Kurcze co się dzieje. Kim jest ten człowiek. On zna moje myśli.. Nie to jakiś sen.. na pewno śnie
-Nie śnisz Sophie- odezwał się aksamitnym, barytonem, który przyprawiał mnie o dreszcze- I bardzo cieszę się, że też ci się podobam
-Też . Co znaczy też?! Ty mi się nie podobasz - Kłamałam
-Dobra jak tam sobie chcesz i tak wiem swoje. Może usiądziemy bo trochę zwracamy na siebie uwagę.
Faktycznie , nawet nie zauważyłam jak trzymał mnie mocno w ramionach , a nasze twarze od siebie dzieliło zaledwie kilka cm. Widząc, czy czując że się uspokoiłam puścił mnie , i lekko pociągnął w stronę ławki obok drzewa przy którym stał. Usiadłam , On usiadł blisko mnie, z triumfującym uśmiechem na twarzy , najwyraźniej ciesząc się, że moje emocje opadły.
-A więc , uciekłeś z psychiatryka i potrzebujesz pomocy. Nie umiem ci pomóc. Musisz się zgłosić do najbliższej kliniki, zaraz podam ci numer telefonu i adres. - ciągnęłam swój monolog a on patrzył na mnie z ... nie wiem jakie to było spojrzenie... chyba z zachwytem...
-Jesteś piękna. Masz dobre serce. Wiesz długo czekałem na moje przeznaczenie. Aż zjawiłaś się ty. Wiedziałem o tobie od twoich narodzin, lecz nie miałem wpływu na twoje życie oraz go nie znałem, gdybym mógł to bym ci pomógł...
Kurcze co on wygaduje. Kim on Jest. - Myślałam
-Mówiłem ci jestem twoim przeznaczeniem. Błagam cię wysłuchaj mnie do końca i spróbuj nie panikować , jestem duszą błądzącą po innych światach, byłem kwiatem, motylem, drzewem. I pewnego dnia zapragnąłem zostać człowiekiem. Wiedziałem, że to trudna rola. Dużo dusz często wracało z Tej Planety- Znaczy człowieka. Kiedy zostałem człowiekiem miałem dziwny obraz ciebie. Od małego dziecka, do teraz. Intuicja jak ją nazywają ludzie mówiła mi, że cię Kocham. Więc intuicyjnie czekałem na ciebie. Po pewnym czasie przeprowadziłem się tutaj. I Usłyszałem wewnętrzny głos gdzie mam iść, a tam byłaś ty. Dziewczyna z mojej głowy.
Co to za bajki. Dalszy monolog chłopaka obrazuje tylko to jak bardzo jestem dla niego ważna.
- Wiesz, że to co mówisz nie jest normalne?
- Wiem. dlatego mówię to tobie.
- Lepiej nie opowiadaj takich rzeczy innym ludziom bo od razu cię wsadzą.
- Nadal mi nie wierzysz - zasmucił się.
- Udowodnij mi, że mówisz prawdę... chociaż to nie logiczne. Takie rzeczy nie istnieją. - zaczęłam wywody, on położył mi palec na ustach
- Cii. Udowodnię. Urodziłaś się w Feterburgu, w miejskim szpitalu. Twoja mama to Karolina, Twoja siostra to Izabela, rodzice bardzo cię kochają
To oczywiste- pomyślałam- każdy może to wiedzieć
- Tak. W takim razie a to : Jak miałaś 3 latka, bawiąc się w ogrodzie wpadłaś do bajorka ogrodowego , złamałaś sobie przy tym 2 palce u stópki, lekarze nie wiedzieli co mają zrobić. Wiesz jak w tedy to przeżywałem. Nie mogę i ci pomóc. Znam cię lepiej niż Ty samą siebie Sophie.
Zamarłam .Nie wiedziałam co mam powiedzieć, o czym myśleć. Chyba to było to. Tak to był kluczowy moment w którym mu uwierzyłam .Mama bardzo chciała, żeby nikt się nie dowiedział o tym wypadku, bała się, że będzie miała przez to opinie nie rozsądnej mamy, i zadbała o to z wielką precyzją aby nikt się nie dowiedział. A chłopak obok mnie wiedział wszystko.
- A widzisz. to jest to. chcę cię poznać Sophie. Poznać bardziej - powiedział do mnie, swoim oddechem otulając moją twarz.
Chciałam tego. Chciałam poznać tego tajemniczego chłopaka.
- A więc mówisz że byleś kwiatkiem , tak?
Oboje wybuchliśmy śmiechem. Zaczęłam się czuć swobodnie. Poszliśmy na lody, do KFC , Konrad opowiadał mi o swoim życiu o tym kim jest ,czego pragnie. Co jakiś czas nasze dłonie ocierały się o siebie, nie zdawałam sobie wcześniej sprawy jak bardzo moje ciało płonęło pod wpływem jego dotyku. Czyżby to było naprawdę przeznaczenie. Co się ze mną dzieje przecież ledwo co go znam. Zawarliśmy umowę. Nie będzie zwracał uwagi na moje myśli. Będzie się zachowywał tak jakby w ogóle ich nie słyszał. Czasami chciał już odpowiedzieć na usłyszaną myśl w mojej głowie, ale nagle się zatrzymał, i z trudem zaciskał usta. Tego dnia nie poszłam do szkoły. Miałam 13 nieodebranych połączeń i 6 sms -ów. Najpierw dzwonił Michał, potem dzwoniła mama, potem Laura. a sms to głównie od Majki i Taty..Szukali mnie. Ale przecież nie jest tak późno jeszcze. Spojrzałam na zegarek. Była godzina 19 . Tyle czasu spędziłam z Konradem, że Nawet nie wiem kiedy to upłynęło
- Wiesz chyba muszę się już zbierać, moja mama tego chyba nie przeżyje.
- Ok . Choć odwiozę cię.
- To ty masz samochód
- Oczywiście ze mam, Zadzwonię do ciebie wieczorem, to się umówimy na jutro
- Ha. i tu cie mam. Nie masz mojego numeru.
- Jasne ze mam skarbie. Mówiłem ci OBRAZY. Kocham cię
Gwałtownie przybliżył moje ciało do swojego i pocałował mnie w usta. Czułam się wspaniale, właściwie to nie wiem jak się czułam, o niczym nie myślałam. Zacisnęłam ręce na jego głowie i odwzajemniłam pocałunek. Nie wiedziałam co robię. Poczułam tylko silne uderzenie w bok, i nagle ciemność. Nie wiedziałam co się stało. Zemdlałam. Kiedy się obudziłam. Stała nade mną mama razem z moim tatą.