Zęby – trudno byłoby bez nich funkcjonować. Pomagają w jedzeniu, mówieniu, nadają twarzy ładny wygląd..., ale ile jest z nimi kłopotu? Może już czas, aby wymienić je na nowe?

Data dodania: 2012-07-17

Wyświetleń: 2088

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Kiedyś myślano, że człowiek ma szansę na nowe zęby tylko dwa razy w życiu – pierwszy raz w wieku kilku miesięcy i kilku pierwszych lat, kiedy wyrastają mu zęby mleczne, drugi raz w wieku szkolnym, kiedy zęby mleczne wypadają, a na ich miejsce wyrastają zęby stałe. Te drugie teoretycznie mają służyć na całe życie, ale wielu osobom nie wystarczają nawet do 50-tki. Można o nie dbać, poddawać je leczeniu i innym mającym je chronić zabiegom, ale prędzej czy później jeden po drugim zaczną sprawiać problemy. Czy już nie ma szansy na trzecie zęby? 

Na szczęście jest. Może nie są to już zęby naturalne, ale zawsze zęby. Mowa tu oczywiście o protezach zębowych. Niektórzy starają się jak najdłużej nie doprowadzić do tego momentu, w którym będą musieli zacząć je nosić, inni zaś czekają na protezy zębowe z utęsknieniem. Dlaczego? Protezy zębowe oznaczają koniec kłopotów z zębami – zero próchnicy, zero dentysty, zero borowania, zero kanałowego leczenia. Ten, kto często bywa u dentysty, wie o czym mowa. 

Choć wciąż najbardziej popularne, bo stosunkowo niedrogie albo całkowicie refundowane przez NFZ są protezy ruchome, tak pojawia się coraz więcej chętnych na implanty zębowe. Co to takiego? To nic innego jak tytanowe „śrubki” wkręcane w kości żuchwy. Brzmi groźnie? Może i tak, ale za to jaki efekt można dzięki takim śrubkom uzyskać. Tytanowe śrubki noszą fachową nazwę wszczepów i służą stabilnemu połączeniu sztucznych zębów z naturalną kością. Zamocowane na nich zęby nie tylko wyglądają bardzo naturalnie, ale są także niesamowicie trwałe i stabilne, a co jeszcze lepsze – organizm przyjmuje je jako swoje. Można więc powiedzieć, że takie implanty to naprawdę trzecia szansa na nowe zęby. 

Z pewnością każdy chętnie wymieniłby sobie przynajmniej część zębów na nowe, gdyby nie to, że taki zabieg nieco boli (porównywalnie do zabiegu usunięcia zęba jednokorzeniowego) i jest dość drogi (cena odbudowy jednego zęba to około 4500 zł). Nie każdego więc chyba stać na to, aby wymienić sobie całe uzębienie, szczególnie że tak właściwie nie warto, bo implanty stomatologiczne też się psują.

Okazuje się, że wszczepienie implantów wcale nie oznacza końca problemów z zębami. Trzeba o nie dbać tak samo, jak o swoje naturalne zęby, a może nawet jeszcze bardziej. Też należy je regularnie szczotkować, nitkować i płukać płynem do płukania jamy ustnej. Wizyt w gabinecie dentystycznym też się nie uniknie. Przynajmniej dwa razy w roku trzeba się zgłaszać na wizyty kontrolne i poddawać swoje „nowe zęby” zabiegowi usuwania kamienia nazębnego. Choć z reguły wszczepienie implantu pozwala odbudować ząb na całe życie, to jednak tak samo, jak ząb naturalny, może on zostać uszkodzony w wyniku urazu, choroby przyzębia albo nieprawidłowej higieny jamy ustnej. 

Implanty stomatologiczne stosuje się więc jedynie tam, gdzie zęba po prostu nie ma. Choć może wstawienie sztucznych zębów pozwoliłoby nieco skorygować uzębienie, szczególnie jeśli ktoś ma zęby żółte, krzywe albo po prostu nieładne, to jednak nie poleca się wyrywania swoich naturalnych zębów tylko po to, aby zastąpić je pięknymi, nowymi implantami.

Warto więc tak dbać o swoje pierwsze i drugie zęby, aby nie musieć starać się o trzecie.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena