Chrzest w dawnej Polsce
Chrzest to obok ślubu bez wątpienia najpilniej wypełniany rytuał. O ile jednak ze ślubem, z rozmaitych względów - również finansowych, zwlekamy, o tyle ze chrztem nie ma mowy o podobnych praktykach. Nie bez powodu tak się dzieje. Trzeba nam wiedzieć, że niegdyś, zwłaszcza w mniejszych społecznościach chrzest był o wiele bardziej ważną uroczystością i nie polegał jedynie na przyjęciu dziecka w krąg kultury chrześcijańskiej. Można śmiało powiedzieć, że chrzciny miały swoją ogromną magiczną moc wypędzania wszelkiego zła z życia dziecka. Cała ceremonia, obwarowana licznymi przesądami, była niezwykle ważnym wydarzeniem nie tylko dla dziecka, ale i dla całej zbiorowości. Wierzono, że odpowiednio spełniony rytuał pozwoli dziecku wieść spokojne i szczęśliwe życie. Jest to zrozumiałe, jeśli weźmiemy pod uwagę wysoką śmiertelność nowo narodzonych dzieci. Stąd właśnie ta ilość różnych przesądów. Ludziom zawsze łatwiej radzić sobie z rzeczywistością, gdy mają nadzieję na możliwość dowolnego jej kształtowania.
Ubranka do chrztu i wystawne przyjęcie chrzcielne
Przez wieki większość z tych przesądów i czynności mających odgonić złe moce odeszły w zapomnienie i są już tylko ciekawostką antropologiczną, jednakże wciąż w niektórych praktykach możemy odnaleźć ducha starych czasów. Bez wątpienia do tradycji należy białe ubranko do chrztu, które symbolizowało czystość, jakie uzyskuje dziecko po obmyciu z grzechu pierworodnego. Na ubranka do chrztu, podobnie jak na samą uroczystość niegdyś nie szczędzono środków. Niezależnie od stanu posiadania uroczystość musiała być huczna, a ubranku bogato zdobione. Było to coś więcej niż wyraz znanego polskiego zwyczaju „postaw się, a zastaw się” - choć niewątpliwie cała impreza całkowicie wolne od tego zjawiska nie były. Natomiast wystawność całej imprezy była traktowana jako swego rodzaju nakaz wspomnianej już dobrej wróżby na przyszłość. Podobną magiczną moc posiadały ubranka na chrzest, które, nie tylko ze względu na ich wysoką kosztowność, przechowywano w głębokim ukryciu. Często takie ubranka służyły całym pokoleniom, miały więc i swój wymiar symboliczny. Dziecko przyobleczone w ubranko po swoim protoplaście dziedziczyło także jego przymioty charakteru.
Chrzciny były wielkim świętem i okazją do świętowania dla całej społeczności lokalnej. Trochę na fali obserwacji, trochę z powodu wiary w samą moc sakramentu istniało wyraźne przekonanie, że dla dziecka najgorsze są te dni przed chrztem i ich najbardziej się obawiano. Po uroczystości jego szanse na przeżycie znacznie wzrastały. Obecnie cała ta głęboka symbolika przyblakła nieco i jedynie nasze babcie o niej pamiętają, ale wciąż uroczystość zachowała w sobie tę podniosłość i stosowną powagę.