Kiedy szybkie bicie serca zwalnia, gorącą namiętność zastępuje rutynowy, coraz rzadszy seks, a motyle w brzuchu opadają, to pierwsze oznaki, że do związku zaczyna wplatać się monotonia, a tym samym sygnał, że czas zacząć działać.
Jeśli zależy nam na partnerze, z pewnością nie można spocząć na laurach, myśląc, że „skoro już tyle jesteśmy razem…”, bo związek to nie tylko piękne i gorące chwile, ale też wspólne problemy, obowiązki, stres, jednym słowem — codzienność. Nierzadko zdarza się, że po pewnym czasie jedno z partnerów przestaje się starać, dbać o siebie, wychodzi z założenia, że namiętność z drugiej strony po prostu mu się należy. To pierwszy krok do kryzysu. Kiedy pojawia się dziecko — czasu dla partnera jest jeszcze mniej i właśnie wówczas najczęściej mężczyźni czują się odrzuceni, bo to na dziecku od teraz koncentruje się większość kobiecej miłości.
Jeśli nie chcemy, aby nasz związek przerodził się w „życie obok siebie” musimy — nie tylko na jego początku — włożyć wszelkie starania i wysiłki w relacje z partnerem — zarówno te łóżkowe, jak i codzienne. Ale jak sprawić, by powoli wdzierająca się pod nasz dach monotonia nie dotarła do naszej sypialni?
Po pierwsze pielęgnacja
Dbanie o związek to przede wszystkim dbanie o samego siebie. Jeśli widzisz, że coraz mniej zaczynasz się sobie podobać, bądź pewna(y), że twój partner też to dostrzeże. Zacznij się ruszać, zmień dietę, ale i coś w sobie — na przykład fryzurę? Nie zapominaj, że twoja druga połówka związała się z tobą m.in. dlatego, że jej się po prostu podobałaś/eś. Nie zaniedbuj więc swojego ciała, bo pożądanie, które dziś jest między wami, za rok wcale nie musi być już tak silne…
Pielęgnacja dotyczy oczywiście również związku, czyli relacji między wami. Dlatego zadaj sobie pytanie: czy mój partner jest moim prawdziwym przyjacielem, czy tylko kochankiem? Silny związek opiera się na silnych fundamentach, czyli przede wszystkim przyjaźni, wzajemnym zaufaniu, szacunku. Zastanów się, czy wystarczająco szanujesz swoją drugą połówkę — w jaki sposób się do niej zwracasz, czy jesteś w stanie przymknąć oko na porozrzucane skarpetki, głośne siorbanie zupy czy nieumyte ręce po wyjściu z toalety? Jeśli są rzeczy, które cię irytują, pomyśl o swoich „złych nawykach”, usiądźcie razem i ustalcie, z czego każde z was zrezygnuje.
Czas dla siebie
Jak wiadomo, czas spędzony wspólnie na robieniu rzeczy, które obydwoje lubicie, działa budująco. Jeśli jesteście zapracowani i ciężko wam zorganizować się, aby faktycznie „pobyć razem”, ustalcie konkretny dzień (nawet raz w miesiącu), kiedy jesteście tylko dla siebie. Nie odbierajcie telefonów, dzieci oddajcie pod opiekę dziadkom, a sami wybierzcie się za miasto, na basen czy po prostu na romantyczną kolację we dwoje.
Pamiętajcie też, że w każdym związku niezbędna jest tzw. prywatna przestrzeń, dlatego nie ograniczajcie się w żaden sposób, pozwólcie na czas spędzony w gronie osobnych znajomych, dajcie sobie szansę, aby zatęsknić, docenić swoją obecność.
A w sypialni?
W stałym związku bardzo często ograniczamy się do sprawdzonych, stale powtarzanych gier seksualnych. Nierzadko z braku czasu, pośpiechu czy po prostu lenistwa seks jest tzw. szybkim numerkiem, który emocjonalnie nie zbliża do siebie partnerów. A przecież tutaj pole do popisu jest naprawdę szerokie. Począwszy od długiego masażu, poprzez niecodzienne eksperymenty w łóżku, kończąc na towarzystwie… afrodyzjaków.
Korzystanie z syntetycznie wytwarzanych feromonów to jedno z rozwiązań. Związki te działają przede wszystkim w sferze podświadomości. W efekcie, nasze nastawienie zmienia się - czy tego chcemy, czy nie, a konkretne reakcje, jak na przykład ochota na seks czy zwiększone libido, następują właściwie poza naszą kontrolą. Jak podkreśla Wiktor Koszycki, analityk zachowań seksualnych, korzystanie z feromonów to świetny sposób na przełamanie barier wstydu i zróżnicowanie życia seksualnego. Jeśli to będzie udane – żaden kryzys nam nie grozi.