Zauważam ostatnio w naszym świecie pewną prawidłowość i nawet mnie to nie niepokoi - tak po prostu jest, chociaż nie jest to żadną normą, regułą - mężczyźni stają się bardzo zagubieni, częściej się wzruszają, nieodporni na stresy czy lęki. Kobiety biorą na siebie więcej obowiązków, hartują się wewnętrznym "muszę", walczą o godność życia z właściwą sobie zaradnością, walczą o szczęście rodziny. Prawdziwe kobiety wspierają prawdziwych mężczyzn, którym kiedyś zaufały.
Wszystkich nas dotykają depresje, dołki emocjonalne, zawirowanie, zmęczenie, niestałość przekonań, odchodzenie od wartości, które nas tworzyły i... powroty. To internet, dostęp dzięki niemu do wielkiej ilości informacji, których szukamy, bo są potrzebne, albo po które sięgamy, bo jesteśmy zwyczajnie ciekawi powoduje rozszerzenie horyzontów, ale i wewnętrzny zamęt. Przyjmując wszystkie te informacje za prawdę, nieźle moźemy namieszać wewnątrz siebie, w umysłach, sercach. Wybór tego, co dla mnie jest prawdą, a co fikcją, iluzją nie jest łatwy, Chcąc iść dalej z szacunkiem do człowieka, który tuż obok i do siebie nieustannie wybieramy. Jesteśmy wielką ludzką rodziną, która budzi się z wielowiekowego snu. I to jest trudny, ale zarazem piękny moment. Mam nadzieję, że to co mówimy, piszemy tutaj pomoże nam nawzajem zrozumieć się i zbudować drogę do szczęścia, poprzez zrozumienie wzajemnych potrzeb i uwarunkowań, przez umiejętność wczucia się w nasze odmienności i jednoczesne przyciąganie.. Mam nadzieję, że stworzymy nowego człowieka w nas - bez barier, z otwartym i odważnym sercem. Duże wyzwanie? - mam nadzieję, że mi pomożesz, jak i ja pomagam Tobie, bo sama doświadczam pomocy. Taki łańcuszek :) bo nie piramida i nie sprzedaż.
Będę pisać to, co przeżywam własnymi słowami i bez retuszu duszy. Tak było na początku mojego w internecie pisania, kiedy się jeszcze nie bałam. Później za sprawą różnych wydarzeń było coraz więcej strachu i coraz mniej mnie. Zmieniłam się, ale nie przestaję być sobą. I nie chcę kłamać... :)
Lubię zmiany zewnętrzne.. wewnętrzne też.. na lepsze :) Kocham naturę, ziemię, wędrowanie po niej i po wnętrzu siebie, kocham pomagać nam, lubię odkrywać to, co zakryte i pokazywać, że wcale nie jest, nie musi być złe.. chociaż jest inne. Kocham człowieka, bez względu na wzgląd. Wiem, że w każdym z nas jest ogromne pole żyznej gleby do obsiania nasionkami dobra do wzrastania. Nie wiem, kiedy tak naprawdę zaczęło się moje budzenie.. dużo narozrabiało w tym względzie serce, które żeby promieniować na Ciebie i na Ciebie i na cały świat, musi być! zakochane.. i nie wstydzić się tej miłości, tylko umieć ją nazwać - a z tym miałam problem. Dla problemów w nas czas przeszły jest jak najbardziej wskazany :)
OK, na dziś chyba wystarczy ;) nie lubię rozmemłania w gadaniu o swoich stanach typu "ble-ble-ble". Konkretnie i na temat, aczkolwiek teraz niewinnie, no i łagodnie i delikatnie, jak prawie zawsze..
Pozdrawiam