Gatunkiem ryby, która, tak jak ciernik, podbiła już całą Zatokę Pucką jest babka o łacińskiej nazwie Neogobius melanostomus. Nie jest to rodzimy gatunek bałtycki lecz imigrant, który na początku lat 90-tych przywędrował do Zatoki Puckiej z południa Europy. W jaki sposób przedostał się do wód Bałtyku...

Data dodania: 2006-12-13

Wyświetleń: 9569

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 3

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

3 Ocena

Licencja: Creative Commons

Gatunkiem ryby, która, tak jak ciernik, podbiła już całą Zatokę Pucką jest babka o łacińskiej nazwie Neogobius melanostomus. Nie jest to rodzimy gatunek bałtycki lecz imigrant, który na początku lat 90-tych przywędrował do Zatoki Puckiej z południa Europy. W jaki sposób przedostał się do wód Bałtyku jednoznacznie nie wyjaśniono - dominuje jednak pogląd, że mogło stać się to w wyniku zawleczenia ikry, narybku lub nawet dorosłych osobników w wodach balastowych statków. Przemawiają za tym obserwacje, które wskazują, że pierwotnym ogniskiem rozprzestrzenienia się tego gatunku w rejonie Zatoki Puckiej były baseny kompleksu portowo-stoczniowego w Gdyni.

Neogobius melanostomus jest stosunkowo niewielkim przedstawicielem babkowatych. Maksymalna długość ciała tej rybki jest rzędu 25cm, a waga 300-350G. Ubarwienie ma zwykle brunatno-szare lub brunatno-żółte z wieloma ciemniejszymi poprzecznymi plamami. Jedną z cech zewnętrznych pozwalającą stosunkowo łatwo odróżnić przedstawicieli tego gatunku od innych babkowatych jest charakterystyczną ciemna plamka w jasnej otoczce pomiędzy ostatnimi promieniami pierwszej płetwy grzbietowej. W okresie godowym występuje wyraźnie dymorfizm płciowy - samce odróżniają się wówczas od samic znacznie ciemniejszym, bo aż wchodzącym w czerń, ubarwieniem całego ciała.
W literaturze krajowej do czasu pojawienia się przedstawicieli gatunku Neogobius melanostomus w naszych wodach, można było znaleźć następujące dwie polskie nazwy: babka czarnopyska oraz babka obła. Pierwsza z nich jest tłumaczeniem nazwy łacińskiej, druga natomiast odpowiednikiem rodzimej nazwy rosyjskiej „krugl’ak”. Z chwilą ekspansji na obszar Zatoki Puckiej, a następnie także i Gdańskiej rozpowszechniła się nowa nazwa - babka bycza. Nawiązuje ona do charakterystycznego „byczego” kształtu głowy, od którego powstała nazwa zwyczajowa „byczki” stosowana, na określenie kilku gatunków babkowatych poławianych na skalę przemysłową. W tym miejscu warto dodać, że przed laty w naszych sklepach były sprzedawane importowane konserwy rybne pod nazwą handlową „byczki w tomacie”, w których jednym ze składników było mięso Neogobius melanostomus. Ze względu na szybki wzrost populacji babki byczej w Zatoce Puckiej, również i u nas są prowadzone badania nad możliwościami przemysłowego wykorzystania tego gatunku.

Przyjrzyjmy się, zatem, nieco dokładniej babce byczej, tym bardziej, że jej ekspansywność nie pozostaje bez wpływu na zachowanie się wielu naszych rodzimych dennych gatunków ryb, dla których stała się ona istotnym konkurentem.
Rodzimymi siedliskami babki byczej są wody przybrzeżne mórz Czarnego, Azowskiego i Kaspijskiego. Spotyka się je tam licznie w strefie głębokości 10-15m. na obszarach piaszczysto - kamienistego dna, przykrytego często grubą warstwą muszli. Są to miejsca, gdzie ryby te znajdują najdogodniejsze warunki schronienia, żerowania i rozrodu. Babki bycze spotyka się także u podnóży skalistych brzegów. Zajmują tam, przede wszystkim, niewielkie skalne szczeliny, pęknięcia lub jamki pod kamieniami. Równie dobre siedliska dla babkowatych stwarzają różnorodne budowle hydrotechniczne. Pokarmem babki byczej są, przede wszystkim, zamieszkujące morskie dno, bezkręgowce - dorosłe osobniki polują także na narybek innych gatunków oraz mniejsze ryby strefy przydennej.
Byczki nie są dobrymi pływakami. Nad dnem poruszają się skokami i dość niechętnie opuszczają rejony, gdzie mogą znaleźć szybkie i pewne schronienie. Tak jest na czarnomorskim wybrzeżu Krymu, w rejonie Soczi czy Batumi, ale przecież Zatoka Pucka jest akwenem odmiennym; w jej strefie brzegowej dominują piaszczyste płycizny i tylko w nielicznych rejonach brzegów klifowych, np. w okolicach Redłowa, Oksywia czy Osłonina, większe partie dna pokryte są kamieniami oraz głazami, które mogą zapewnić schronienia zbliżone do czarnomorskich. A mimo to babka bycza, zaledwie w ciągu kilku lat, potrafiła rozprzestrzenić się w całej Zatoce Puckiej, pokonując przy tym duże obszary otwartego piaszczystego dna.
Co zatem przyczyniło się do jej sukcesu w nowym dla niej środowisku, tym bardziej, że sama babka bycza jest przecież stosunkowo nieduża i jej rozmiary nie są niczym nadzwyczajnym w naszych wodach przybrzeżnych, w których żyje wiele gatunków ryb znacznie większych?
A jednak w stosunku do naszych rodzimych babkowatych przybysz z południa jest olbrzymem. Ta właśnie przewaga wielkości przy równoczesnym braku wystarczającej ilości drapieżników, takich jak liczne niegdyś: szczupaki, sandacze, sieje czy węgorze sprawia, iż podczas nurkowań w różnych miejscach Zatoki Puckiej, na wielu obszarach dna obserwuje się zjawisko wypierania przez babkę byczą nie tylko rodzimych babkowatych, ale również węgorzyc i storni. Istotne znaczenie miało zapewne i samo miejsce początkowego zasiedlenia - wody portowe. Mało sprzyjające dla naszych gatunków babkowatych, preferujących raczej otwarte płycizny brzegowe, akweny portowe okazały się, jeśli nie idealnym to wystarczająco dobrym siedliskiem dla babki byczej. Jej pojawienie się zbiegło się w czasie także z widoczną poprawą jakości wód portowych i stoczniowych w Gdyni. Ograniczenie produkcji i prac remontowych, spadek przeładunków, zmniejszenie floty rybackiej, a także, wymuszona nowymi przepisami, większa dbałość odpowiednich służb o stan środowiska wodnego, to niewątpliwie dodatkowe czynniki ułatwiającym przetrwanie i adaptację w pierwszym okresie.
Przykładem tego są obrazy życia podwodnego w wodach portu w Gdyni. Zanurzając się pod wodę przy nabrzeżu portowym widać olbrzymie powierzchnie podwodnych konstrukcji hydrotechnicznych pokryte grubymi warstwami organizmów poroślowych. Są to głównie pąkle (Balanus improvisus) i omułki (Mytilus edulis), które dostarczają babkom byczym odpowiedniego pożywienia. Liczne szczeliny, pęknięcia czy wymycia w starych betonach ścian i pali nośnych nabrzeży oraz gruzowiska i złomowiska na dnie zapewniają skuteczne schronienia oraz miejsca do budowy gniazd. Babka bycza, tak jak większość innych babkowatych, jest bowiem gatunkiem, który chroni swoją ikrę. W odpowiednio przygotowanej jamce tj. oczyszczonej z organizmów, które mogłyby stanowić zagrożenie dla ikry i świeżo wyklutego narybku, pod przykryciem z kamienia, płyty betonowej czy nawet deski, samica składa ikrę, przyklejając ją do górnej i ewentualnie bocznych ścianek. Następnie, po zapłodnieniu ikry, opiekę nad gniazdem na cały okres inkubacji aż do wylęgu przejmuje samiec. Zapewnia to babce byczej skuteczną ochronę przed drapieżnikami - w naszych wodach, przede wszystkim, przed ciernikiem, którego nadmierny rozwój w Zatoce stanowi zagrożenie dla ikry i narybku wielu innych gatunków ryb.

Z basenów portu handlowego i stoczni babka bycza, w szybkim tempie, zaczęła zasiedlać także inne budowle hydrotechniczne w rejonie Gdyni. Na początku był to port jachtowy, w którym, w krótkim czasie, stała się rybą wędkarską, a następnie cała strefa brzegowa z narzutem kamiennym wzdłuż bulwaru nadmorskiego oraz molem w Orłowie. W tym rejonie na dnie Zatoki do głębokości kilku metrów występują naturalne skupienia kamieni i głazów z cofającego się klifu, co niewątpliwie stworzyło dodatkowe ułatwienie w migracji tego gatunku. Jeszcze lepsze warunki ekspansji babka bycza znalazła na kierunku północnym. W rejonie Oksywia jest bowiem szereg budowli hydrotechnicznych pozostałych jeszcze z czasów wojny, takich jak torpedownie: Formoza i Babie Doły oraz duże betonowe dalby, a znaczne obszary dna pokryte są tu muszlowiskami. Akweny te są obecnie tak zdominowane przez ten gatunek, iż z pełnym uzasadnieniem można je nazywać „Krainą babki byczej”- jej „Ziemią obiecaną”. Podczas nurkowań, szczególnie w pobliżu torpedowni, można spotkać skupiska babek byczych liczące po kilkanaście i więcej sztuk na jednym metrze kwadratowym dna. W przypadku narzutów kamiennych wokół dalb koncentracja ta jest jeszcze większa ze względu na piętrowe rozmieszczenie różnego rodzaju jamek i szczelin.
Podwodne obserwacje prowadzone od kilku lat podczas licznych nurkowań w rejonie torpedowni Formoza pozwalają na stosunkowo pełne udokumentowanie procesów wypierania przez byczki naszych rodzimych gatunków. Jeszcze w II połowie lat 90-tych ubiegłego wieku większość szczelin i wymyć w przydennej strefie betonowych ścian torpedowni zasiedlały węgorzyce (Zoarces viviparus) oraz rodzime gatunki babkowatych – babka czarna (Gobius niger) i babka mała (Pomatoschistus minutus). Na piaszczystym, pokrytym muszlami, dnie wokół budowli, nierzadkim gościem były też stornie (Platichthys flesus). Obecnie wszędzie panuje babka bycza. Spotyka się ją nawet zagrzebaną pod muszlami z dala od typowych dla niej ukryć w kamieniach czy gruzowisku u podnóża ścian torpedowni.
Ze względu na duży wzrost populacji babki byczej wodach zatok: Puckiej i Gdańskiej spotkanie pod wodą z przedstawicielami tego gatunku nie stanowi większego problemu. Aby jednak wykonać udane zdjęcia babek byczych należy pod wodą zbliżać się do nich spokojnie, bez wykonywania gwałtownych ruchów, gdyż zaniepokojone potrafią błyskawicznie znikać w swoich ukryciach. Najlepszą porą do fotografowania jest przy tym jest okres tarła i pilnowania gniazd przez samców. Można wówczas uzyskać fotografie babek byczych o bardzo zróżnicowanym ubarwieniu od marmurkowatych deseni do prawie pełnej czerni. Ubarwienie to jest także w pewnej mierze uzależnione od rodzaju dna, na którym występują babki. Najbardziej wzorzyste ubarwienie mają osobniki zasiedlające dno kamieniste lub pokryte gruzem. Ten ostatni typ dna jest charakterystyczny dla otoczenia wielu naszych budowli hydrotechnicznych.

Najciekawsze ujęcia całej babki byczej można uzyskać w technice zbliżeniowej, przy czym wystarczające są tu obiektywy o ogniskowych rzędu 24-28mm, które pozwalają w warunkach podwodnych zbliżyć się do ryby na minimalną odległość ok. 30-40cm. W przypadku ujęć portretowych najkorzystniej jest zastosować optykę do zdjęć makro.

Treść tego artykułu (oraz innych, o podobnej tematyce) uzupełnioną autorskimi zdjęciami możesz znaleźć w postaci darmowego ebooka pod adresem:
http://wodny-swiat.org/baltyk

Jarosław Samsel,
redaktor portalu „Wodny Świat” (http://wodny-swiat.org) i Turystycznego portalu aukcyjnego (http://wypoczynkowo).
Licencja: Creative Commons
3 Ocena