Przełom czy kawałek plastiku?
Znicze elektryczne po raz pierwszy pojawiły się w Polsce 4-5 lat temu, systematycznie zyskując na popularności. Obecnie kupić je można w zasadzie na każdym stoisku sprzedawców zniczy i wkładów. Ten "świecący kawałek plastiku" to w zasadzie nie tyle znicz, co wkład do znicza, świecący dzięki umieszczonej na nim diodzie LED. Cała "konstrukcja" wyglądem przypomina nieco wkład parafinowy, tyle... że jest zrobiona z plastiku. Ma to swoje wady i zalety.
Mocne strony zniczy elektrycznych
Zwolennicy nowego produktu zwracają uwagę, że znicz elektryczny to kolejny krok w ewolucji zniczy i lampionów. Jego największym atutem jest bez wątpienia bardzo długa żywotność. Przykładowo, najbardziej popularny model zniczy elektrycznych świeci - na oryginalnych bateriach - nawet do 75 dni i to bez względu na warunki pogodowe! Dodatkowo, możliwość wymiany baterii sprawia, że jeden znicz może być bez problemu używany przez kilkanaście miesięcy.
To wszystko sprawia, że znicze elektryczne są także atrakcyjne cenowo. Cena detaliczna nowego wynalazku waha się w granicach 6 - 10 złotych (w zależności od sprzedawcy oraz modelu znicza). Łatwo policzyć, że za jeden dzień świecenia zapłacimy więc tylko około 10 groszy! Czyli znacznie mniej niż przy stosowaniu tradycyjnych wkładów parafinowych.
Kontrowersje
Rzecz jasna, nie wszyscy są zwolennikami zniczy elektrycznych. Dla wielu osób ważniejsza niż wygoda i niska cena jest tradycja. A ta mówi, że pamięć o bliskich wyraża się poprzez zapalenie znicza. W przypadku zniczy elektrycznych "żywego ognia" natomiast nie ma, co może być sporą przeszkodą w rozprzestrzenianiu się tego produktu.
Kontrowersje mogą też wzbudzać względy ekologiczne. Wszak tysiące plastikowych wkładów do zniczy, zawierających dodatkowo baterie, na pewno nie jest korzystne dla środowiska. Plastik - w przeciwieństwie do parafiny - przecież się nie spali...