Opinie o filmach "List z Polski", "Solidarni 2010", "Krzyż", "Lista pasażerów", "10.04.10", "Mgła" i "Zobaczyłem zjednoczony naród". Artykuł pisany z punktu widzenia lewicowo-antyklerykalnej nacjonalistki.

Data dodania: 2012-08-27

Wyświetleń: 1306

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Żeby nie było wątpliwości

Niniejszy artykuł to nic innego jak przegląd filmów dokumentalnych poświęconych przyczynom i skutkom katastrofy smoleńskiej. Tekst opisuje oraz komentuje kilka profesjonalnych produkcji. Należą do nich: “List z Polski”, “Solidarni 2010”, “Krzyż”, “Lista pasażerów”, “10.04.10”, “Mgła” i “Zobaczyłem zjednoczony naród”. Autorka artykułu, czyli ja, pisze z punktu widzenia osoby o zapatrywaniach narodowo-lewicowych (nacjonalistyczno-socjaldemokratycznych). Jak wiadomo, światopogląd rzutuje na odbiór oglądanych materiałów, a ten przekłada się na sposób ich opisywania.

W artykule można się zatem natknąć na sprzeciw wobec polityki, ideologii oraz pomysłów Prawa i Sprawiedliwości. Mam poglądy antypisowskie, odrzucam teorię zamachu smoleńskiego, nie lubię krzyży w miejscach publicznych i nie akceptuję pochowania Lecha Kaczyńskiego (sprawcy ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego) na Wawelu. Uwaga: nie popieram Platformy Obywatelskiej, Ruchu Palikota ani żadnej innej partii parlamentarnej. Jako lewicowa nacjonalistka, nie mam w Sejmie swojej reprezentacji politycznej. W ogóle nie znam ugrupowania, które odpowiadałoby w pełni moim przekonaniom. Tak czy siak: życzę przyjemnej lektury!


“Brief Uit Polen“ - “List z Polski”
(reż. Mariusz Pilis)


Polsko-holenderska produkcja poświęcona katastrofie smoleńskiej, a raczej hipotezie zamachu terrorystycznego. Film odznacza się dosyć oryginalną formą: narrator czyta anglojęzyczny list skierowany do publiczności cudzoziemskiej. Już sam fakt, że w materiale występuje narracja pierwszoosobowa, wskazuje na jego subiektywny i emocjonalny charakter. Rzeczywiście, produkcja zawiera wyrazistą tezę, a prezentowane przez bohatera fakty i domysły mają na celu jej potwierdzenie.

Początek “Brief Uit Polen” przywodzi na myśl program “Nie do wiary” (czarno-niebieska kolorystyka, niepokojąca muzyka w tle, dramatyczny ton lektora). Nadawca listu otwarcie mówi, że nie wyklucza najmroczniejszego scenariusza, a nawet sugeruje, że podobne odczucia posiada większość Polaków. Posuwa się również do stwierdzenia, że nasz Naród ma “naturalną tendencję do paranoi”, która jest “częścią polskiej duszy”. Bohater przedstawia Nadwiślańską Krainę jako państwo, w którym ludzie masowo wychodzą na ulice i działają w organizacjach pozarządowych, bo chcą poznać prawdę o wydarzeniach z 10 kwietnia 2010 roku.

W “Liście z Polski” dużo się mówi także o Rosji, jednak zostaje ona przedstawiona w zdecydowanie negatywnym świetle. Narrator - pragnąc udowodnić, że kraj Putina stanowi dla nas zagrożenie - opowiada m.in. o rozbiorach i sowieckim ataku na Polskę z 17 września 1939 roku. Wymienia też powody, dla których Kreml mógłby być zainteresowany zgładzeniem Lecha Kaczyńskiego i jego stronników. “Brief Uit Polen” zawiera wypowiedzi wyłącznie tych ludzi, którzy wierzą w zamach terrorystyczny, uznają go za bardzo prawdopodobny albo wyznają jednoznacznie antyrosyjskie poglądy.

Tomasz Sakiewicz, Andrzej Nowak, Bronisław Wildstein, Zuzanna Kurtyka, Jacek Trznadel, Wiktor Juszczenko, Władimir Bukowski i inni mówią właściwie to samo. Przedstawiciele drugiej strony frontu w ogóle nie zostają dopuszczeni do głosu. Jakby tego było mało, w filmie pojawiają się ciepłe słowa na temat “Gazety Polskiej” oraz fragmenty przemówień Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Rząd Tuska jest ostro krytykowany, choć nie tak bezwzględnie jak władze Federacji Rosyjskiej. Krótko mówiąc: “List…” jest tendencyjny i mówi to, co środowiska pisowskie pragną usłyszeć.


“Solidarni 2010”
(reż. Ewa Stankiewicz, Jan Pospieszalski)


Film, o którym słyszał chyba każdy. Kontrowersyjne dzieło nakręcone i opublikowane niedługo po katastrofie smoleńskiej. Ten półtoragodzinny dokument ukazuje niezliczonych ludzi, którzy zdecydowali się publicznie zamanifestować swoje uczucia, refleksje, spostrzeżenia i obawy związane z kwietniową tragedią. Prawie wszystkie ujęcia były kręcone przed Pałacem Prezydenckim, gdzie tysiące osób zbierały się, aby oddać hołd Lechowi i Marii Kaczyńskim.

Kolejki do trumien prezydenta i prezydentowej były ogromne. Jeśli wierzyć zapewnieniom bohaterów, niektórzy chętni musieli stać w “ogonkach” nawet kilkanaście godzin. Wśród zgromadzonych znajdowali się przedstawiciele wszystkich grup wiekowych, od małych dzieci, przez jednostki w średnim wieku, aż po pomarszczonych staruszków. Oprócz zwykłych obywateli, trafiały się znane osobistości, takie jak aktorka Katarzyna Łaniewska, odtwórczyni roli Józefiny w telenoweli “Plebania”.

O ile pomysł na “Solidarnych 2010” wydaje się bardzo dobry, o tyle jego realizacja może wzbudzać wiele zastrzeżeń. W materiale wykorzystano bowiem tylko te wypowiedzi, które są zgodne ze światopoglądem Prawa i Sprawiedliwości. Wychwalanie i idealizowanie Lecha Kaczyńskiego, słowne atakowanie określonych mediów i osób publicznych, demonizowanie Rosji, sugerowanie, że wypadek lotniczy był zamachem, podkreślanie wiary katolickiej i tradycyjnych wartości, przypisywanie partii rządzącej odpowiedzialności za katastrofę - oto stałe elementy prezentowanych wywodów.

W “Solidarnych 2010” wielu ludzi napomyka o patriotyzmie i niepodległości Ojczyzny. Szkoda tylko, że nie pamiętają oni, iż to właśnie Lech Kaczyński podpisał Traktat Lizboński. Dokument ten odebrał Polsce suwerenność, ponieważ uczynił UE federacją (nowym państwem związkowym, podróbką Stanów Zjednoczonych Ameryki). Niestety, w filmie Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego nie ma miejsca na jakąkolwiek krytykę zmarłego prezydenta. Liczą się tylko głosy gloryfikujące jego postać. O fatalnych konsekwencjach Traktatu z Lizbony nikt nie wspomina ani słowem.


“Krzyż”
(reż. Ewa Stankiewicz)


Oficjalna kontynuacja “Solidarnych 2010” poświęcona awanturze o Krzyż Smoleński (przepychankom, do których doszło latem 2010 roku w Warszawie). Autorka, znajdująca się w samym centrum wydarzeń, pokazuje ludzi okupujących Krakowskie Przedmieście, ich starcia z służbami mundurowymi oraz konfrontacje z antyklerykalną młodzieżą. Przedstawia obrońców Krzyża jako osoby odważne, zdesperowane, nonkonformistyczne, ale również niezrozumiane, zaszczute i uciśnione przez władzę państwową.

W filmie, podobnie jak w “Solidarnych 2010”, można usłyszeć wiele ostrych słów dotyczących Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej. Sami obrońcy Krzyża są stawiani na równi z antykomunistyczną opozycją działającą w okresie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Dzieło Ewy Stankiewicz jest mocne, wstrząsające i wypełnione silnymi emocjami. Złość, determinacja, rękoczyny, łzy, krzyki, kłótnie, szyderstwa, prowokacje - te wszystkie zjawiska, które miały miejsce przed Pałacem Prezydenckim, są w filmie doskonale widoczne.

“Krzyż” robi zdecydowanie większe wrażenie niż “Solidarni 2010”, albowiem pokazuje sensacyjne wydarzenia z punktu widzenia ich uczestniczki. Zaletą produkcji jest również to, że autorka dopuściła do głosu przedstawicieli przeciwnej strony barykady. Wprawdzie poświęciła im mniej czasu niż obrońcom Krzyża, ale pozwoliła zaprezentować odmienne spojrzenie na problem. W połowie filmu słychać nawet chłopaka, który wspomina o skandalach pedofilskich w Kościele katolickim. Przeciwnicy Krzyża nie są w żaden sposób cenzurowani, ale Stankiewicz ukazuje ich raczej w negatywnym świetle.

“Krzyż” należy do dzieł stronniczych, gdyż faworyzuje grupę broniącą chrześcijańskiego znaku. Mimo to, wspomniana stronniczość nie jest aż tak skrajna jak w przypadku “Solidarnych 2010”. Widać postęp. I bardzo dobrze. Swoją drogą, przydałby się film dokumentalny o ludziach żądających usunięcia Krzyża. Przecież oni także domagali się suwerenności: wyzwolenia naszej Ojczyzny spod wpływów państwa watykańskiego. Krzyż Smoleński był dla nich symbolem zniewolenia Polski i dominacji obcego podmiotu politycznego. Trzeba umieć się sprzeciwić nie tylko Moskwie, Brukseli i Waszyngtonowi, ale również Watykanowi i jego organizacji ponadnarodowej.


“Lista pasażerów”
(reż. Ewa Stankiewicz, Jan Pospieszalski)


Bardzo smutny materiał składający się z wypowiedzi niektórych przedstawicieli tzw. rodzin smoleńskich. W filmie, podzielonym na dwie części, krewni wybranych ofiar wspominają swoich bliskich. Opowiadają o ich zaletach, upodobaniach, codziennych nawykach, realizowanych projektach oraz zasługach dla kraju lub najbliższego otoczenia. Bohaterami dokumentu są nie tylko krewni polityków, ale również rodziny ofiar niemających nic wspólnego z życiem publicznym. Reprezentanci rodzin smoleńskich, mówiąc o swoich bliskich, zachowują się bardzo różnie.

Jedni nie mogą powstrzymać łez i wzmagających się emocji, inni trzymają się dzielnie i snują interesujące opowieści. Znaczna część bohaterów narzeka na postępowanie rosyjskich służb publicznych. Twierdzą oni, że byli niewłaściwie traktowani podczas identyfikacji zwłok albo że nie mogli otworzyć trumien z ciałami swoich bliskich. Część osób porównuje kwietniową katastrofę do mordu katyńskiego. Niekiedy pojawia się wręcz przypuszczenie, że tragedia smoleńska mogła być zaplanowaną zbrodnią. Nie ma jednak złości ani nienawiści: dominuje gorycz, tęsknota, miłość do utraconych ludzi oraz pragnienie kontynuacji ich misji.


“10.04.10”
(reż. Anita Gargas)


Film, który zaskakuje rzeczowością, bogactwem treści i doskonałością formy. Dokument na wysokim poziomie, o którym można powiedzieć, że naprawdę próbuje rozwiązać zagadkę katastrofy smoleńskiej. To nie jest coś takiego jak “List z Polski”, w którym narrator narzuca widzom swoje domysły i dostosowuje fakty do gotowej teorii. Dzieło Anity Gargas stawia nie tyle tezy, ile hipotezy. Nie ma w nim natrętnych komentarzy ani bezkrytycznego podejścia do pewnych spraw. Są za to solidne materiały dowodowe, cytaty z ważnych dokumentów i rozmowy z licznymi ekspertami. Najistotniejsze wydaje się jednak to, że polska ekipa filmowa, zamiast formułować wnioski zza biurka, wyjechała do Rosji i spotkała się z kompetentnymi ludźmi.

Dziennikarzom udało się dotrzeć do świadków katastrofy, do pracowników lotniska Siewiernyj i do przedstawiciela Kancelarii Prezydenckiej, który 10 kwietnia 2010 roku przebywał na terenie Federacji Rosyjskiej. W “10.04.10” można zobaczyć kilka filmików zarejestrowanych amatorskimi kamerami, obejrzeć przydatne zdjęcia satelitarne oraz usłyszeć nagranie rozmowy toczącej się między wieżą kontroli lotów a pilotem Jaka-40 (samolotu, który wylądował w Smoleńsku półtorej godziny przed katastrofą Tu-154). Jedynym elementem produkcji, który może zniesmaczać, jest niepotrzebny wywiad z Jadwigą Kaczyńską. Jej wypowiedzi nie wnoszą nic do dziennikarskiego śledztwa. Starsza pani wyraża po prostu swoje antyrosyjskie uprzedzenia i niechęć do rządu Donalda Tuska.


“Mgła”
(reż. Maria Dłużewska, Joanna Lichocka)


Tematyka okołosmoleńska z punktu widzenia pracowników Kancelarii Prezydenta RP - Lecha Kaczyńskiego. Bohaterowie filmu mówią o zdarzeniach, które poprzedziły katastrofę, o swoich reakcjach na tragedię, o postawie służb rosyjskich, o zamieszaniu wśród wpływowych polityków, o przygotowaniach do ceremonii żałobnej i o przebiegu prezydenckiego pogrzebu. Wspominają konflikt, który - przed 10 kwietnia 2010 roku - toczył się między Lechem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem. Opowiadają o tym, jak patrzyli na rozbity samolot i nie mogli uwierzyć w rozmiar tragedii. Zwierzają się ze swoich uczuć i refleksji, wyciągają wnioski z omawianego wydarzenia oraz oceniają zachowanie Tuska i Komorowskiego.

We “Mgle” nie ma insynuacji dotyczących zamachu terrorystycznego. Wprawdzie padają pytania o przyczyny katastrofy, ale słowa typu “zamach” czy “spisek” w ogóle się nie pojawiają. Film nie zawiera również stwierdzeń oczerniających władze Federacji Rosyjskiej. Bohaterowie krytykują jednak polityków PO, gdyż uważają, że ich postawa po katastrofie była nieodpowiednia. Przede wszystkim, są niezadowoleni ze sposobu, w jaki traktowano Jarosława Kaczyńskiego. Wyrażają pogląd, według którego Tusk i Komorowski starali się unikać kontaktu z bratem zmarłego prezydenta. Ogromną zaletą “Mgły” jest ścieżka dźwiękowa w postaci muzyki rockowej/metalowej. Szkoda tylko, że nie do końca współgra ona z problematyką i klimatem produkcji.


“Zobaczyłem zjednoczony naród”
(reż. Anna Ferens)


Dzieło oparte na wyjątkowo oryginalnym i odważnym pomyśle. Chodzi o kwietniową żałobę narodową widzianą oczami cudzoziemskich (europejskich i azjatyckich) dziennikarzy. W filmie możemy usłyszeć przedstawicieli kilku zagranicznych stacji telewizyjnych, którzy mieli okazję obserwować Polaków tuż po katastrofie smoleńskiej. Obcy żurnaliści dzielą się z widzami swoimi wrażeniami i spostrzeżeniami. Mówią o tym, jak bardzo zdumiała ich solidarność Narodu Polskiego, a zwłaszcza spontaniczne, oddolne inicjatywy zmierzające do uczczenia ofiar tragedii smoleńskiej. Dziennikarze nie mogą się nadziwić, jak wielu ludzi manifestowało swój smutek i jak długo trwała żałobna atmosfera. Zachwycają się ogromną ilością zniczy oraz Martą Kaczyńską, która stała się personifikacją powszechnego bólu i przygnębienia.

Obcokrajowcy zwierzają się również z tego, jaki - przed 10 kwietnia 2010 roku - był poziom ich wiedzy na temat pary prezydenckiej i samej Polski. Co więcej, mówią o tym, jak ich rodacy postrzegają Nadwiślańską Krainę i jej aktywność na arenie międzynarodowej. W “Zobaczyłem…” pojawia się także problem mordu katyńskiego. Okazuje się, że o ile w Czechach i Niemczech ten temat jest dobrze znany, o tyle w Rosji i Chinach prawie nikt o nim nie słyszał. Wyznania dziennikarzy pozwalają się przekonać, jaki wizerunek Polski, Polaków oraz polskich polityków zakorzenił się w umysłach cudzoziemców. Film Anny Ferens może chwilami zaskakiwać. Nie zmienia to jednak faktu, że jest on godny obejrzenia i dokładnego przemyślenia.


Ciekawostka na zakończenie

Filmy o tematyce okołosmoleńskiej to nie tylko dzieła dokumentalne, ale też fabularne. W maju 2011 roku odbyła się premiera dramatu “Prosto z nieba” (nie mylić z serialem telewizyjnym “Prosto w serce”!) Piotra Matwiejczyka. Niestety, film jest bardzo nisko oceniany przez recenzentów i komentatorów. “Prosto z nieba” mówi o rodzinach smoleńskich. Ukazuje ludzi, którzy dowiadują się o katastrofie Tu-154 i chcą wiedzieć, czy na pokładzie znajdowali się ich bliscy.

Wszystko wskazuje na to, że twór Piotra Matwiejczyka nie będzie jedyną produkcją fabularną poświęconą tragedii smoleńskiej. Reżyser Antoni Krauze poinformował bowiem, że kręci własny film na ten temat. Czy uda mu się ukończyć dzieło? I czy będzie ono lepsze od nieszczęsnego “Prosto z nieba”? Pożyjemy, zobaczymy. Na razie musimy się zadowolić tym, co mamy.


Natalia Julia Nowak,
15-19 sierpnia 2012 r.

 

Licencja: Creative Commons
0 Ocena