Dookoła parność, nieruchoma, gładka .
Żółte alejki, szklane niebo, z boku sadzawka.
W niej ryby - małe, czerwone lub szare, ogromniaste.
Obok kaktusy, wysmukłe, dostojne, szpilczaste.
Na środku stuletnia, rozkwitła agawa-matka,
Kończy swe życie wśród kulminacji kwiecia.
A obok pobladła, soczysta sąsiadka,
Ocienia pożółkłe, rumiane owoce.
Wszędzie gdzie okiem sięgniesz -forma, życie, przyroda.
Zastygłe piękno, barwność, wielość, ułuda.
Zaś obok tego, pośród tego, mały człowieczek,
Drobny kaprys płodnej natury, niepozorny byt.
Wtargnął zuchwale, dłonią przetarł oczy.
Jakby chciał wniknąć w tą Boską wspaniałość,
Jakby rozumiał monumentalną, władczą doskonałość,
Otaczającego go Giganta - Świata.