Place zabaw, choć przeznaczone dla dzieci, często stają się miejscem zabaw starszej młodzieży i miejscem spotkań tzw. szemranego towarzystwa. Połamane bujaki, szkło w piaskownicach i wszechobecny bałagan to codzienność na wielu osiedlowych placach zabaw. Na szczęście ktoś wymyślił, jak położyć temu kres.

Data dodania: 2012-07-24

Wyświetleń: 1407

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 2

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

2 Ocena

Licencja: Creative Commons

Mówi się, że to rodzice powinni dbać o to, aby na placach zabaw było czysto i bezpiecznie. Mało kto jednak odważy się zwrócić uwagę starszej młodzieży, nie mówiąc już o tym, aby poprosić o opuszczenie placu zabaw towarzystwo spożywające na jego terenie napoje wyskokowe. Takim działaniem może sobie bowiem tylko zaszkodzić. Każdy boi się jakiejkolwiek konfrontacji, aby nie został wyśmiany, obrzucony niepochlebnymi epitetami albo nawet pobity. 

To, co się dzieje wieczorami na placach zabaw, teoretycznie nic by nie musiało rodziców obchodzić, gdyby nie to, w jakim stanie zastają oni huśtawki, piaskownice czy teren placu zabaw następnego dnia, gdy przychodzą tam ze swoimi dziećmi. Co prawda osoby sprzątające osiedla zajmują się też sprzątaniem zlokalizowanych na ich terenie placów zabaw, ale z pewnością nie raz już zdarzyło im się przeoczyć jakieś szkło czy pety, które małe dzieci z upodobaniem wkładają sobie do buzi. 

Druga sprawa to zniszczenia. Tak samo jak kosztowna jest budowa placów zabaw, kosztowna jest także ich renowacja i naprawa. Spółdzielnie mieszkaniowe, które w wielu przypadkach otrzymały na budowę placów zabaw pieniądze z Unii Europejskiej, nie mają często funduszy na ich naprawę. Naprawić zaś je muszą, bo dzieci nie mogą bawić się na uszkodzonych huśtawkach czy drewnianych domkach, w których brakuje belek. Jeśli istnieje konieczność naprawy placów zabaw, inne problemy spółdzielni muszą poczekać na lepsze czasy, aż i na ich rozwiązanie znajdą się niezbędne pieniądze. 

W końcu jednak ktoś dojrzał do tego, że naprawianie skutków wandalizmu nie musi być jedyną możliwością zapewniania dzieciom bezpieczeństwa w czasie zabawy. Teraz można aktom wandalizmu po prostu zapobiegać. Jak to możliwe? Na wielu placach zabaw instalowany jest obecnie monitoring. Czy są to jedynie atrapy, czy rzeczywiście działające kamery, tego nie wiadomo. Wiadomo tylko, że osoby, które zakłócają spokój i porządek na placach zabaw, są obecnie na tzw. widelcu. Wiedząc, że znajdują się pod czujnym okiem kamer, może drugi raz pomyślą, zanim zechcą coś zepsuć albo organizować na terenie placów zabaw pijackie libacje. 

Miejmy nadzieję, że obecność kamer na placach zabaw w końcu coś zmieni. To przecież miejsca, gdzie dzieci mają czuć się bezpiecznie. A jak mają czuć się bezpiecznie, kiedy na każdym kroku czyhają na nich rozbite butelki, niedopałki papierosów albo połamane urządzenia.

Licencja: Creative Commons
2 Ocena