"Gdy byłam młodsza i ważyłam parę kilo mniej, nie potrzebowałam wciągać brzucha, gdy miałam na sobie obcisłą sukienkę. Dzisiaj jestem już starsza i moje ciało się wyzwoliło. Istnieje pewna forma elastycznego komfortu, tam gdzie kiedyś była talia. Włoskie buty musza być większe o dwa numery, żebym w ogóle mogła wsadzić je na nogi, a krok w rajstopach zbyt często znajduje się na poziomie kolan.
Zrozumiałam jednak, że nie ma znaczenia, jeśli coś złego się przydarzy albo jak czarny jest dzisiejszy dzień: życie idzie dalej i jutro będzie lepiej.
Zrozumiałam, że o człowieku dużo świadczy jak sobie radzi z tymi 3 rzeczami:
1. Deszczowy dzień
2. Zagubiony bagaż
3. Splątane łańcuchy z lampkami na choinkę
Zrozumiałam, że, obojętnie, jaki ma się stosunek, do rodziców i tak tęskni się za nimi, gdy już ich nie będzie.
Zrozumiałam, że zarabiać dobre pieniądze i móc sobie pozwolić na wiele rzeczy to nie to samo, co mieć dobre życie.
Zrozumiałam, że życie daje czasami jeszcze jedna szanse.
Zrozumiałam, że przez życie nie można przejść z rękawicą baseballowa na obu rękach. Czasem trzeba też wyrzucić piłkę.
Zrozumiałam, że, jeśli coś postanowię głęboko z serca to najczęściej jest to właściwą decyzja.
Nauczyłam się, że jeśli sama jestem zraniona to nie znaczy, że mogę ranić innych.
Nauczyłam się, że każdego dnia należy wyciągnąć rękę do kogoś. Każdy potrzebuje serdecznej myśli i przyjaznego klepnięcia po plecach.
Zrozumiałam, że muszę się jeszcze dużo nauczyć.
Zrozumiałam, że ludzie zapomną, co im powiedziałam albo uczyniłam, ale nigdy nie zapomną uczuć, jakie w nich wzbudziłam.
Wyślij ten list dziś do 5 fantastycznych kobiet i na pewno wydarzy się coś przyjemnego....
Powiesz przynajmniej jednej kobiecie, że uważasz, że ona jest fantastyczna i być może sprawisz, że się uśmiechnie.
Jeśli tego nie zrobisz.... Twój błyskawiczny zamek się zepsuje, rajstopy opadną do stop, a włoskie buty będą Cię uciskać :-)
MÓWIĘ CI... JESTEŚ FANTASTYCZNA!"
Jestem zachwycona tym tekstem, bo jest świetnie napisany, z biglem i w dodatku, w ciepły sposób przypomina mi o rzeczach ważnych. Jest tym wszystkim, czym tradycyjne łańcuszki nie są.
Moda na łańcuszki szczęśliwie dogorywa. Może dlatego, że te podróbki dzieł świętego mędrca cechowały się stylem, o który nie podejrzewam Wielkiego Pustelnika:
były kiepsko napisane, epatowały strachem i polityką nakazowo-rozdzielczą.
Bądź dobry dla ludzi, dziel się tym, co masz, uśmiechnij się do 5 osób, wyślij list do 20 znajomych. No i na zakończenie groźba. Jak tego nie uczynisz, spodziewaj się najgorszego.
Zastanawiam się, co ludzi popychało do przesyłania dalej takiego listu. Dużym zaskoczeniem dla mnie było to, że często dostawałam łańcuszki od osób, które oceniałam jako nad wyraz dojrzałe (żeby nie powiedzieć poważne) i jednocześnie byli oni zbyt zajęci, aby bawić się w takie gierki. A jednak dostawałam łańcuszki od znajomych prawników, dyrektorów, menadżerów, pisarzy, właścicieli firm i nauczycieli. A więc, o co chodzi? Mam co do tego pewne podejrzenie: a imię mu STRACH. Bo a nuż się groźba ziści i złamię nogę schodząc ze schodów, albo pokłócę się z bliskimi, czego mi życzą autorzy łańcuszka? Bo przecież Świętego Antoniego o taką przewrotność nie podejrzewam. Przesłanie łańcuszka najczęściej było pozytywne, jednak autor używał groźby karalnej, żeby mnie do działania zachęcić. Czy można być dobrym ze strachu przed czymś? Sama nie wiem, może można…
Zastanawiam się też, po co właściwie rozpisuję się na temat zjawiska, które zaliczam już do obiektów muzealnych. Rzucam okiem na tekst i już wiem! Uśmiechnę się dziś bez powodu do 5 osób. I to nie dlatego, że dostałam ten łańcuszek i grozi mi zepsuty zamek. Uśmiechnę się dlatego, bo jestem FANTASTYCZNA! :)
beata markowska
http://www.solaris-rozwojosobisty.pl/