Artykuł opowiada o Stanisławie Leszczyńskiej, jej bohaterskiej pracy i cierpieniu jako więzień i jednocześnie położna w Oświęcimiu.

Data dodania: 2015-12-03

Wyświetleń: 2138

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons


Stanisława Leszczyńska – położna w obozie koncentracyjnym Aushwitz – Birkenau (Oświęcim Brzezinka ) , więzień numer 41335. W ciągu dwóch lat pracy w sztabie położniczej odebrała trzy tysiące porodów. W wyniku jej bohaterskiej pracy i postawy, wszystkie dzieci urodziły się żywe. Niestety w wyniku hitlerowskich działań, obóz przeżyło jedynie trzydzieści z nich. Stanisława Leszczyńska obowiązki położnej pełniła w sposób bohaterski, pomimo brudu, nędzy, chorób, w tym czasie nie miała ani jednego przypadku śmiertelnego.
Obozowe piekło trudno jest opisać słowami. Dość wspomnieć, że do maja 1943 roku wszystkie dzieci, które przyszły na świat w obozie koncentracyjnym Aushwitz – Birkenau (Oświęcim Brzezinka ), były mordowane natychmiast po urodzeniu. Bestialsko topiono je w beczułce. Wyrok wykonywała Schwester Klara - dzieciobójczyni. Była ona zawodowa położną w Trzeciej Rzeszy, gdzie również mordowała noworodki. Sąd niemiecki pozbawił ją wykonywania zawodu położnej. Dzięki swoim „predyspozycjom”, idealnie nadawała się na stanowisko strażniczki w obozie Oświęcimskim. Miała do pomocy niemiecką ulicznice Schwester Pfani.

Według zeznań świadków odbywało się to w następujący sposób.
" Po każdym porodzie z pokoju tych dwóch kobiet dochodził do uszu położnych głośny bulgot i czasem długo jeszcze trwający plusk wody. W chwilę później matka mogła zobaczyć przez szpary baraku ciało swojego dziecka wyrzucane przed blok i szarpane przez szczury..."
W 1943 roku Stanisława Leszczyńska zostaje skazana na obóz za działania konspiracyjne. Do obozu trafiła wraz z córką, dnia 17 kwietnia 1943 roku. Została oznaczona jako więzień polityczny numerem 41335, a jej córkę 41336. Od momentu aresztowania do skazania na obóz przeszła piekło gestapowskich przesłuchań. Pytana później o ten temat mówiła ..."Żyję ja i moje dzieci, to najważniejsze." Sylwia Leszczyńska, bardzo choruje w obozie i zostaje skazana na zagazowanie. Jednak dowiaduje się o tym Stanisława i prosi lekarza Mengele o zwolnienie. Taką zgodę otrzymuje.
W maju 1943 roku sytuacja w obozie uległa zmianie. Postanowiono, że niemowlęta po urodzeniu będą zostawiane matkom. Położne w obozie koncentracyjnym Aushwitz – Birkenau miały teraz więcej obowiązków i nadziei. Świadkowie opisują to tak: ”Oczekujące teraz rozwiązania kobiety nie zjadały swoich racji chleba. Ograniczały się do zgniłego, zanieczyszczonego szczurzym kałem, rozgotowanego zielska, które stanowiło główne pożywienie chorych. Za uzyskany chleb mogły zorganizować prześcieradło! Darły je potem na strzępki, przygotowując pieluszki, a czasem nawet koszulkę. Nie było takiej matki, która by się nie łudziła, że jej dziecko przetrwa..."
Stanisława Leszczyńska i inne położne na sztumie położniczym nie tylko odbierały porody, ale również przynosiły wodę do zmiany pieluszek. Wody brakowało czasem nawet do umycia rodzącej kobiety, ale dzięki położnym, matkom udawało sie czasem wyprać pieluszki, które później suszyły na własnych plecach lub udach. Zło jednak nie pozostało głuche na to że dzieci nie były topione, wprowadzono nowe udręki. Dzieci zaczęto sortować i te niebieskookie i jasnowłose przeznaczono do wynarodowienia. Odbierano je matkom i transportem wysyłano do Nakła gdzie miały być wychowywane na dzieci Trzeciej Rzeszy. Matki bardzo tragicznie przeżyły rozłąkę ze swymi dziećmi. Każda żyła nadzieją, że kiedyś odnajdzie swoje dziecko. Tragiczniejszy był jednak los dzieci więźniów politycznych, które marły powolną śmiercią głodową. Racje żywnościowe nie przewidywały dla nich ani kropli mleka. Matki i tak próbowały je karmić piersią. Zaczynały również wierzyć w to, że można je wykarmić słońcem. Czyhały na promienie słoneczne i tęsknie wystawiały dzieci. Powszechnie żaliły się: " Dla tych dzieci i ich matek śmierć była wybawieniem..."
Żeby świadomie zrozumieć to, jak strasznym cierpieniem było dla matek śmierć ich dzieci, znowu odwołam sie do "Oratorium Oświęcimskiego" Aliny Nowak Aprile.
" Pamiętam kobietę z Wilna, skazaną za pomoc udzielaną partyzantom. W kilka chwil po urodzeniu dziecka wywołano jej numer. Próby tłumaczenia i obrony potęgowały tylko złość SS- manów. Zrozumiałyśmy że wzywają ją na śmierć. Owinęła dziecko w brudny papier i przycisnęła do piersi. Usta poruszały się jej bezgłośnie. Może chciała zanucić kołysankę? Brakło jej jednak sił i tylko łzy padały na główkę skazańca. W milczeniu zniknęła w murach krematorium, mocno splecionymi dłońmi osłaniając swoje dziecko przed okrucieństwem świata...."
Po przeczytaniu "Oratorium Oświęcimskiego" i bohaterskiej postawy Stanisławy Leszczyńskiej nasuwa się pytanie Św. Tomasza : "Jeśli jest Bóg, skąd pochodzi zło"
Pierwszą część artykułu niech zakończą słowa Oratorium
" Śpijcie spokojnie
Śpijcie cienie małe
kojącym cichym
śpijcie snem
śpijcie spokojnie
śpijcie spokojnie"

Będziemy pamiętać...

Licencja: Creative Commons
0 Ocena