Kilka lat wstecz znajomość języka HTML była czymś wielkim. Dzisiaj na stanowisku programisty wymaga się doskonałej wiedzy wielu dziedzin. Są jeszcze ci, którzy pracują zdalnie. I nasuwani się pytanie: czy jesteśmy sprawdzić czy mamy do czynienia z prawdziwym programistą czy całkowitym laikiem?

Data dodania: 2014-01-24

Wyświetleń: 2070

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Programiści i pseudoprogramiści - czym się od siebie różnią?

Patrząc wstecz faktycznie można stwierdzić, że każda nowości w dziedzinie IT, a w szczególności odnosi się to do języków programowania, była czymś jakby czarną magią. Wtajemniczenie w nowe technologie byli niczym prawdziwy guru. Można powiedzieć, że jest i tak do dzisiaj. Z tym, że pozostaje jedno ale. Nawet nie do końca zorientowany "programista" w postaci kilkunastoletniego „mistrza programowania" może stać się i prawdziwych fachowcem jak i zwykłym konowałem, który nie brnie w kierunku poszerzania swojej wiedzy. Pokusą staje się wykonywanie szybkich i prostych zleceń w celu wzbogacenia własnego portfela.


Co jest przyczyną takiego zachowania, a może już i nawet trendu? Zauważmy, że każdego dnia mamy nowe aktualizacja technologii, CMS-ów i wszystkiego co związane z oprogramowaniem. To co 5 lat temu należało wykonać samodzielnie poprzez edycję kodu źródłowego dzisiaj działa automatycznie i ogranicza się zaledwie do kilku kliknięć. Tak jest w przypadku Jommla!, WordPress i wielu innych.


Dla przykładu weźmy rynek ecommarce. Pierwszorzędny programista PrestaShop jest zdeklasyfikowany pod względem cen swoich usług w ogłoszeniach sieciowych. Niestety dolną granicę zaniżają często nie firmy, a mało douczeni "specjaliści", którzy nie traktują poważnie swojej pracy. Wystarczy, że odpowiednio dopracują własne portfolio i mogą wydawać się już poważanymi fachowcami.

Czyja to wina? Trudno jednoznacznie stwierdzić. Z jednej strony nie chodzi przecież o kradzież czy umyślne wyrządzanie szkody na rzecz drugiej osoby. Nie ma przecież nic złego w tym, że jeżeli potrafimy wykonać dane zagadnienie z minimalną i podstawową znajomością technik rozwiązania problemu to czy jest to złe? A może to wina producentów oprogramowania? Może po części. W ostatnich latach aktualizacje wszystkiego co możliwe nabrały przerażającego tempa.


Statystyczny administrator stron www niewiele różni się od lekarza. Możliwe, że ma nawet cięższy orzech do zgryzienia. Średnio 10 aktualizacji dziennie na 30 czy 40 serwisach, to za każdym razem nowy fragment kodu. W wszystko to trzeba sprawdzić w jak najkrótszym czasie i wdrożyć tak szybko jak to tylko możliwe.


Najlepszym rozwiązaniem, a zarazem odpowiedzią na pytanie: "Co tutaj teraz zrobić?" będzie bardzo prozaiczne stwierdzenie. Najlepiej aby każdy, nawet autor artykułu, skupił się wyłącznie na fragmentach tych technologii, które go interesują, i które wychodzą mu najlepiej w użytku. Bo łapiąc 10 srok za ogon nie złapiemy żadnej. Prawda?

Licencja: Creative Commons
0 Ocena