewną kwotę, którą możemy odkładać. Z pewności zgromadzone środki przydadzą się w przyszłości, gdy np. dziecku będą bardziej potrzebne pieniądze na studia, niż na smakołyki.
Rozsądne gospodarowanie wydatkami rozszerzmy na inne dziedziny domowego życia. Warto sprawdzić, czy sklep 2 ulice dalej nie ma niższych cen, niż osiedlowy. A może trzeba zmienić samochód na mniej paliwożerny? Nie bez znaczenia jest także jakość kupowanych produktów. Niższa cena jest czasami tylko pozorną oszczędnością. Weźmy dla przykładu żelazko z bazarku za 50 złotych, które odmówi posłuszeństwa po miesiącu i zmusi nas do wydania kolejnych 50 na nowy sprzęt. Lepiej od razu wydać 100 złotych na lepsze żelazko, które będzie służyło dłużej.
Przykładów lepsze gospodarowanie pieniędzmi można wymieniać dużo. Pragnę tylko pokazać, że nawet dysponując skromnymi środkami można stworzyć sobie pewne możliwości finansowe.
Kiedy chcemy zmienić coś w swoim życiu, warto szukać informacji w Internecie, książkach i czasopismach o finansach. Można też zgłosić się do doradcy finansowego, za którego poradę nic nie zapłacimy, a który pokaże nam sposób na poprawienie sytuacji.