Godzina bez prądu zdaje się być tak długa, jakby trwała dziesięć godzin, prawda? Brak telewizora, komputera, niedziałająca suszarka do włosów czy zepsuta pralka potrafią skutecznie zepsuć plany na cały dzień. To właśnie wtedy zabieramy się za czytanie książek, porządki w szafie czy pielęgnację ogrodu. Co stoi u szczytu naszej, ludzkiej listy sprzętów AGD i RTV – niezbędnych?
Telewizor. Zabijaka wolnego czasu, spoiwo rodzinnych spędów w jesienne, zimowe wieczory, czasem sympatyczna i tania w utrzymaniu niania. Czasem nawet nie patrzymy w jego ekran – liczy się tylko to, że „coś brzęczy”, „ktoś coś mówi”. To jednak również cenny pośrednik w pozyskiwaniu informacji, źródło rozrywki, czasem też wiedzy. Telewizorów nie ma chyba tylko w niektórych mieszkaniach studenckich i ziemiankach.
Komputer. Podobnie, jak telewizor, zabija czas. Czasem też go umila, zapewnia łączność ze światem, pozwala na przelewy za gaz, prąd, a nawet kredyt. Dąży się do tego, aby był ja najmniej prądożerny właśnie dlatego, że używa się go nader często.
Pralka. Tej też czasem nie ma w mieszkaniach studenckich. Jak to stwierdzić? Wystarczy dwa tygodnie pod rząd obserwować tego samego studenta, który w piątek po południu taszczy ogromną torbę, na bank pełną brudnych ubrań. Czasem student mądrzeje i kupuje pralkę. Czasem pozostaje głupi do końca studiów.
Lodówka. Nawet, jeśli nie jest pełna, to fajnie ją mieć. W końcu chude dni się skończą i czymś trzeba będzie ją zapełnić. Niby najlepsze będą mrożonki, z racji jej funkcji, ale całkiem fajnie, jeśli znajdzie się w niej bigos, nadmiar dzisiejszego obiadu i przetwory, a przy okazji jakieś wędliny i dodatki. Uwierzcie lub nie, one to lubią!
Toster. Ulubiony sprzęt kawalerów, czy może lepiej singli, którzy jedzą tosty na różne sposoby i w dużych ilościach. Tosty z chlebem jednodniowym, z dwudniowym, tosty z serem i bez sera, tosty z pleśniakiem, tosty na sucho (to, jak w lodówce jest tylko światło). Koszt, od 40 do 2000 złotych. Ten z górnej półki oprócz tego, że robi tosty, to pewnie też się sam sprząta, a już na pewno ma radio.
Jak widać, jesteśmy niewolnikami. Nasz powrót do epoki sprzed prądu, nie licząc prądu rzeki, jest niemożliwy. Umarlibyśmy albo z głodu, albo z nudów – kolejność w tym wypadku dowolna.