Zgodnie z dzisiejszą wiedzą to Augustyn Aureliusz działając z ramienia kościoła, w rejonie V wieku naszej ery określił kłamstwo jako bezwarunkowe zło. Czy dobrze?
Kiedy tak się zastanowić to pojęcie „kłamstwo” nie zostało nawet wymyślone przez człowieka. To przyroda, biologia wymyśliła je jako system obronny organizmu.
Popatrzmy tylko na zwierzęta udające kamienie, patyki, rośliny. Wiele zwierząt drapieżnych swoją barwą udaje otoczenie, aby nie spłoszyć ofiary. Chyba nikomu nie trzeba mówić, jak działa kameleon.
Niestety ludzie musza również okłamywać siebie aby utrzymać samoocenę na określonym poziomie. Psycholodzy w swoich badaniach podają, że człowiek przeciętnie kłamie od 2 do 200 razy dziennie. Oczywiście liczą tutaj wszelkie kłamstwa, kulturowe, zwyczajowe, altruistyczne, kłamstwa przez przemilczenie, ale jednak kłamstwa…zapewne wiele osób powie; mnie to nie dotyczy. Będzie to wyrazem ignorancji i nieprzemyślanych słów bowiem nie da się egzystować mówiąc prawdę i tylko prawdę. Każdy taki osobnik po pewnym czasie zostanie wyrugowany ze środowiska i będzie żył w poczuciu wyalienowania jak banita.Nie powiemy osobie chorej, że umrze. Dziecku ujawniamy prawdę o bocianie z wiekiem. Na rozmowie kwalifikacyjnej – czy powiemy pracodawcy prawdę o sobie czy przedstawimy się w superlatywach ?
Wchodząc głębiej w temat prawa naturalnego i moralności człowieka możemy nawet sformułować stwierdzenie, że świadomie wybiórczo potępiamy lub akceptujemy kłamstwo. Kłamstwa polityczne są nazywane polityczną kiełbasą. Wiemy o tym, a jednak glosujemy i akceptujemy wybranych polityków mając nadzieję, że chociaż część tej paplaniny okaże się prawdą. Podobnie jest z reklamami. Zdajemy sobie sprawę, że reklama opiera się na niedopowiedzeniach, przeinaczeniach rzeczywistości i jest oparta na kłamstwie służącym do zwiększenia popytu na dany towar – jest bronią do walki o klienta i z konkurencją. Każdy, kto choć raz sprzedawał samochód wie, o czym mowa. Przy sprzedaży nie powiemy kupującemu całej prawdy ani tego, co myślimy o sprzedawanym towarze. Trąca to troszkę wręcz makiawelizmem.
Nawet prawo w pewnych okolicznościach akceptuje kłamstwo, a przynajmniej go nie potępia i nie karze. Zgodnie z ustawodawstwem wielu krajów oskarżony może kłamać bez konsekwencji zaś osoby najbliższe mogą odmówić zeznań, – dlaczego? A no, bo moralnie nieusprawiedliwionym byłoby karanie matki za próbę ratowania syna poprzez składanie fałszywych zeznań. Całe społeczeństwo by potępiło takie prawo.
Tak, więc zamiast wypierać się kłamstwa może po prostu powiedzmy sobie, że kłamstwo samo w sobie nie jest ani dobre ani złe dopiero jego skutek możemy poddać ocenie moralnej.
Największym paradoksem jest to, że mózg kłamcy - takiego rasowego łgarza - jest zdecydowanie sprawniejszy od mózgu starającego się unikać kłamstwa, jeśli opowiadanie kłamcy zawiera 10 stwierdzeń to jego mózg wykonuje ok. 1 tys czynności kontrolnych,więc caly czas sie rozwija usprawnia. Kiedy zaś zdarzenie jest prawdą mózg wręcz śpi - odtwarza tylko.