Historia pieczęci to tysiąclecia rozwoju ludzkości. Jej znaczenie bywało potrójne. Z jednej strony stanowiła symboliczną lub jak dzisiaj w połączeniu ze słowną identyfikację osoby lub firmy. W drugim znaczeniu służyła do zamykania pism lub rzeczy w sposób jednoznacznie mówiący o tym, że muszą pozostać w stanie zamkniętym, uzyskanym przez opieczętowanie. Trzecie znaczenie to nadawanie dokumentom mocy prawnej.
Dzisiaj w zasadzie żadnych, oprócz testamentu dokumentów nie sporządza się ręcznie i nie ma obowiązku opieczętowywania dokumentacji firmowej ani prywatnej. Wyjątek wciąż stanowi wymóg pocztowy, aby odbiór korespondencji firmowej potwierdzać pieczęcią oraz napis na papierowych deklaracjach podatkowych. Pieczęcie najczęściej spotyka się na aktach prawnych typu umowy sporządzane w obecności notariusza lub dokumenty sądowe. Jednak rejestrując firmę wciąż zamawia się firmowe pieczęcie oraz pieczątki z różnymi napisami potwierdzającymi, na przykład „zapłacono gotówką”. To prawie przeżytek, ale wciąż funkcjonuje. Podpis elektroniczny bywa również bardzo przydatny, ale jego zastosowanie w życiu jest nadal minimalne, bo prawdziwe życie wciąż broni swojego prawa istnienia poza globalną siecią.
Za jakiś czas pewnie posiadanie pieczęci będzie miało wymiar kolekcjonerski, a nauka pisania na zasadzie kaligrafii stanie się sztuką dla hobbystów. Dowodem na to jest prawie całkowity zanik umiejętności wykonywania podstawowych działań arytmetycznych w pamięci, a nawet na papierze. No bo po co, jeśli w zasadzie każdy ma dziś kalkulator fabrycznie wmontowany w telefon, który ciągle nosi przy sobie. Degradacji uległ również zwyczaj używania ręcznych zegarków. Z przedmiotów potrzebnych stały się raczej ozdobami, swoistą biżuterią.