Kiedy jeszcze mieszkaliśmy w Szczecinie uwielbiałam wychodzić na przydomowe podwórko. Wystarczyło jedynie odwrócić uwagę rodzica, który razem ze mną na to podwórko wylazł, aby móc szybko złapać kawałek żarełka i rozkoszować się jego smakiem.
Kiedy jeszcze mieszkaliśmy w Szczecinie uwielbiałam wychodzić na przydomowe podwórko. Wystarczyło jedynie odwrócić uwagę rodzica, który razem ze mną na to podwórko wylazł, aby móc szybko złapać kawałek żarełka i rozkoszować się jego smakiem.
Z nieziemskim zachwytem obserwuję ostatnio mój zwis tylni, czyli odnogę ciała zwaną ogonem. Bogactwo jego życia, przywilejów i obowiązków jakie wykonuje, wprawia mnie w zdumienie, niezmiennie od kiedy odkryłam jego obecność (a było to bardzo dawno temu).