Rok 2006 dobiegł końca. Przed nami kolejny, pełen nowych możliwości. W co warto zainwestować w 2007 r.? Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. Rynek produktów finansowych stale się rozwija. Akcje, fundusze, nieruchomości, a może produkty strukturyzowane?

Data dodania: 2007-01-04

Wyświetleń: 20444

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 3

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

3 Ocena

Licencja: Creative Commons

 Oto krótki przewodnik po niektórych formach inwestowania, który mam nadzieję pomoże w podjęciu słusznych decyzji.

Lokaty terminowe

Coraz głośniej mówi się podwyżkach stóp procentowych jakich dokona RPP na wiosnę.
Wraz z nimi wzrośnie oprocentowanie lokat złotowych. Trudno jednak spodziewać się jakichś spektakularnych wzrostów, większych niż 0,50% - 0,75%. Banki, zabiegając o klientów, kuszą coraz wyższym oprocentowaniem. I tak na rynku można spotkać lokatę na 5,25% w Getin Banku lub konto oszczędnościowe Polbanku oprocentowane na 4,5% rocznie.
Należy jednak uważać, aby nie dać się skusić samą reklamą, gdyż często ważniejsza od samego oprocentowania jest konstrukcja lokaty. Może się bowiem okazać, że 7% z reklamy jest, ale tylko przez pierwszy kwartał, a później jest standardowe 4%. To nie fair wobec klienta, ale takie sytuacje mają często miejsce. Dlatego nim podejmiemy decyzję, czytajmy regulamin i to co jest małym druczkiem.

Obligacje

Podobnie jak lokaty, obligacje zyskują na podwyżkach stóp procentowych. Potrzeby pożyczkowe Skarbu Państwa są olbrzymie. Zarówno zagraniczni jak i krajowi inwestorzy będą chętnie kupować papiery skarbowe nowych emisji. To nad czym można się zastanawiać w przypadku obligacji, to czy kupować je bezpośrednio na GPW, czy poprzez fundusze inwestycyjne obligacji. Choć obligacje mogą nam przynieść zyski porównywalne do lokat, dużym plusem jest możliwość ich sprzedania w dowolnym momencie bez utraty naliczonych zysków.

Fundusze inwestycyjne

Obserwując mijający rok na rynku funduszy pozostaje życzyć sobie, aby taka koniunktura utrzymała się jak najdłużej. Aktywa sięgają już 95 mld zł, a klienci szturmują punkty sprzedaży jednostek. Doszło do tego, że nowo otwarte fundusze muszą szybko zamykać sprzedaż, gdyż popyt na jednostki jest wielokrotnie większy niż założył sobie fundusz. W ofercie TFI w 2006 r. pojawiło się kilkanaście nowych funduszy, w tym fundusze funduszy i fundusze parasolowe. Wydaje się, że to one mogą liczyć na dużą popularność zwłaszcza wśród początkujących inwestorów mających problem z wyborem funduszu.

Akcje

Dobra koniunktura na GPW utrzymuje się od 2003 roku, nie licząc kilku mniejszych korekt. Dobre dane makroekonomiczne pozwalają patrzeć z optymizmem na rynek akcji. Oczywiście nie wszystkie spółki mogą liczyć na zainteresowanie inwestorów. Dominować będą te, które najbardziej korzystają na koniunkturze np. spółki budowlane i banki. Wiele wskazuje na to, że po doskonałych pod względem ilości debiutów latach 2005-2006, rok 2007 nie będzie gorszy. Pomimo ogromnych redukcji zapisów sięgających 95% inwestorzy osiągają satysfakcjonujące zyski, co sprzyja kolejnym zakupom. Na 2007 rok swój debiut zapowiada kilka znanych firm, jak choćby Gadu-Gadu, najpopularniejszy polski komunikator czy Kolastyna, producent kosmetyków. Wprowadzenie na parkiet dwóch spółek zapowiada Ryszard Krauze, szef Prokomu. Podobnie Leszek Czarnecki, twórca Getin Holding, zamierza wprowadzić na parkiet spółkę LC Corp działającą w branży budowlanej. Inwestorzy nie powinni więc narzekać na brak interesujących spółek. GPW spodziewa się również kilku debiutów spółek zagranicznych oraz prywatyzowanych przez Ministerstwo Skarbu Państwa.
Mając na uwadze zapowiedzi i plany firm na rok 2007 GPW może wzbogacić się nawet o 60 spółek.

Nieruchomości

Ceny lokali galopują od miesięcy przynosząc ich właścicielom rekordowe zyski. Najwyższe wzrosty za metr mieszkania zanotowano we Wrocławiu i Krakowie (odpowiednio 74 i 70%). Choć trudno się spodziewać dalszego tak dynamicznego wzrostu cen, to inwestycja w nieruchomość powinna nadal być atrakcyjna. Sprzyja temu brak lokali do kupna oraz coraz atrakcyjniejsza oferta kredytów mieszkaniowych. Banki wydłużają okres kredytowania nawet do 35-40 lat i umożliwiają zaciągnięcie kredytu na kwotę 110-120% wartości nieruchomości. Wszystko po to, aby skusić klienta i dać mu dodatkowe środki na remont lub wyposażenie zakupionego lokum.

Pewnym niepokojącym sygnałem dla rynku jest malejąca zdolność kredytowa. Galopujące ceny mieszkań nie idą w parze z zarobkami co powoduje, że za te same pieniądze można kupić coraz mniej metrów. Na niewiele zdają się oferty banków, które wydłużają okres spłaty. Na zmniejszenie zdolności wpływają również zalecenia stawiane bankom, aby ograniczać ilość kredytów walutowych. Obowiązująca od lipca 2006 r. „rekomendacja S” spowodowała, że coraz więcej klientów zaciąga kredyty w złotych, które jak wiadomo są droższe od walutowych. Niewykluczone, że Polska pójdzie śladem UE i Szwajcarii, które od kilku miesięcy podnoszą stopy procentowe, co jeszcze bardziej zwiększy koszty kredytu.
Wydaje się, że deweloperzy, którzy maksymalnie windują ceny mieszkań widząc ogromny popyt na lokale, będą musieli ograniczyć swoje apetyty. Obecnie dochodzi do sytuacji, w której lokale są sprzedawane w formie aukcji czyli na zasadzie kto da więcej, co powoduje sztuczne zawyżanie ich cen. Kiedy jednak klientom spadnie zdolność kredytowa, ceny będą musiały się ustabilizować.
W przeciwnym wypadku nie będzie komu kupować oddawanych do użytku lokali, gdyż trudno liczyć, aby wszystkie kupowali inwestorzy zagraniczni.

Waluty

Zarówno trzymanie oszczędności w walutach jak i lokowanie ich na lokatach mija się z celem.
Umacniający się złoty niweluje wszelkie zyski, a nawet powoduje realne straty.
Wystarczy przyjrzeć się kursom USD i EURO:
16.12.2005 średni kurs EURO wynosił 3.8731 zł, a rok później 15.12.2006 - 3.7900 zł co realnie oznacza spadek o 2%.
Jeśli do tego weźmiemy pod uwagę różnice wynikające z kursu kupna i sprzedaży waluty, strata sięga blisko 5%.
Jeszcze gorzej wygląda sytuacja w przypadku USD,
16.12.2005 średni kurs USD wynosił 3.2257 a 15.12.2006 - 2.8925 zł, co oznacza spadek kursu o 10%.

Nic nie wskazuje na to, aby rok 2007 miał być łaskawy dla walut. Wysoki wzrost gospodarczy jaki mamy szansę utrzymać będzie nadal umacniał złotego. Inwestycje zagraniczne oraz fundusze unijne, które trafiają do Polski przyczyniają się do wzrostu kursu PLN. Tak samo inwestorzy giełdowi kupując akcje wymieniają waluty na złote. Coraz bardziej prawdopodobna podwyżka stóp procentowych przez NBP zwiększy atrakcyjność polskich lokat i obligacji.

Podsumowując jedynym sensownym rozwiązaniem przemawiającym za trzymaniem oszczędności w walutach może być posiadanie kredytu walutowego. Wówczas zabezpieczamy się częściowo przed ryzykiem walutowym. Jeśli wzrasta kurs waluty, musimy płacić wyższe raty, ale jednocześnie rośnie wartość naszych oszczędności.

Złoto i srebro

Pierwsze miesiące 2006 r. należały do złota, które w maju osiągnęło rekordową cenę 725 USD za uncję. Ostatecznie jednak złoto nie pozwoliło zbyt wiele zarobić. Licząc w dolarach inwestycje w złoto przyniosły 21,66% (według Reuters z 28.12). Przeliczając dolary na złote zysk wyniósł zaledwie 9%. O wiele bardziej opłacalną inwestycją było za to srebro, które w analogicznym okresie dało zarobić prawie 30% już po przeliczeniu dolarów na złotówki.

Na cenę złota w 2007 roku największy wpływ będą miały dane o stanie amerykańskiej gospodarki. Jeśli nastąpi jej spowolnienie, a co za tym idzie spadnie wartość dolara, inwestorzy będą szukać innych form lokowania kapitału wybierając m.in. złoto. Na cenę złota wpływ może mieć również cena ropy. Jeśli po obserwowanych w ostatnim kwartale 2006 r. spadkach cena ropy zacznie rosnąć, wzrośnie ryzyko inflacji. Ta jak wiadomo sprawia, że inwestorzy szukają bezpiecznych form lokowania oszczędności. Od lat taką rolę pełni złoto.

Monety kolekcjonerskie emitowane przez NBP

Monety mogą po raz kolejny okazać się bardzo atrakcyjną formą lokowania oszczędności.
Wystarczy rzut oka na ceny jakie można uzyskać za monety nabyte w poprzednich latach.
Firma Express M. specjalizująca się w pośrednictwie sprzedaży monet emitowanych przez NBP zamieszcza na swojej stronie informacje na temat zysków jakie dał zakup monet w ramach oferowanego przez firmę abonamentu. I tak komplet monet nabytych w 2005 roku jest obecnie wart 90% więcej. To wynik identyczny z najlepszymi funduszami inwestycyjnymi. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę, że monety nie mają wiele wspólnego z rynkiem akcji, na którym działają TFI, zyski te przemawiają do wyobraźni. Inwestując w monety zarabiamy zarówno na wartości złota i srebra, z których są one wykonane jak również na wartości kolekcjonerskiej. Jak pokazują dane historyczne limitowe serie monet, wydawane z okazji np. śmierci Jana Pawła II czy Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej 2006, cieszą się ogromnym powodzeniem, co sprzyja wzrostowi ich cen.
Pełny ranking monet znajduje się tutaj: www.e-numizmatyka.pl/abonament

2006 rok to wprowadzenie na rynek produktów strukturyzowanych.
Produkty te uważane są za bardzo złożone ze względu na swoją konstrukcje. Produktem strukturyzowanym może być np. obligacja na kurs akcji, waluty, cenę ropy. Inwestor otrzymuje gwarancję na osiągnięcie minimalnego zysku a jednocześnie uzyskuje prawo do partycypacji w zyskach wynikających np. ze wzrostu cen ropy naftowej. W ostatnich miesiącach obligacje strukturyzowane zaoferował Deutsche Bank. Pierwszą z nich była „db Magiczna Trójka”, która pojawiła się w obrocie na GPW we wrześniu, a drugą „db Obligacja WIG20”. Dzięki ofercie Deutsche Banku krajowi inwestorzy uzyskali dostęp do nowych produktów, zarezerwowanych do niedawna dla klientów segmentu Private Banking.
Choć krótki okres obecności na rynku nie pozwala na podanie stopy zysków, to patrząc na doświadczenia krajów zachodnich, można spodziewać się sporego zainteresowania tymi produktami w przyszłości.

Licencja: Creative Commons
3 Ocena