Spałam. Ktoś przechodził i rzucił mi pieniądze. Cała plastikowa torba pełna była. Ile tego? Kto to wie? Kto to wie? Poszłam do naszego komisariatu na dworcu. Oddałam całą kwotę policji.

Data dodania: 2011-07-14

Wyświetleń: 2086

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

z cyklu: przysiadki na Centralnym

   Ten posterunkowy, co miał dyżur, niemłody, siwawy już, pewnie nie jedno widział, ale jak zobaczył reklamówkę pełną forsy to mało nie zemdlał. Taki się blady zrobił, a potem widziałam jak mu krople potu na czoło wyszły. Oj, aż mi się go żal zrobiło. No a potem to wszyscy z całego dworca mundurowi się zlecieli. A pisania mieli, a ja chyba ze trzy razy opowiadać musiałam skąd mam tą torbę, a gdzie spałam, a na jakiej ławce, a dlaczego spałam. A jak to, dlaczego? Spać mi się chciało to i spałam. A czemu na dworcu na ławce? A gdzie miałam spać jak na dworze ziąb, a na ławce na dworcu cieplej. No i bezpieczniej.

   Ja tam nie chcę mieć żadnych pieniędzy. Od pieniędzy to ino same kłopoty.Zawsze miałam kłopoty.Bufetową byłam. Na dworcu w Kołobrzegu. Tam ludziska z całego kraju przyjeżdżali.

   Raz jeden taki młody, wysoki stał już przy drzwiach, kiedy o piątej rano otwierałam. Kulturalnie się spytał czy dostanie herbaty. Co ma nie dostać, powiedziałam, jak zapłaci to dostanie. Widać było na pierwszy rzut oka, że jechał chyba gdzieś z daleka, bo wargi takie miał spieczone, oddech jeszcze jakby wczorajszy, oczęta jak szparki i zaczerwienione mocno. Żal mi się go zrobiło, bo jeszcze młoda i wrażliwa byłam na ludzkie niedole, to mu tej herbaty zrobiłam. Wzięłam z magazynu tej lepszej, co nam rzucili przed świętami, nie jakiś tam chiński ulung tylko gruzińskiej. Pytam go czy mocną pije. A on na to, ze właśnie się odzwyczaja od mocnej. No to ja na to, że gdzie się tak do tej mocnej przyzwyczaił. A on mówi, że właśnie z Koronowa jedzie, do wsi rodzinnej wraca. W więźniu za niewinność siedział cztery lata. To mi się go jeszcze bardziej żal zrobiło, a że pospieszny z Warszawy miał opóźnienie 450 minut, ludzi nie było jeszcze w bufecie, no to ja z tego żalu nad niedolą ludzka zapytałam, czy może by, co zjadł, a on na to, że owszem może by i co zjadł, ale, ze groszem tymczasowo nie śmierdzi. Powiedziałam, ze założę za niego, bo w kasie się musi zgadzać, Bóg broń, żeby się nie miało zgadzać o te marne cztery trzydzieści w kasie, tak to w moim bufecie nie może być, no i założyłam za niego. Zjadł te klopsy mielone za cztery trzydzieści, co mi się z dnia poprzedniego zostały, z ziemniakami, odsmażone, na margarynie i dołożyłam, już tak od siebie ogórka konserwowego. To ten ogórek to mu chyba najbardziej smakował.

   Ogórki mieliśmy wtedy w bufecie z przetwórni owocowo-warzywnej w Fordonie. Przywieźli w słojach takich po trzy kilo. Zapamiętałam te nalepkę na tych słojach. Etykieta zastępcza, ogórki konserwowe, klasa druga, przetwórnia owocowo-warzywna fordon. Właściwie to tę naklejkę na tym słoju z ogórkami to przypomniałam sobie trochę później, kiedy już siedziałam w Fordonie. W więzieniu dla kobiet. Żebym ja wtedy wiedziała, że z tego więźnia w Koronowie, z którego on jechał, do tego w Fordonie dla kobiet raptem trzydzieści kilometrów jest, jak się pojedzie przez Trzeciewiec i Trzęsacz, to ja bym wtedy, w tym moim bufecie klopsy z dnia poprzedniego za cztery trzydzieści i całe trzy kilo ogórków albo i więcej sama zeżarła, ale wtedy ja młoda byłam i się nad ludzką niedolą pochyliłam i ani w głowie mi była ta geografia między Koronowem a Fordonem.

   A on był przecież taki młody, wysoki, kulturalny, herbatę gruzińską ze smakiem wypił i podziękował, a ja młoda byłam, głupia, na ludzi otwarta, to i mu te klopsy za cztery trzydzieści na margarynie odsmażyłam i jeszcze sama z siebie, chociaż w karcie nie było, ogórka dałam. Potem on tak siedział zadowolony i patrzył się na mnie jak za ladą się krzątam, herbatę podróżnym parzę, klopsy odsmażam, bigos podgrzewam. Do pierwszej. O pierwszej przychodziła do bufety moja zmienniczka Halina. Ja szłam do domu.

   To znaczy się nie do mojego domu, tylko tam gdzie mieszkałam. A mieszkałam kątem u mojej starszej siostry Gieni, co wyszła za mąż za maszynistę, co robił na kolei i mieszkanie mieli służbowe w Kołobrzegu właśnie, niedaleko dworca PKP, gdzie ja robiłam. Zresztą tę robotę bufetowej to też szwagier mi po znajomości załatwił. Jak przyjechałam do nich i powiedziałam, że w Kołobrzegu chcę zostać i na wieś już za nic nie wrócę, szwagier się zaśmiał i zapytał – A co ty Fela, umiesz robić? To ja na to szczerze odpowiedziałam, że herbatę zaparzyć, jajecznicę zrobić umiem. A on na to się dalej śmieje i mówi: wars wita was, wita was!, i następnego dnia mi te robotę załatwił.

   Oni dzieci wtedy jeszcze nie mieli, to taki pokoik przy kuchni mi dali, a sami w drugim spali.Co dalej było, to i wstyd gadać.

   Został wtedy i do pierwszej czekał, aż mnie Halina w bufecie zmieniła. Tego dnia po pracy nie poszłam jak zwykle do domu, tylko z nim na jego wieś rodzinną pojechałam. Zaczął tak pięknie opowiadać o swoich stronach rodzinnych, że się namówić dałam i pojechałam. To nie było nawet daleko. Ledwie piętnaście minut pekaesem jechaliśmy. Miał tam warsztat ślusarski, w którym zanim do więźnia trafił różne usługi drobne miejscowej ludności świadczył.

   Przy tym warsztacie miał takie malutkie mieszkanko. Jak je zobaczyłam, to się przestraszyłam. Syf i mogiła. Cztery lata to zamknięte stało. Szczury, pająki, robactwo. Ale jak posprzątałam to mi się jakoś tak żal tego młodego zrobiło, że zostałam. Jak już mówiłam młoda wtedy byłam i się chętnie nad niedolą ludzką pochyliłam. A on młody był, wysoki, kulturalny.

   Nie minął miesiąc, a my jak stare małżeństwo już byliśmy. Zaczął przynosić do domu coraz więcej pieniędzy. Ja myślałam, że to z tych usług dla miejscowej ludności. A to nie z usług tylko z przysług. Kumplom, jako dyplomowany ślusarz z doświadczeniem pomagał sklepy geesowskie otwierać. Z tego te pieniądze były. Ja głupia dopiero to zrozumiałam, jak mnie za współudział na rok w kobiecym więźniu w Fordonie posadzili. Ja tam wiem. Nie chcę pieniędzy, nie chcę kłopotów. I wstydu.


Licencja: Creative Commons
0 Ocena