Od kilkunastu lat w czołówce spektakularnych transakcji jest osiemnastowieczny, hebanowy kredens z bogatymi zdobieniami, których wykonanie trwało kilkanaście lat. Aktualnie może być on wart około 50 milionów dolarów. Przed dwiema dekadami głośno było o pewnej obywatelce USA, pochodzącej z Dolnego Śląska. To właśnie ona nabyła go za trzykrotnie niższą sumę. Niecałe 30 mln USD trzeba wydać z kolei, aby stać się posiadaczem pewnego fotela. Nietuzinkowy mebel należał do zmarłego w 2008 roku Yves Saint-Laurenta, francuskiego kreatora mody. Skórzane dzieło sztuki zwraca uwagę przede wszystkim bardzo charakterystycznym oparciem w kształcie łuku. Cenę podbija jednak przede wszystkim nazwisko jego wieloletniego posiadacza.
Na najniższym stopniu podium znalazł się oryginalny tron cesarza Chin z XVIII stulecia. Jego posiadacz wolał pozostać anonimowy, a własne zasoby uszczuplił o ponad 10 mln USD . Czymże więc jest marna połowa tej kwoty, za którą można wylicytować najdroższą toaletę świata, czy kobierzec w całości utworzony z pereł. Niejeden producent mebli zastanowi się niechybnie nad wzbogaceniem standardowej oferty o najwyższej klasy, luksusowe, ręcznie robione fotele, krzesła czy stoły. Nawet minimalna marża powinna przynieść niebagatelny zysk, nie mówiąc już o wartości, którą dzieło ludzkich rąk może osiągnąć za kilka dekad. Jego twórcy zazwyczaj pozostaje jednak tylko satysfakcja. Jeśli oczywiście doczeka chwili chwały.
O ile wiekowe meble nie są w zasięgu przeciętnego zjadacza chleba, to np. komoda czy szafa z okresu dwudziestolecia międzywojennego warte są zainteresowania. Meble z tego okresu i to w dobrym stanie można nabyć już za równowartość przeciętnej pensji, a w dłuższej perspektywie mamy zagwarantowaną wysoką stopę zwrotu. Moda na antyki zapewne nie przeminie. Przed dokonaniem zakupu w antykwariacie czy na aukcjach, warto zorientować się w realiach branży i dokładnie sprawdzić stan przedwojennego mebla. W tym przypadku odradzamy więc zakupy przez internet.