Każdy piesek, tak Golden Retriever, jak i inne bardzo dokładnie, wyraźnie i głośno słyszy dźwięki. A mój tata tez jest fanem tychże, gdyż bardzo często puszcza różne jak pracuje, albo się leni (czyli na jedno wychodzi). Zwykle nie słucham tego w ogóle, bo wolę nastawić uszka na dźwięki, które dochodzą z kuchni. W końcu tam można dostać jedzonko, a u taty o to bardzo ciężko. W każdym razie tata postanowił sprawdzić, jakie dźwięki mi się podobają. W tym celu puszczał muzykę i obserwował mnie uważnie.
Na początek puścił dla mnie piosenki takich nudziarzy, którzy nazwali siebie Era. W sumie nic rewelacyjnego, ciągle śpiewali i to wszystko. Mój tata lubi, ale w ogóle nie wiem dlaczego. To nie dla psa rasy Golden Retriever
Później powiedział, że posłucham klasyki. Podobno słyszałam Bacha, Mozarta i Chopina. Podobno, gdyż tutaj nie śpiewali i czekałam na to śpiewanie i skończyły się utwory. Chyba coś przegapiłam.
Tata twierdzi również, że jego najulubieńszym instrumentem są wszystkie, ale najczęściej słucha muzyki mocno gitarowej. No więc puścił mi Iron Maiden i patrzy na mnie. Pomerdałam ogonkiem, bo lubię jak ktoś na mnie patrzy. Muszę jednak powiedzieć, że muzyka była dość przytłaczająca.
Kontynuowaliśmy z Cool Kids of Death, bo ostatnio rodzice byli na ich koncercie i siedziałam z wujkiem. No i Pan, który do tej muzyki się odzywał był bardzo niemiły, bo często krzyczał. Dobrze, że nie na mnie. W każdym razie nie rozumiem jak mogli mnie zostawić po to, aby słuchać takiego czegoś.
Później coś się chyba w komputerze zepsuło, bo było słychać tylko "Łup Łup Łup" a później "Bum bum bum" i "Umc Umc Umc". W każdym razie było słychać, że nasz komputer bardzo się męczy i jest mu niedobrze. Jako Golden Retriever położyłam się więc, aby poczekać aż tata naprawi urządzenie.
Później tata puścił zespół o nazwie Feel, ale szczeknęłam, aby przełączył. W końcu powinniśmy się traktować poważnie, prawda?
Próbowaliśmy też słuchać Gosi Andrzejewicz i Kasi Cerekwickiej, ale tacie nie spodobało się, że zaczęłam wyć tak, jak one...
Tata puścił też piosenki Pani bez nazwiska. Doda się nazywała. Tata mówił, że ma ona dwa duże atuty, ale nie powiedział jakie. Próbowałam się ich dosłuchać, ale się nie udało.
Kolejny eksperyment to Ray Charles. Było tutaj dużo... nie wiem czego, ale było tego dużo. Nagle tata powiedział jednak, że ten Pan już nie żyje, więc przestałam się interesować. Skoro już nie żyje...
Następnie tata zapowiedział, że przyszedł czas na hip-hop. Fajnie- myślę sobie. Znaczy się, że poskaczemy i popodgryzamy się. Ale nie- to była tylko kolejna część nauki. To też mi się nie podobało. Nie wiedziałam po prostu, gdzie się kończy stary utwór, a zaczyna nowy. Ciągle było to samo.
Republika. To też słyszałam. Nie powiem, nie powiem. Ten Pan fajnie szczekał.Tylko, że on też był zepsuty i strasznie się zacinał. "Przyjaciele ele ele ele". Nie chciałam, aby tata go popsuł bardziej, więc szczeknęłam, aby zmienić.
I wtedy odkryłam MOJĄ muzykę! Kolejny utwór był przepiękny. Mogłabym przy nim biegać, skakać i spać. Naprawdę był piękny i wtapiał się w mój świat.
A tata wtedy powiedział brzydkie słowo i stwierdził, że jak jeszcze raz prąd wyłączą, to pójdzie do energetyki.