W nocy z czwartku na piątek Sejm uchwalił miażdżącą większością głosów nowelizację ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, która zakłada ich reformę, w tym m.in. uwłaszczenie rodzin zajmujących spółdzielcze mieszkania o statusie lokatorskim. Takiego mieszkania nie można sprzedać ani podarować np. dzieciom. Jeśli więc nowelę w tym kształcie zaakceptują Senat i prezydent, to wówczas ci lokatorzy, którzy spłacili koszt budowy swoich mieszkań, będą mogli zostać ich właścicielami, a więc swobodnie nimi dysponować, po dopłaceniu nominalnej kwoty kredytu umorzonego przez państwo.
W praktyce to będą symboliczne kwoty. Być możne nawet kilka albo kilkanaście złotych! Dojdą jednak koszty związane z tego typu transakcją (wynagrodzenie notariusza i opłata sądowa), ale te pochłoną dodatkowo zaledwie nieco ponad 500 zł. To niewiele, bo obecne koszty wykupu sięgają kilkunastu, a w dużych miastach nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Dziś lokator, który chce mieć mieszkanie na własność, musi dopłacić różnicę między wartością rynkową lokalu a zwaloryzowanym wkładem mieszkaniowym. Dzięki ustawowej, jednakowej dla wszystkich lokatorów, 50-proc. bonifikacie w praktyce płacą oni jedną czwartą część wartości rynkowej mieszkania.
Zgodnie z nowelą zarząd spółdzielni musi przenieść własność na lokatora w ciągu trzech miesięcy od dnia złożenia przez niego wniosku. Za celowe blokowanie wyodrębniania własności lokali w budynkach o uregulowanym stanie prawnym prezesom grozi grzywna lub ograniczenie wolności (obowiązek meldowania się w komisariacie policji, zakaz wyjazdów itp.).
Ale uwaga! Wciąż nie ma 100-proc. pewności, jak długo te nowe zasady "wykupu" mieszkań lokatorskich będą obowiązywały. Nawet rząd ma wątpliwości, czy są one zgodne z konstytucją. W 2001 r. Trybunał Konstytucyjny zakwestionował uchwalony przez AWS i UW przepis zakładający wykup mieszkań za 3 proc. ich wartości rynkowej. - Także tym razem Sejm w sposób niedopuszczalny zadysponował majątkiem spółdzielni mieszkaniowych - przekonuje dyrektor Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP Ryszard Jajszczyk. - Zwrócimy się do prezydenta, aby nie podpisywał ustawy albo żeby skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Jeśli prezydent odmówi, poprosimy o to posłów - zapowiedział.
Jajszczyk może liczyć na posłów SLD. - Jeśli Senat nie poprawi ustawy, a prezydent podpisze ją w obecnym kształcie, najpewniej zdecydujemy się na skargę do Trybunału - deklaruje Wiesław Szczepański z SLD.
Protestują już także niektóre spółdzielnie. Nad blokami gdańskiej spółdzielni Żabianka już od dwóch tygodni powiewają czarne, żałobne flagi, a na klatkach pojawiły się plakaty z trumnami. Po kim ta żałoba? - Po spółdzielczości, bo ją posłowie właśnie zabijają - tłumaczą szefowie spółdzielni. Prezesowi Żabianki Dariuszowi Petrowskiemu nie podoba się oddanie własności mieszkań za przysłowiową złotówkę. - W mojej spółdzielni mieszkania przekształciło na własnościowe już 80 proc. mieszkańców. Płacili zazwyczaj od 10 do 20 tys. zł. Te pieniądze przeznaczyliśmy na remonty budynków. Dzięki nowej ustawie te pozostałe 20 proc. mieszkańców ma dostać mieszkania za darmo. To niesprawiedliwe, a poza tym nie będzie pieniędzy na remonty - mówi prezes.
Poseł Lidia Staroń z PO nie obawia się Trybunału. Według niej nie ma mowy o rozdawnictwie, bo lokatorzy, których miałyby objąć nowe zasady przekształceń, już spłacili swoje zobowiązania wobec spółdzielni, wnosząc wkład mieszkaniowy i spłacając zaciągnięte na inwestycje kredyty w opłatach za mieszkanie. Teraz dopłacą oni tylko tyle, ile państwo umorzyło spółdzielniom. - Czyli lokatorzy spłacają pełny koszt budowy - podkreśla Staroń.
Spór miała zakończyć odrzucona wczoraj przez Sejm poprawka autorstwa koła poselskiego Ruch Ludowo-Chrześcijański. Ponieważ pieniądze tych, którzy wcześniej wykupili mieszkania, zasiliły fundusz remontowy spółdzielni, to teraz mieliby oni korzystać ze zwolnienia od wpłat na ten fundusz nawet przez kilka lub kilkanaście lat! Mogłoby się okazać, że w danym budynku jedynymi płacącymi za remonty byliby... uwłaszczeni lokatorzy.
W Sejmie przepadła także poprawka posłów Platformy, aby w budynkach stojących na gruncie o nieuregulowanym statusie prawnym (spółdzielnia nie jest właścicielem ani użytkownikiem wieczystym) lokatorzy mieli możliwość przekształcenia mieszkania lokatorskiego we własnościowe spółdzielcze prawo do lokalu. W tej sytuacji nowela dopuszcza jedynie możliwość przekształcenia w pełną własność (taki właściciel może wówczas m.in. zrezygnować z członkostwa w spółdzielni). - Problem w tym, że kilkadziesiąt tysięcy rodzin lokatorskich może mieć zamkniętą drogę do własności nawet na kilka albo kilkanaście lat - ostrzega Lidia Staroń. Tyle czasu może potrwać prostowanie spraw dotyczących własności gruntu. Pani poseł przyznaje, że ten problem ma rozwiązać inna - przyjęta przez Sejm - poprawka, która zakłada automatyczne przejmowanie spornych terenów przez spółdzielnie (z tytułu zasiedzenia). - To rozwiązanie może być podważone - zauważa Staroń.
Czy uwłaszczenie ok. 900 tys. lokatorów może wpłynąć na ceny mieszkań? - Tak. Nawet jeśli tylko kilka procent zdecyduje się na ich natychmiastową sprzedaż, będzie to bardzo silny impuls dla rynku, na którym powstaje ok. 100 tys. nowych mieszkań rocznie - ocenia analityk Open Finance Emil Szweda. Według niego w grę wchodzi zahamowanie wzrostu cen mieszkań wybudowanych przed 1990 r., zwłaszcza tych o niższym standardzie i raczej poza dużymi aglomeracjami.
Źródło: Gazeta Wyborcza