Ubieranie się według ulicznego stylu zyskało miano streetwearu. To hasło weszło już w stały obieg i możemy śmiało używać go jako oficjalnego zamiennika. Warto temu stylowi przyjrzeć się nieco bliżej i określić jego obecną formę.
Streetwear ma zdecydowanie najwięcej wspólnego z kulturą hip-hopową, szeroko pojmowaną, ponieważ znaczenie ma tutaj nie tylko słuchana przez duży odsetek streetwearowców muzyka – w tym przypadku rap, ale także taniec, sport czy typowo uliczna sztuka, jaką jest graffiti. Stąd też to, co noszą gwiazdy związane z tą kulturą jest wzorem do naśladowania dla ich miłośników.
Kiedyś uliczny styl ubierania się można było opisać bardzo krótko – były to po prostu za duże ubrania. Mówiło się, że trzeba nałożyć na siebie o trzy rozmiary za dużą bluzę po tacie lub ewentualnie worek po kartoflach i reprezentuje się wówczas w pełni najprawdziwszą, miejską „stylówę”. Dziś o taki pogląd już jest trudniej, choć wyznawcy ulicznej kultury wciąż noszą się całkiem szeroko. Kiedyś jednak słynne baggy, które były pozycją obowiązkową wśród spodni, już powoli odchodzą do lamusa. Faceci noszą się w coraz węższej wersji i prawie nikt nie widzi w tym problemu. Kiedyś mógł takim być.
Dziś widać w typowych ciuchach streetwearowych zdecydowanie więcej koloru. Ubrania w niemal każdej części garderoby są bardziej radosne, nawet jeśli prezentuje się na nich bardziej wyważone hasła. Zmieniło się przede wszystkim podejście do projektowania. Ciuch w stylu ulicznym, hip-hopowym nie jest tak schematyczny jak kiedyś. To nie tylko prosty napis, ale też ciekawa grafika. No i dużo, dużo kolorów.
A co do napisów, tutaj prym wiodą nazwy producentów w wersji minimalistycznej oraz bardziej rozbudowane hasła, których nie brakuje w żadnej kolekcji, zarówno wśród tych dla facetów, jak i dla płci pięknej. Uliczny styl jest nadal bezkompromisowy i potrafi przekazywać otwarcie, to co czuje. Ciuchy w wielu przypadkach oddają szczere poglądy. Są zwyczajnie prawdziwe.