Kiedy wchodzę do drogerii, niezbyt motywująco działa na mnie widok utrudzonych kobiet, których zdesperowane włosy wręcz błagają o litość, zmysły wariują od natłoku farb, a nogi uginają się pod ciężarem przekazu reklamowego. Mam wrażenie, że w oddali widzę swój przyszły los, który nastąpi lada moment.

Data dodania: 2012-07-10

Wyświetleń: 889

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Po chwili już zasilam szeregi zdezorientowanych klientek. W takich sytuacjach żałuję, że moje przeczucie lubi się sprawdzać.

Zazwyczaj tkwię w miejscu, w przeciwieństwie do moich oczu, które bezradnie poszukują punktu zaczepienia. Mija kilkanaście minut i zamiast farby w koszyku mam malejące poczucie sensowności tego typu zakupów. Po kilkudziesięciu minutach mam nie tylko pusty koszyk, ale i kilka klientek przed sobą, które myślą, że są przezroczyste. To dopiero wyzwanie dla moich oczu, dostrzec farbę naturalną, już nie tylko pośród przeważającej ilości farb chemicznych, ale przy zawężonym polu widzenia do przysłowiowej dziurki od klucza.

Nie stać mnie na taki wysiłek, dlatego na tym etapie zazwyczaj kończy się moja przygoda z zakupami w drogerii. Jeśli próbuję grać twardą, wychodzę nie tylko jako przegrana, ale i dosłownie z siebie, przyglądając się stojącemu obok nieszczęściu.

Udaje mi się przywrócić równowagę po powrocie do domu. Biorę laptopa, włączam relaksującą muzykę, wychodzę na świeże powietrze i integralnie z przyrodą rozpoczynam poszukiwania farby naturalnej. Nareszcie odpoczywają wszystkie moje zmysły, nikt nie toruje drogi do udanych zakupów, a sklep internetowy obfituje w szeroki asortyment interesujących mnie farb. Zapoznanie się z opisem produktu przestaje być żmudną pracą, a ciekawą lekcją. Spokojnie porównuję ceny, czytam komentarze klientów, otrzymuję odpowiedzi na nurtujące mnie pytania od profesjonalnego konsultanta i za sprawą kilku kliknięć zamawiam farbę do włosów. Popijając mrożoną kawę, dokonuję transakcji i myślę ze współczuciem o udręczonych klientkach stacjonarnych sklepów.

Nie muszę obawiać się jakichkolwiek niezgodności, przecież ponoszę większe ryzyko, jak w przypadku zakupu farby w drogerii. To prawda, że w obu sytuacjach nie mam możliwości ufarbowania włosów przed zakupem, ale korzystając ze sklepu internetowego, otrzymuję wyczerpujące informacje na temat produktu. Ponadto przekonują mnie pozytywne i obiektywne opinie, zamieszczane przez licznych zadowolonych klientów na niezależnych forach internetowych. Jestem pewna, że profesjonaliści, cieszący się nienaganną reputacją, nie mogą pozwolić sobie na najdrobniejszy błąd, stąd mój spokój i opanowanie.

Wygoda i szybki czas dostawy, to tylko niewielka część zalet sklepu internetowego. Do tego dochodzą atrakcyjne ceny, większy wybór, spowodowany bogatszą ofertą w porównaniu ze sklepami stacjonarnymi, ogólny komfort, oszczędność czasu i pieniędzy.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena