Dla wszystkich tych, którzy z trzema literami przed nazwiskiem nie znaleźli pracy.

Data dodania: 2013-09-21

Wyświetleń: 1222

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

FELIETON

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Sięgnijmy pamięcią niedaleko, pięć lat wstecz. Zobaczymy pełne entuzjazmu maturzystki, które właśnie dostały się na wymarzone studia. Kierunek raczej z tych „humanistycznych”, choć wtedy polecany przez media, aprobowany przez rodzinę i bliskich. Studentki pełne nie nadziei, ale pewności stałego zatrudnienia i rozsądnej płacy. Bo przecież „magister zawsze znajdzie pracę”.

Po trzech latach entuzjazm jakby osłabł. Do studentów powoli dociera informacja, że takich jak oni jest wielu. Tak samo pełnych nadziei, wyedukowanych, z pewnym doświadczeniem. Po trzech latach, z dyplomem licencjata, sytuacja niewiele się zmienia. Nadal te same propozycje zatrudnienia, te same stanowiska i stawki. Trzeba iść krok dalej – na studia magisterskie.

Po pięciu latach entuzjazmu brak. Ukończone studia, ogromna wiedza teoretyczna, średnie doświadczenie. Mimo czwórki na dyplomie i kilkuletniej rozsądnej pracy (prawie w branży), odpowiedzi na rozmowach rekrutacyjnych są identyczne – na początku umowa cywilnoprawna, szkolenia, najniższa krajowa plus gigantyczne premie. Potem pomyślimy. Szkoda, że ten „początek” zazwyczaj się nie kończy.

Co w takim razie można polecić przyszłym i aktualnym studentom? Kierunek, po którym jest konkretny zawód, praktyczne przygotowanie do pracy. Niekoniecznie ścisły, ale taki, w którym można zacząć działać już w trakcie studiów. Ponadto praktyki, staże, poszukiwanie jakiegokolwiek doświadczenia w trakcie studiów. Ono zaprocentuje! Poza tym oszczędzi wielu rozczarowań i ciągłego poszukiwania lepszej pracy.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena