Tani, stary, ze sporym przebiegiem na liczniku wcale nie oznacza gorszy. Jeśli nie stać cię na nowy motocykl, prosto z salonu, ten tekst jest właśnie dla ciebie.

Data dodania: 2010-08-28

Wyświetleń: 4266

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 4

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

4 Ocena

Licencja: Creative Commons


     Kupując maszynę dziesięcio, dwudziestoletnią nie jest powiedziane, że będziemy musieli włożyć w nią masę pieniędzy i przy każdym wyjeździe z garażu obawiać się awarii. Gwarantuję, że starszy wcale nie musi być gorszy i wzbudzi wśród kolegów podobny lub nawet większy podziw niż nowy motocykl. Jeśli poprzedni właściciel/właściciele dbali o maszynę, dokonywali regularnych wymiany płynów, czynności serwisowych i nie katowali silnika to wszystko powinno być w porządku. Oczywiście zawsze jest ryzyko, że coś nawali i będziemy musieli ponieść spore koszty naprawy. Z tym musimy się liczyć. Na szczęście jest dużo warsztatów, serwisów, punktów naprawy przeznaczonych dla motocykli.
    Jadąc oglądać nasz potencjalny przyszły motocykl zabierzmy ze sobą osobę, która zna się na rzeczy. Najlepiej gdybyśmy mieli znajomego mechanika. Druga osoba nawet jeśli nie jest mechanikiem, na pewno nam doradzi i przywoła nas do porządku gdy będziemy zbytnio oszołomieni widokiem motocyklu. Podnieconym i podekscytowanym ludziom często umykają istotne szczegóły. Możemy nie zwrócić uwagi na na drobne usterki lub poważniejsze uszkodzenia. Warto zabrać motocykl do profesjonalnego serwisu gdzie zostanie dokładnie obejrzany.
    Przy wyborze modelu nie zapomnijmy również o tak przyziemnych sprawach jak nasz wzrost i waga, czy zamierzamy jeździć sami, czy motocykl ma być raczej przeznaczony do krótkich przejażdżek po mieście i okolicach, czy myślimy o dłuższych trasach. Przy większych rozmiarach kierowcy i drobnym modelu motocyklu, osoba taka może wyglądać dosyć groteskowo.
Jeśli zamierzamy jeździć z „plecaczkiem” warto zwrócić uwagę na wygodę tylnego siedzenia przeznaczonego dla pasażera i na opinie o zawieszeniu danego modelu. Jeśli chcemy przemierzać naszym motocyklem dalekie trasy, trzeba zwrócić uwagę na spalanie. Co nam po motocyklu gdy nie mamy za co do niego zalać.
    Swoją przygodę z motocyklami zaczynałem, jak większość, od najmłodszych lat. Wszelkiego rodzaju motorowery nie były mi obce. Mniej więcej gdy zaczynałem robić kurs na prawo jazdy, zakupiłem motocykl kawasaki gpz 305, rocznik '86. W moim przypadku okazał się to bardzo trafny wybór. Nie kosztował wiele, a swoje na nim przejeździłem. Zdarzały się nawet trasy kilkuset kilometrowe. Co prawda brał trochę oleju ale przy takim staruszku to normalne. Oprócz normalnych kosztów eksploatacyjnych, jedyny mój wkład finansowy w niego to wymiana łożyska na wałku zdawczym. Jednak poza tym był niezawodny i wszyscy znajomi posiadający większe maszyny, po przejażdżce dziwili się, że takie maleństwo, a tak żwawe.
    Jeśli marzy się nam motocykl, nie zwracajmy uwagi na opinie, że trzeba mieś przynajmniej 10000-15000 zł aby zacząć to hobby. Dla chcącego nic trudnego. Mi się udało i w najbliższym czasie znów dokonam zakupu dwudziestoletniego motocyklu. Na koniec pamiętajcie jeszcze, że nie ważne co się ma pod tyłkiem, liczy się to co się ma pod kaskiem, powodzena.  

Licencja: Creative Commons
4 Ocena