Dla większości śmierć łączy się z lękiem, dlatego wielu specjalistów uważa, że wkładając coś do trumny, staramy się ten lęk oswoić. Jest to zarazem znak przywiązania do zmarłej osoby.
Jak to dawniej bywało
Trudno ustalić początek tych praktyk, ale wiadomo, że znane były jeszcze przed nastaniem chrześcijaństwa w niemalże wszystkich wierzeniach. Przeważało oczywiście kryterium użyteczności, które w miarę upływu czasu stopniowo się zmieniało. Gromadzone przez rodzinę przedmioty miały zapewnić zmarłemu spokojne pośmiertne bytowanie, dlatego przez wieki nieboszczyków grzebano z bronią, narzędziami rolniczymi czy pieniędzmi.
Drobne podarunki miały również zapewnić spokój duszy. Stąd do grobów pierwszych chrześcijan wkładano czasem lampki oliwne, które miały oświetlać zmarłemu drogę do Boga i odpędzać złe duchy.
Na dalszą drogę
Dzisiaj nie wkłada się już raczej do trumny broni i narzędzi, jednak przedmioty ciągle mają spełniać powyższe zastosowania. Często więc decydujemy się na sprawienie zmarłemu nowego ubrania i butów, żeby w „nowym życiu” nie musiał nosić zużytej w trakcie ziemskiego bytowania odzieży. To, jakie przedmioty znajdą się w trumnie zależy jednak od rodziny i przywiązania do nich zmarłego. Najczęściej wkładamy rzeczy, z którymi zmarła osoba nie rozstawała się, jak okulary, kule do chodzenia, grzebień, itp. Jeśli nieżyjący był palaczem często zostawia się paczkę ulubionych papierosów. Podobnie sprawa wygląda z alkoholem. Rzadko również zdarza się, aby pochować zmarłego bez choćby niewielkiej sumy pieniędzy.
Ponadto zostawia się przy nieboszczyku przedmioty związane z wiarą – różaniec, krzyż, książeczkę do nabożeństwa czy obrazek z wizerunkiem patrona.
Na wszelki wypadek
Czasem jednak zestaw, którym wyposażamy zmarłego w dalszą drogę, jest dużo bardziej urozmaicony. Zdarza się, że do trumny wkłada się krzyżówki, książki i płyty z muzyką, aby nieboszczyk nie nudził się w „życiu po życiu”. Do grobu zabieramy także nowinki techniczne, jak chociażby telefony komórkowe. Znane są przypadki, że rodzina opłaca abonament i utrzymuje aktywny numer nieżyjącego, aby móc usłyszeć jego głos nagrany na poczcie głosowej.
Ciągle żywy jest również strach przed obudzeniem się w trumnie (tafofobia). Aby umożliwić ratunek takiej osobie w skład trumny wchodzi w takim przypadku, oprócz telefonu komórkowego czy walkie-talkie, m.in. niewielki zapas wody i żywności, a także butla tlenowa i latarka. W takich rozwiązaniach przodują zwłaszcza Stany Zjednoczone.
Poczucie więzi
Przykłady powyższych zachowań nie dziwią również księży katolickich, którzy w tego typu praktykach nie doszukują się pogańskiej spuścizny. Śmierć bliskiej osoby jest na tyle traumatycznym przeżyciem, że nawet do najbardziej zaskakujących zachować powinno się podchodzić z wyczuciem i zrozumieniem.
I wyposażenie zmarłego nie ma znaczenia, czy to tradycyjny pochówek czy kremacja.