W dobie braku odpowiedniej ilości miejsc pracy często zdarza się, że wysyłamy ogłoszenia gdzie popadnie.

Data dodania: 2015-04-27

Wyświetleń: 1701

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Nie ufaj ogłoszeniom o pracę i uważaj, gdzie wysyłasz CV.

Niestety w naszym kraju firmy szukające pracowników nadal nie stosują standardów uczciwego traktowania kandydatów do pracy lub wręcz oszukują w samym procesie rekrutacji.

Brak przejrzystości w ogłoszeniach.

Ukrywanie się i podawanie danych wyłącznie firmy rekrutującej

W ogłoszeniach rekrutacyjnych pracodawcy ukrywają takie dane jak: nazwę firmy, dane kontaktowe, miejsca pracy itp.

Czytając tak okrojone ogłoszenie nie jest możliwa właściwa ocena pracodawcy. Wysyłamy nasze CV i nawet nie wiemy, czego oczekiwać. Sam pracodawca strzela sobie takim działaniem w stopę, bo otrzymuje masę CV, które są dla niego zupełnie niepotrzebne.

Jest to taka wymiana spamem – pracodawca spamuje Internet swoimi nieczytelnymi ogłoszeniami a kandydaci wysyłają często zupełnie bez sensu swoje CV. W efekcie wysyła się i przyjmuje wszystko co popadnie. A nóż trafi się jak w loterii jakaś okazja.

Rezultat nie jest najlepszy – pracodawca nie może zapoznać się nawet z połową wysłanych dokumentów a kandydat czeka tygodniami na odpowiedź, a czasami nigdy jej nie otrzymuje.

Ukrywanie zarobków.

Szanujący się pracodawca podaje wynagrodzenie (lub widełki tych wynagrodzeń) już w ogłoszeniu o pracę. W takich krajach jak np. Wielka Brytania jest to standard. W Polsce nadal panuje metoda ukrywania a wręcz wstydzenia się rozmawiania o pieniądzach. W trakcie spotkań kwalifikacyjnych prowadzi się testy na inteligencję, psychologiczne, sprawdza referencje, prowadzi kilka wielogodzinnych rozmów, ale o pieniądzach milczy się do samego końca. Działanie bez sensu, bo jest to marnowanie czasu kandydata jak i pracodawcy. Sprawy fundamentalne typu: zakres obowiązków, wymagane kwalifikacje oraz wynagrodzenie powinno być omawiane na samym początku a wręcz określone w ogłoszeniu o pracę.

Pracodawca nam nie wierzy.

Od samego początku istnieje klimat nieufności. Swoją drogą kandydaci sobie na to zapracowali, ponieważ nagminnie kłamanie się w listach motywacyjnych (które są przesłodzone miłością do pracodawcy) i CV (w których wpisuje się cudowne kwalifikacje i umiejętności). Sam pracodawca nie jest jednak święty. Najczęściej w pierwszej kolejności sprawdza z kim ma do czynienia. Wertowanie serwisów społecznościowych, sprawdzanie for dyskusyjnych, weryfikowanie opinii o nas na podstawie takich czynników jak: zdjęcie w CV, wygląd samego CV lub nawet wieku czy płci absolutnie nie powinno mieć miejsca.

W jaki sposób pracodawcy nas sprawdzają? Zostawiamy mnóstwo śladów w Internecie. Wystarczy wpisać swój pseudonim, mail lub imię i nazwisko w cudzysłowu w Google i mamy cały zestaw informacji o nas. Pracodawca zanim sprawdzi nasze realne kwalifikacje ocenia nas wg własnego gustu.

Ukryte zamiary.

Niektóre zawody, mówiąc delikatnie nie cieszą się popularnością. Nie jest łatwo znaleźć pracowników np. na przedstawiciela handlowego jakiegoś śmieciowego, niewiele wartego produktu czy usługi. Pracodawcy lub firma rekrutująca mami nas ogłoszeniami, które tylko mają przyciągnąć naszą uwagę. Portale ogłoszeniowe zarzucone są więc ogłoszeniami typu: „kierownik sprzedaży”, „dyrektor regionu” itp, w których nie podaje się żadnych istotnych informacji a kryje się za tym najgorszego rodzaju akwizycja. Najczęściej kilka osób da się wciągnąć w te gierki.

Zły klimat w pracy.

Urywanie danych firmy może świadczyć, że ktoś chce ukryć poszukiwania nowych pracowników przed obecnymi osobami, które są zatrudnione. Takie postępowanie może nas w przyszłości również spotkać, jeśli podejmiemy tam pracę. Istnieje taka moda wśród niektórych polskich firm, że złego pracownika zwalania się bez rozmowy z nim o tym.Szuka się zamiennika i daje wypowiedzenie. Szczera rozmowa nie istnieje w świadomości niektórych szefów, w efekcie pracownik staje przed faktem dokonanym i nawet nie ma szans na poprawę. Takich firm i szefów lepiej unikać.

Osoby prowadzące rekrutację nie mają do tego żadnych kompetencji.

Niestety, ale to fakt znany z wielu rozmów kwalifikacyjnych. Najczęściej zdarza się wśród firm, które rzadko poszukują pracowników, ale często są wynikiem złego doboru osób weryfikujących kandydatów do pracy. Co możemy z tym faktem zrobić? Nic. Jedynie należy kontrolować własne emocje, zachować asertywność i być wyrozumiałym. Są sprawy, na które nie mamy wpływu.

Jak unikać błędów przy poszukiwaniu pracy?

  • Załóż nowy mail, wyłącznie na poczet rekrutacji lub sprawdź, czy Twój obecny adres do tego się nadaje. Nazwa samego maila (bez wulgaryzmów i dwuznaczności) oraz miejsca gdzie jest widoczny w sieci dużo o nas mówią podczas procesu rekrutacji.
  • Nie ufaj ogłoszeniom bez wyraźnych intencji pracodawcy. Sprawdź ile razy pracodawca publikował już to ogłoszenie (wystarczy wkleić w Google pierwsze zdanie z ogłoszenia).
  • Zasięgnij opinii o pracodawcy, ale nie ufaj serwisom, gdzie można mieć wpływ na opinie (pracodawcy sami je wstawiają). Najlepiej wpisz w Google „nazwa pracodawcy opinia” i zaznacz w opcjach ostatni miesiąc lub rok. Pomiń wszystkie portale, które można modyfikować, zerknij na fora dyskusyjne, ale uważaj na marketing szeptany stosowany nagminnie przez firmy.
  • Pytaj znajomych, idź do sekretariat firmy, porozmawiaj z dowolnym pracownikiem firmy. Zbieraj informacje, ale wszystko przepuszczaj przez sito własnej oceny.

Powodzenia w poszukiwaniu wymarzonej pracy.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena