Może się zdarzyć, że firma nie nowa, a pracownik nowy. Jeszcze nie dowierza starym wyjadaczom i nie podejrzewa dlaczego nikt tego nie robi, co jemu, czy jej, przyszło robić. Przecież kontakty z ludźmi to fajna sprawa...
Każdy przynosi to samo CV, ten sam list motywacyjny, ściągnięty z tej samej strony www. Zresztą w sieci też idą na łatwiznę i każdy od każdego zwala. Zwalanie to duma narodowa, wyniesiona ze szkoły, albo zwalasz, albo dajesz zwalać i nie lubisz innych. Podobnie jest w tych wszystkich instytucjach i fundacjach pomagającym na starcie.
Co więc się dzieje, gdy przychodzisz do kadr, czy jak to tam sobie nazywają. Jesteś osobą pełną wiary i dobrze nastawioną, troche stremowaną, albo bardzo wystraszoną, a naprzeciwko ciebie siedzi ktoś, kto właśnie przemyśla koszty naprawy błotnika, bo jakiś palant mu zahaczył na parkingu pod supermarketem, bo tylko tam stać go na zakupy.
Jakie robisz wrażenie?
Nieważne!