Dziś jeszcze dostałam dwie zupełnie nowiutkie, duże i lśniące miseczki. Wprawdzie żarełko z nich smakuje tak samo jak ze starych, tyle że ładniej wygląda. Żałuję tylko, że nie dostałam żadnej nowej zabawki, bo stare już mi się trochę nudzą. Tak nawet myślałam, że chciałabym dostać komórkę. Ale nie- nie pomieszczenie, tylko telefon! Widziałam nie raz jak Wy, bezsierściowce, mówicie do tych rzeczy trzymając je przy uszach i pomyślałam sobie, że goldenek też może mieć z tego fajną zabawę. Kiedyś nawet próbowałam z komórką mojej Pani, ale warczenie i szczekanie nie dawało żadnych rezultatów. Próbowałam też ją podgryzać, ale wcale nie była smaczna. Za to mrugała do mnie światełkami i wydawała dziwne dźwięki. Stwierdziłam, że to chyba nie o to chodziło w tej zabawie, więc komórka Pani musiała być zepsuta! I dlatego chciałam mieć swoją własną, nową, zupełnie niepopsutą goldenkową komórkę, tym bardziej, że ostatnio Kasia (jeden z bezsierściowców odwiedzających mnie u babci) dostała taką zabawkę, bo już jest na tyle duża, że może ją mieć. A ja przecież jestem od niej większa (chyba jeszcze nie chwaliłam się, że ważę już 20 kilo i mam całkiem pokaźne łapki! Chyba już nie jestem do końca goldenkiem, a raczej już trochę Golden Retriever’em…), więc też powinnam ją mieć!
Ale moi rodzice nie domyślili się, że mam takie marzenie, a mi głupio powiedzieć im wprost, tym bardziej, że oni naprawdę starają się mnie uszczęśliwiać. Ostatnio dostałam od taty freesby (czyli frizbi- nie wiem o co bezsierściowcom chodzi z tą dziwną pisownią, ale używam jej, żeby nie pomyśleli sobie, że jestem niesprytna, czy jak) i nowego pluszaczka. A jak mój ulubiony pingłin (tak go nazywam, choć jest pingwinem) stracił przeze mnie wnętrze, to Pan wsadził do niego takie białe strzępiaste coś i zaszył dziurę, którą to wnętrze wyleciało i mój pingłin znów ożył i bawi się ze mną. A jak mój tata go zszywał to śmiał się z mamą, że mam „pustych” przyjaciół. Hehe- no bo nic w środku nie miał! Dlatego też nie będę ich prosić o nowe rzeczy, tylko będę dziękować i kochać ich za to, że są tacy dobrzy i dają mi zabawki i jedzonko i przysmaki rzecz jasna. No a przede wszystkim za to, że kochają mnie, jak zawsze malutkiego i prześlicznego golden retrievera!
P.S. A tak naprawdę, to nie mam kieszeni, w której mogłabym nosić telefon…
www.goldenek.pl
www.artelis.pl