Było lato. Szła drogą, długą drogą, zdawałoby się bez końca. Było gorąco. Dziś nie potrafi wytłumaczyć skąd miała siły. Skąd miała moc, radość energię. Nie wie jak doszło do tego że się nie poddała.
W drodze spotkała Anioła. Na początku nie zwracała na niego uwagi. Razem z nią szło mnóstwo ludzi, Anioł tez szedł. Widziała że jest lecz poznała go dopiero później. Kazali jej pójść do Anioła, bała się, naprawdę się go bała. Twierdziła że jest oschły, niemiły, nieczuły. Została zmuszona do rozmowy z nim. Odwlekała to.
W chwili zupełnie niespodziewanej dla niej, podczas drogi i wygłupów z rodzeństwem wyrwano ja z marszu i zaprowadzono do Anioła. Była przerażona. Drżała calusieńka. Jej serce ogarną ogromny strach, niepokój, nie wiedziała co powiedzieć. Pierwsza zaczęła rozmawiać z Aniołem.
–nie chciałam tu przyjść, zostałam zmuszona. Radzono mi rozmowę z Tobą lecz ciągle to odwlekałam. Nie planowałam tego. Nie chciałam tu być.
–Boisz się? –głos Anioła był czuły i ciepły, serce jej zmiękło a łzy napłynęły do oczu.
–tak- odpowiedziała drżącym głosem.
–nie ma czego. Ja nie jestem taki straszny. W tym momencie po raz kolejny zadrżała. Serce biło jej jak szalone. Bała się lecz tak naprawdę nie wiedziała co czuje. Milczała. On tez milczał, czekał na nią, na to co za chwile powie, z czym do niego przychodzi. Milczeli dopóki ona nie doszła do siebie.
Dotarło do niej to w jakiej sytuacji się znalazła.
–mam zacząć tak jak zawsze? –zapytała dość niepewnie.
–tak. Odpowiedział krótko, raczej obojętnie, głosem który ja zaniepokoił.
Znów zaczęła się bać. Chciała uciec, odejść, nie czuła jego wsparcia. Mimo to mówiła, niepewnie, pokornie ze strachem w głosie, ze skruchą w słowach, ze wstydliwością w gestach. On słuchał, nie przerywał jej, milczał, patrzył przed siebie. Kiedy skończyła mówić czuła jak unosi się nad ziemia, czuła że jest lekka, wolna od wszystkiego. Była szczęśliwa choć Anioł jeszcze nic nie powiedział. Wiedziała że każde jego słowo to miód na jej serce pomimo faktu że jeszcze nic nie powiedział.
Zaczął mówić. Był poważny, skupiony, analizował po kolei jej problemy patrzył przed siebie. Ciągle szli a raczej Anioł szedł a ona frunęła za nim. Cały czas patrzyła na niego, na jego oczy których nie widziała, na gesty których nie wykonywał, na słowa które wypuszczał z anielskich ust swoich. Nie przerywała mu tak jak i on nie przerywał jej. Nie krzyczał na nią nie miał pretensji, nie robił wyrzutów.
Poczuła coś dziwnego, był to ciepły dotyk. Subtelne muśnięcie ręką po policzku, które sprawiło jej nieziemska przyjemność. Nie była to ręka Anioła, szli obok siebie ale w zdystansowanej odległości. Nie dotkną jej Anioł. Po chwili poczuła ten sam dotyk na ramieniu. Pozostał z nią do końca rozmowy. W dalszym ciągu leciała ponad ziemią. Anioł mówił.
Ona nie miała oczu- miała serce, nie miała nóg- miała serce, nie miała rak- miała serce, była piękna-miała serce.
Anioł skończył mówić.
– I co strasznie było?
-spytał tym samym czułym głosem co na początku.
–nie. Dziękuję Ci bardzo.
–nie ma za co. Zaśmiał się-po to tu jestem.
Ona się uśmiechnęła. W tym momencie wyrosły jej ogromne skrzydła. Był to dar od Anioła. Spojrzała na niego nieco zdziwiona. Uśmiechną się, przymrużył oczy, kiwną głową.
–Powodzenia. Powiedział krotko, delikatnie i niebywale subtelnie.
Poleciała do przodu. Anioł został, pomachał jej. Uśmiechną się i jeszcze raz wyszeptał „powodzenia”.
Od tej pory szczęście i spokój w sercu jej nie opuściły. Anioł też jej nie opuścił. Od tamtej pory zostali przyjaciółmi. Szanowała go, dodawał jej otuchy. Zrobił dla niej bardzo dużo. On o tym wie. Po to właśnie się zaprzyjaźnili. Do tej pory są przyjaciółmi.
Wiersz opowiada o pudełku na kredki, które jest ucieleśnieniem marzeń nie tylko o malarstwie.