Hardcorowiec nie podróżuje zwykłymi środkami komunikacji. Tam gdzie tereny są słabo zaludnione czyli w Afryce, Syberii, czy też na Alasce można podróżować stopem lotniczym albo morskim. Najczęściej są to samoloty rolnicze i transportowe, a jak się dogadamy z pilotem nawet dużo nie zapłacimy za przelot. Można też zabrać się na pakę ciężarówki i wśród kurzu, spalin i żaru słońca przejechać nawet kilkaset kilometrów.
W razie problemów, bo przy takim sposobie podróżowania często się one pojawiają, warto mieć przy sobie kilka tanich zegarków i wykorzystywać je jako łapówkę, oczywiście w tych biedniejszych krajach. A robimy to tak: swój dobry zegarek, z podświetlaną tarczą, z kompasem itd. chowamy do plecaka, a ten najtańszy zakładamy na rękę. Gdy nie pomogą długie negocjacje, wówczas ściągamy nasz tani czasomierz udawając, że to ogromna strata dla nas. Sposób ten sprawdza się w 90%.
Dokumenty – ważna rzecz. Co zrobić, żeby nam ich nie ukradziono albo ich po prostu nie zgubić? Najlepiej przechować je u zakonników na misjach albo w innej sakralnej instytucji. Co więcej można nawet poprosić, aby dokumenty te wysłano nam do innego zakonu do miejsca, które jest kolejnym celem naszej podróży.
Sen. Gdzie spać, żeby nas nie okradziono. Podstawowa zasada to drzemać wśród ludzi, nigdy osobno. Nawet gdy zdecydujemy by spać na plaży, trzeba zapytać jakiejś znajdującej się tam osoby, czy można położyć się obok. Tak samo na dworcach i przy budynkach. Plecak trzeba przywiązać do siebie i wcisnąć go (zależy czy to będzie ściana, czy płot) między siebie, a ogrodzenia panelowe.
Kraków oferuje różne spotkania z podróżnikami, od których można się wiele dowiedzieć. Spotkaniom np. w Nowohuckim Centrum Kultury, czy w Rotundzie najczęściej towarzyszą pokazy zdjęć i ciekawe anegdoty. Zachęcam do spotkań i kontaktu z wędrowcami, bo takie rozmowy poszerzają nasze horyzonty, a ludzie turystyki są bardzo otwartymi osobami chętnymi do rozmowy.