Grupy naszych rodzimych ekologów co jakiś czas dają o sobie znać. Ostatnio dzielnie walczyli o Dolinę Rospudy, przez którą władze chcą przeprowadzić obwodnicę Augustowa. Według ekologów takie działania spowodują degradację środowiska naturalnego.

Data dodania: 2007-03-03

Wyświetleń: 5359

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 2

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

2 Ocena

Licencja: Creative Commons

W tym samym czasie Sejm RP przygotował, moim zdaniem, znacznie większą bombę skierowaną przeciwko środowisku naturalnem. Niestety w tym przypadku ekolodzy jakoś dziwnie milczą.

Decyzja władz o rozpoczęciu budowy obwodnicy augustowskiej przebiegającej przez Dolinę Rospudy wywołała gwałtowny sprzeciw pewnej grupy ludzi zwanych ekologami. Informacje o proteście od kilku dni nie schodzą z łam prasy i z serwisów informacyjnych różnych mediów. Oczywiście politycy też wykorzystują okazję, aby coś ugrać dla siebie. Podzielili się na zwolenników i przeciwników poprowadzenia obwodnicy w miejscu niemiłym ekologom i przerzucają się wzajemnie argumentami.
Przy okazji tego zamieszania umyka nam inna ważna kwestia związana również z ochroną środowiska, może nawet bardziej istotna, niż usytuowanie nieszczęsnej obwodnicy.

Otóż przed kilkoma dniami Sejm Najjaśniejszej Rzeczpospolitej uchwalił nowelizację ustawy o ruchu drogowym, w którym wprowadza całoroczny obowiązek stosowania włączonych świateł w samochodach poruszających się po drogach. Specjaliści od ruchu drogowego od razu wyrazili swoje zadowolenie, bo włączone światła poprawią bezpieczeństwo na drodze itd. Być może będzie bezpiecznie, któż to wie lepiej niż eksperci. Na pewno jest jeszcze cała masa pomysłów na poprawienie bezpieczeństwa na drogach. Dobrze jednak by było, aby zachować zdrowy rozsądek. W Europie przez cały rok jeżdżą na światłach tylko Skandynawowie, Czesi i Słowacy. Reszta zachowała jeszcze odrobinę rozsądku.
Ważny jednak i pomijany jest aspekt ekologiczny przy okazji tego rozwiązania.
Jak zapewne wiedzą wszyscy eksperci, auto z włączonymi światłami zużywa więcej paliwa, żarówek, akumulatorów, alternatorów i wreszcie całych reflektorów. Większe zużycie paliwa sprawi zwiększoną emisję szkodliwych gazów do atmosfery, w tym gazów cieplarnianych, których emisję powinniśmy ograniczać z uwagi na rzekomo postępujący, niekorzystny efekt cieplarniany. Zwiększona produkcja akcesoriów potrzebnych do jeżdżenia na światłach też nie pozostanie bez negatywnego wpływu na środowisko naturalne.

Niestety nasi dzielni ekolodzy tego faktu jakoś dziwnie nie dostrzegli, albo nikt im nie wydał odpowiedniego rozkazu. Nie wiadomo. Nurtujące pozostaje jednak pytanie, jak to jest możliwe, aby dość znaczna grupa ludzi, ekologów, potrafiła już od kilku dni w zimie koczować na łonie przyrody? Skąd mają wyposażenie np. namioty, z czego się utrzymują, mogąc pozwolić sobie na takie działania? Kto to wspiera i finansuje?
Rzeczpospolita Polska, jako państwo dysponuje odpowiednimi służbami, na które płacimy podatki, więc powinna poszukać odpowiedzi na postawione wyżej pytania. Wtedy łatwiej byłoby zrozumieć selektywne zainteresowanie bohatersko walczących ekologów.

Licencja: Creative Commons
2 Ocena