Zanim my, Polacy, staliśmy się jendolitym narodem, byliśmy takimi samymi Słowianami jak Czesi, Rosjanie, Serbowie i wielu innych. Czy ten fakt do czegoś nas zobowiązuje?

Data dodania: 2011-11-01

Wyświetleń: 1030

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Rok 966 to nie początek!

Prawdziwy nacjonalista to ktoś, kto zna korzenie swojego narodu i potrafi wyciągnąć z tej wiedzy odpowiednie wnioski. Wbrew temu, co twierdzą niektóre osoby, historia naszej wspólnoty nie zaczęła się w roku 966. To nie jest tak, że w drugiej połowie X wieku Polacy pojawili się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a wcześniej nie było zupełnie nic. “Narodowym kreacjonistom” wydaje się, iż w 966 roku Naród Polski został ulepiony z gliny jako twór zupełnie nowy, nieposiadający przeszłości i tradycji, zaczynający swoje dzieje od zera, świeży jak Tabula Rasa. Nic bardziej mylnego: przed chrztem Mieszka I nasza wspólnota istniała, ale pod zupełnie inną postacią.


Słowiańska przeszłość Narodu Polskiego

Zanim powstał jednolity Naród Polski, funkcjonowały w Europie liczne plemiona słowiańskie, i to przez wiele tysięcy lat. To właśnie nasi przodkowie, nasi praojcowie. To my sprzed wielu mileniów. Taką mamy przeszłość i nie zmienią tego nawet najgłośniejsze wrzaski “narodowych kreacjonistów“. Jednakże identyczną historię posiadają także inne narody słowiańskie: przeszłość Polaków jest wspólna z przeszłością Czechów, Rosjan, Białorusinów i innych. Wiem, że wielu ludziom bardzo to przeszkadza, ale nic im na to nie poradzę. Ja jestem “narodową ewolucjonistką”, pojmującą i akceptującą to, skąd wywodzą się Polacy i jakie procesy wpłynęły na obecny kształt tego Narodu.


Jacy byliśmy?

Był czas, kiedy Słowianie posiadali jeden język i jedną religię. Chociaż pod względem politycznym byli oni podzieleni na wiele plemion, pod względem kulturowym i etnicznym stanowili pewną całość. Kto by w tamtych czasach odróżnił Słowaka od Polaka, a Polaka od Ukraińca? Nikt, tym bardziej, iż pojęcia “Słowak”, “Polak” i “Ukrainiec” po prostu nie istniały. Niby funkcjonowało wiele małych, słowiańskich grupek, a jednak były one do siebie niesamowicie podobne. Przodek dzisiejszego Słowaka był taki jak przodek dzisiejszego Polaka, a przodek dzisiejszego Polaka był taki jak przodek dzisiejszego Ukraińca. I to było naturalne. Wspólnoty podzielone administracyjnie, a jednak niewiele się od siebie różniące.


Wczoraj identyczni, dziś zróżnicowani

Do czego można by to porównać? Do dziejów ludzi dorosłych. My, dorośli, jesteśmy bardzo zróżnicowani, zajmujemy się różnymi rzeczami, posiadamy rozmaite poglądy i cele życiowe. Ale przed laty stanowiliśmy pewną jedność: jako zygoty byliśmy tacy sami. Podobnie jest z narodami słowiańskimi. Dziś te ludy bardzo się od siebie różnią, jednak kiedyś były niemalże identyczne. Skoro jest tak, a nie inaczej, to należy zadać sobie pytanie: czy Słowianie-Niepolacy, których w dawnych czasach nie dałoby się odróżnić od Polaków, nie są naszymi półrodakami?


Jak herbatniki z jednego pudełka

Czy my wszyscy nie jesteśmy jedną wielką nacją, która - w wyniku pewnych wydarzeń historycznych - podzieliła się na odrębne narody? Porównajmy to do kształtnych herbatniczków. Jeden herbatniczek ma kształt serduszka, drugi ma kształt gwiazdki, trzeci ma kształt choinki, a jednak one wszystkie są zrobione z tych samych składników i zostały wyjęte z tego samego pudełka. Teraz wyobraźmy sobie, iż herbatnik-serduszko jest alegorią Polaków, herbatnik-gwiazdka alegorią Słowaków, herbatnik-choinka alegorią Rosjan, a na pudełku widnieje napis “Słowiańszczyzna” lub “Sławia”.


Między formą a treścią

Jedno i to samo, chociaż pod wieloma postaciami! Czy miałby rację ten, kto by powiedział, iż herbatnik-serduszko jest czymś innym niż herbatnik-choinka? Tylko częściowo. Pewnie, że te dwa herbatniczki inaczej wyglądają, ale dzieląca je różnica jest bardzo powierzchowna. Oba ciastka tak samo smakują i są zrobione z tych samych składników. Zanim otrzymały swoje kształty, nadane im przez jakieś foremki, stanowiły jedną masę gotową do dalszej obróbki. Najpierw była owa masa, a potem zrobiono z niej rozmaite herbatniki. Analogicznie przedstawia się historia narodów słowiańskich. Niegdyś istniała jedna nacja słowiańska, później zaś powstało wiele odrębnych i zróżnicowanych narodów.


Solidaryzm słowiański (nie panslawizm!)

Wspólna przeszłość, brak wspólnej teraźniejszości. Co z tego wszystkiego wynika? To, że my, Słowianie powinniśmy się wzajemnie szanować i być ze sobą solidarni. Jesteśmy różni, każdy z naszych narodów posiada swój indywidualny charakter, który winien być chroniony, szanowany i rozwijany. Jednocześnie nie można zapominać o tym, iż nasze narody posiadają wspólną historię. Niech Polacy będą dumni ze swojej tożsamości narodowej, niech bronią swojej polskości i niech walczą o absolutną suwerenność swojego państwa. Ale niech pamiętają, że zanim stali się Polakami, to byli takimi samymi Słowianami jak niektóre ludy Europy Środkowej, Wschodniej i Południowej.


“Każdy inny, wszyscy Słowianie”

Brońmy naszego polskiego “ja” przed wszystkim, co stanowi dla niego zagrożenie; szanujmy swój język, swoją flagę, swoje godło, swoją literaturę, swoje dzieła plastyczne, swoje zabytki, swoje dobre imię, swoją muzykę, swoje przysłowia, swoje legendy i swoich bohaterów. Jednak bądźmy świadomi, jak to “ja” się formowało i skąd właściwie się wzięło. Herbatniki, o których wcześniej pisałam, są różne i trzeba się z tego cieszyć. Lecz nic nie zmieni faktu, że powstały one z jednolitej masy. Jeśli chodzi o narody słowiańskie, to proponuję parafrazę pewnego hasła: “Każdy inny, wszyscy Słowianie”. Oby było ono mottem naszej nowej - pełnej przyjaźni i solidarności - drogi życiowej!


Słowiańskość i germańskość

Co do naszych czcigodnych sąsiadów, to mogliby oni mówić: “Każdy inny, wszyscy Germanie”. Dla nas, Słowian, Germanie są zupełnie obcymi ludźmi, ale dla siebie nawzajem - braćmi i siostrami. Wydaje mi się, że o ile Słowianie są jeszcze do siebie uprzedzeni i wzbraniają się przed zaakceptowaniem swojej słowiańskości, o tyle Germanie dojrzeli już do dostrzeżenia i uznania swojej germańskości. I to jest piękne. Trzeba znać swoją tożsamość i być z niej dumnym, ale należy przy tym uważać, żeby nie popaść w niechęć do innych grup etnicznych.


“Jak dobrze mieć sąsiada...”

Miłość do własnego narodu, własnego plemienia i własnej ojczyzny nie musi przecież oznaczać nienawiści do świata zewnętrznego. Inne ludy i państwa nie są ani lepsze, ani gorsze od nas. Są po prostu obce w znaczeniu “spoza rodziny”. Jak herbatniki z innej firmy, rozumiecie? Jestem za tym, żeby relacje słowiańsko-germańskie miały charakter dobrosąsiedzki. Germanie nie byli, nie są i nigdy nie będą naszymi krewnymi, ale mogą być naszymi przyjaciółmi.


Braterstwo a niepodległość

Kochać rodzinę, lubić sąsiadów - tak niewiele potrzeba, aby uczynić świat lepszym! Oczywiście, ta miłość i przyjaźń muszą iść w parze z poszanowaniem odrębności oraz suwerenności innych nacji i państw. Prawdziwy nacjonalista wie, że Naród i Ojczyzna to świętości, które powinny cieszyć się nietykalnością. Niepodległość - zarówno nasza, jak i cudza - jest wartością absolutną, której nie wolno w żaden sposób ograniczać. Sformalizowane unie polityczne, cyrografy wojskowe, nakazy i zakazy wydawane przez instytucje ponadnarodowe, a także kary za nieprzestrzeganie traktatów to najwięksi wrogowie wolności narodowo-państwowej. Parafrazując pewne hasło: “Kocham, nie gnębię!”.


Moje zdanie o rasach ludzkich

Czy kiedykolwiek wypowiadałam się na temat ras ludzkich rozumianych jako typy antropologiczne, posiadające określony kolor skóry, kształt czaszki, budowę ciała etc? Jeśli nie, to najwyższy czas nadrobić tę zaległość. Moim zdaniem, rasa człowieka to biologia, biologia i jeszcze raz biologia. A do tego fizyka, astronomia i geografia. Odmiany ludzkie są dziełami przyrody i istnieją wyłącznie po to, żeby ułatwiać organizmom funkcjonowanie w konkretnym klimacie.


Ponieważ Słońce jest “bogiem”

Kolor skóry zależy od ilości melaniny, a ilość melaniny - od tego, w jakim stopniu jest ona potrzebna do ochrony ciała przed promieniami UV. Jeśli ktoś żyje w Afryce Środkowej, gdzie Słońce okrutnie praży, to nie należy się dziwić, iż ma pod skórą mnóstwo barwnika ochronnego (inna sprawa, że czarni zazwyczaj dobrze sobie radzą zarówno w skwarze, jak i na mrozie). I odwrotnie: jeśli ktoś żyje na Półwyspie Skandynawskim, gdzie jest dosyć chłodno, to nic dziwnego, iż jest taki blady i jasnowłosy. Mogę z przymrużeniem oka powiedzieć, że Słońce jest bogiem, albowiem doprowadziło do powstania różnych odmian Homo sapiens. Gdyby we wszystkich zakątkach naszej planety klimat był jednakowy, to nie mielibyśmy takiej różnorodności jak obecnie.


Kwestia pochodzenia geograficznego

Myślę, że nie ma powodów, aby uważać którąkolwiek rasę za lepszą od innych. Zgadzam się z opinią, według której można mówić co najwyżej o “rasie najlepiej przystosowanej do życia w konkretnym klimacie”. Czy moi Czytelnicy wiedzą, że skośne oczy powstały po to, żeby pomóc ludziom w znoszeniu monsunów? Typ antropologiczny jest kwestią pochodzenia geograficznego. I tutaj pojawia się pewien haczyk, bo kiedy widzę przedstawiciela innej rasy, to wiem, że nie jest on rdzennym Polakiem i Słowianinem. Taki ktoś nie należy do naszej rodziny, jednak można się z nim zaprzyjaźnić.


Uroda i inteligencja

Co do urody, to odpowiedź na pytanie “Która rasa jest najpiękniejsza?” zależy od indywidualnych preferencji. Jednej osobie mogą się podobać swojskie twarze europejskie, druga może gustować w Latynosach, a trzecia może mieć bzika na punkcie wielkich, lśniących, skośnych oczu rodem z mangi i anime. O gustach się nie dyskutuje. Jeśli chodzi o zależności między rasą a inteligencją, to natknęłam się kiedyś na statystyki, z których wynikało, że w testach IQ żółci wypadają najlepiej, biali średnio, a czarni najgorzej. Oto cytat, który znalazłam w polskojęzycznej Wikipedii (hasło “Pismo chińskie”): “Według niektórych badań neurofizjologicznych używanie chińskiego pisma angażuje - w przeciwieństwie do pisma alfabetycznego - obie półkule mózgowe, co ma się przyczyniać m.in. do niewielkiej przewagi w testach IQ, którą osiągają Chińczycy w porównaniu z Europejczykami”. Traktuję to jako specyficzną ciekawostkę naukową.


Zakończenie

Uważam, że nacjonalizm jest - a przynajmniej powinien być - ideologią opartą na uczuciu miłości. Tak jak w patriotyzmie chodzi o to, aby kochać swój kraj i wiernie mu służyć, tak w nacjonalizmie powinno się stawiać na miłość do swojego narodu. Naród Polski nie powstał jednak znikąd i nie jest sam na tym świecie. Nas, Polaków, łączy wspólna przeszłość z innymi Słowianami, więc należy to traktować jako zobowiązanie do solidarności ze wszystkimi narodami słowiańskimi. Pamiętajmy, iż miłość do polskości i słowiańskości nie musi (a raczej: nie ma prawa) prowadzić do ksenofobii, czyli nienawiści do Niepolaków i Niesłowian. Kto jak kto, ale nacjonalista powinien wiedzieć najlepiej, jak cenne są różne Ojczyzny i Narody. Jeśli chodzi o rasizm, to nie ma dla niego żadnego uzasadnienia. Można go uznać co najwyżej za rodzaj ksenofobii, a więc za coś bardzo negatywnego i niebezpiecznego.


Natalia Julia Nowak,
31 października 2011 r.



P.S. Wszystkiego najlepszego z okazji słowiańskiego święta - Dziadów!

 

 

Licencja: Creative Commons
0 Ocena