To wciąż te kochające kobiety, które dbają o swojego mężczyznę, ale przy tym nie zapominają o sobie. Te właśnie „nowoczesne kobiety”, często są błędnie kojarzone z feministkami.
Tą, wyżej przeze mnie opisana przedstawicielka płci żeńskiej, cieszą drobne, ale jak ważne gesty, takie jak otwieranie przed nią drzwi czy pocałowanie jej dłoni na przywitanie. Kobieta ta, wraca z pracy, włącza zmywarkę, szybciutko przygotowuje obiad i biegnie podbijać świat. Dla niej liczy się partnerstwo oraz wspieranie się we wszystkich sytuacjach. Owszem, posprząta całe mieszkanie, przygotuje wykwintną kolację, ale wie, że jej mężczyzna to doceni i również zajmie się swoimi obowiązkami. Feministka natomiast, jest kobietą w pełni wyzwoloną. Nie w głowie jej przygotowanie ciepłego posiłku dla mężczyzny. Wystarczy zrobienie jakiejś herbaty czy kawy. Ona polega tylko i wyłącznie na sobie oraz walczy, nie z mężczyznami, tylko z utartymi już przekonaniami, że baba nadaje się tylko i wyłącznie do garów. Walczy o swoje, podstawowe i ludzkie prawa, które z pewnością jej przysługują.
Pomyślicie Panowie, że związek z feministką jest niemożliwy. Owszem, jeśli swoją kobietę traktujecie jak praczkę, sprzątaczkę i kucharkę. Taka kobieta, nie pozwoli na takie zachowanie i po prostu ucieknie, pamiętając o swojej godności i honorze. Co innego, jeśli wiecie, że kobieta to też istota, która czuje i ma wiele planów, często związanych z osobą, z którą jest. Jednak pamięta o tym, że ona też jest ważna. Nie będziesz dla niej numerem jeden. Dla niej, jej potrzeby będą tak samo istotne jak Twoje, niestety nigdy nie będziesz ważniejszy. Jednak to chyba dobrze? Taki związek jest zdrowy i z pewnością gwarantuje czasem burzliwą, ale świetną przyszłość.