Potwierdzeniem tego są licznie organizowane zloty motocyklowe. Co jest w nich takiego, że przyciągają tłumy miłośników jednośladów? Na pewno widok tylu pięknych maszyn, możliwość porozmawiania z właścicielem, który niejednokrotnie w doprowadzenie swojego sprzęta do perfekcji poświęca cały swój wolny czas. Na zlocie spotkamy wielu takich samych zapaleńców i fanatyków dwóch kółek.
Ale wróćmy do Krotoszyna. "Zlot motocykli ciężkich i weteranów".. już chyba tylko z nazwy. Spotkać można praktycznie maszyny każdego gatunku - oprócz faktycznie ciężkich czoperów, zestawów z koszem również znajdziemy nakedy, enduro, motocykle turystyczne czy typowo sportowe - ścigacze. Można też zobaczyć różne ciekawe wynalazki - mi w pamięci zapadła trajka z silnikiem V8. Rozmach imprezy jest imponujący - wielkie pole wypełnione szczelnie namiotami i zaparkowanymi obok maszynami. To co mi się rzuciło w oczy najbardziej - nikt nikogo nie pilnuje, ochrona nie zwraca co chwilę uwagi - praktycznie wolna amerykanka. Kawałek asfaltowej drogi pełni funkcję obszaru do palenia gumy, a duży piaszczysty plac służy jako arena, na którą co chwilę wjeżdżają nowi "kaskaderzy" aby zrobić rundkę dookoła i ewentualnie zakopać się w piachu. Przez całą noc praktycznie nie ma chwili przerwy w odgłosach strzelających wydechów czy niemiłosiernie piłowanych silników, ale na taką imprezę nie przyjeżdża się po to aby spać. Poza tym oczywiście koncerty do rana i inne atrakcje.
Ktoś czytając ten opis mógłby sobie pomyśleć, że to zupełnie dzikie, pijane i odmóżdżające zbiegowisko. Właściwie to miałby rację, ale czy to źle? Klimat imprezy jest niepowtarzalny, ktoś kto nie był osobiście ten go nie poczuje. Odrobina szaleństwa od czasu do czasu nie zaszkodzi ;]
Tutaj do obejrzenia: relacje uczestników i galeria zdjęć ze zlotu