Parę słów o erytrofobii i analiza jej działania.

Data dodania: 2013-12-01

Wyświetleń: 2706

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

RECENZJA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Pamiętam dobrze gdy pierwszy raz mój emocjonalny pąs, tendencja do czerwienienia się przeszła w silny lęk i rozwinął się dotkliwy obraz erytrofobii. Miałam prawie dziewiętnaście lat, byłam uczennicą liceum i z dnia na dzień codzienne funkcjonowanie w roli chociażby uczennicy czy koleżanki, stało się kosmiczną męczarnią. A co było dla mnie najtrudniejsze? Brak zrozumienia ze strony najbliższego oraz dalszego otoczenia. Przecież to TYLKO zwyczajny rumieniec! Nawet ładny! Nie byłam śmiertelnie chora, dlatego nie miałam prawa się miotać, cierpieć oraz uciekać w wyobcowanie. Ale dla mnie tenże "sympatyczny" rumieniec emocjonalny był przekleństwem, który wydarł mi wolność osobistą. Wierzę, iż umieją mnie zrozumieć wyłącznie te osoby, które czują, wiedzą jak to jest, kiedy twarz zdradza! Kiedy wylewa się na nią ta gorąca, znienawidzona czerwień oraz dosięga ją uderzenie gorąca. Uff…

W przypadku erytrofobii pełen obraz jej objawów może rozwinąć się niewyobrażalnie intensywnie. Człowiek z dnia na dzień może wpaść w błędne koło myśli… Pojawia się rumieniec, czerwienimy się okolicznościowo, potem ktokolwiek zażartuje, zwróci uwagę na nasz rumieniec i zaczynamy się wstydzić czerwienienia. Później doświadczamy lęku, że powtórnie się zaczerwienimy, aż w końcu czerwienimy się na samą myśl o czerwienieniu się, a każda ekspozycja powszechna doprowadza do wzrostu niepokoju przed czerwienieniem się, w wyniku którego twarz nabiera ceglastego koloru.

Chwilą znamienną dla zaistnienia dolegliwości – tą, która bezpośrednio zrodziła niepokój przed czerwienieniem się – stanowiło zwrócenie przez kogokolwiek uwagi na ów symptom. Po paru takich epizodach, jako osoba czerwieniąca się, można zacząć się zastanawiać, czy Twoje reakcje nie różnią się przypadkiem od zachowań ludzi zdrowych? Dodatkowo pojawia się niepokój, zaczynasz się bać. To oczywiście nakręca następne lęki – przed wikłaniem się w sytuacje, w których pąsowienie może się pojawić, przed wpadką, jaką z pewnością sprowokuje „burak” na Twojej twarzy, nierównomierne plamy na szyi, dekolcie...

Unikasz w związku z tym przebywania w miejscach publicznych, gdzie spodziewasz się ewentualności wystąpienia zaczerwienienia, np. miejsca pracy, szkoły, restauracji, spotkań nieoficjalnych. Warto zaznaczyć tu, że samo pąsowienie się, nawet zbyt nagminne, nie jest erytrofobią. Rumienienie się, przypadłość uważana za schorzenie psychosomatyczne, spowodowane wzmożoną aktywnością układu współczulnego, jest zaledwie elementem erytrofobii. Z tą mamy do czynienia, kiedy zaczynasz wyraźnie lękać się działania niniejszego objawu.

"Z problemu zaczęłam sobie zdawać sprawę w liceum – pisze na forum internetowym poświęconym erytrofobii Ania. – Czytałam fragment książki przed całą klasą i czułam, jak od szyi aż po czoło zalewa mnie fala gorąca... Świadomość, że widzi to cała klasa, jeszcze bardziej wytrącała mnie z równowagi. Po lekcji uciekłam do toalety i z przerażeniem spojrzałam w lustro... totalny burak, cegielnia. Od tego czasu unikam wystąpień publicznych i niemal cały czas towarzyszy mi lęk, że to wróci... I wraca bardzo często... Nawet wśród znanych, zaufanych ludzi, przy rodzinie i właściwie z byle powodu, wystarczy, że o tym pomyślę, wystarczy, że przypomnę sobie ten wstyd... Jestem już tym całym «buraczeniem się» po prostu zmęczona. I trochę rozgoryczona, że mimo wszystko, mimo że staram się tym nie przejmować, czuję, jak strasznie mnie to ogranicza i nie pozwala być sobą”.

Doskonale rozumiem, co odczuwa Ania, rozumiem ją totalnie. Skąd bierze się erytrofobia? Jak sobie radzić z przykrym rumieńcem oraz niepokojem?

Erytrofobia jest rezultatem nieakceptacji samego siebie. Pierwszym zatem krokiem do wyleczenia jest pełne zaaprobowanie swojej osoby, niepokojów oraz fobii, jakie Cię prześladują na co dzień. To jest proces. Kiedy zaakceptujesz to, z czym walczysz, wtedy traci to swoją moc. Twoja uwaga nie koncentruje się już wtedy na stresie i nie wspomagasz tego strachu energią z koncentracji. Albowiem koncentrowanie się na czymś sprawia, iż to coś w Tobie wzrasta, pochłania Twoją uwagę i urealnia się. Tak działa umysł i należy o tym pamiętać, by mu pomóc, a nie niszczyć go długotrwałą walką z samym sobą. Gdy przestaniesz czekać na czerwienienie się, kiedy przestaniesz unikać ludzi i wyrażania własnego zdania i uczuć z obawy przed kolejnym spaleniem raka, wówczas przeżyjesz pierwszy krok zwany akceptacją. Przyczyna erytrofobii egzystuje w Twoim umyśle. To jest proces.

Im bardziej z czymś walczysz, tym bardziej to w Tobie wzrasta. Nie warto trwonić własnej energii na walkę z samym sobą. Jeśli czujesz, że pąs się zbliża, umożliw mu wyjście, nie hamuj tego usilnie. To Twoje ciało tak działa. Wiem, iż to kłopotliwe, wiem, że jak tylko wyczuwasz, że zalewa Cię fala gorąca – zaczynasz z nią wojować oraz uspokajać się na siłę. Niestety, skutek jest wtedy odwrotny do zaplanowanego. Spróbuj zaaprobować, iż ciało reaguje na tenże moment tak, a nie inaczej. Pozwól się sobie zaczerwienić! Gdy zaakceptujesz to, że się czerwienisz, ciało nie będzie wkładać tyle energii w wojnę, która tylko intensyfikuje siłę oraz powtarzalność rumieńca. Spróbuj reagować bez walki, a ciało przestanie odpowiadać nadmiarem emocji w postaci czerwienienia się. To jest proces.

Wiem, iż to zaledwie słowa… Objaśniania, wskazówki, iż należy znosić coś, co tak bardzo obrzydza nam życie i potrafi być krępujące. Ciężko jest bowiem akceptować coś, co wzmaga agresję oraz frustrację. Kolejne utrudnienie stanowi fakt, że osoby narzekające na erytrofobię są oceniane jako normalne jednostki. Umniejszanie tejże chorobie jest czymś złym.

Jaskrawoczerwone skazy na cerze mogą być kłopotliwe, jednak należałoby się zastanowić, czy w okresie gdy się pojawiają, potrafisz stanąć po stronie własnego ciała (siebie), ucząc innych, że tak, a nie inaczej reagujesz. Można od razu podkreślić, iż się rumienisz, że jest to niezależne od Ciebie i już! Nie zmniejsza to Twojej wartości. Zacznij zatem zamienić sposób myślenia o męczącej przypadłości. I pamiętaj, że w przypadku fobii społecznej warto podjąć leczenie. Psychoterapia łączona z farmakoterapią może być naprawdę skuteczna.

W 2010 roku spotkałam moją wybawicielkę. Psychoterapia jest szczególnie istotna w pracy z lękiem społecznym, fobią oraz bardzo wskazana. Mnie bardzo pomogła dermatolog z Bielska - Pani Aneta P., która zafundowała mi laseroterapię. Polegała ona na zamykaniu naczyń krwionośnych twarzy. Po pierwszym zabiegu moja fizjonomia całkowicie wymknęła się spod kontroli, szalała prawie trzy tygodnie oraz wyłączyła mnie z funkcjonowania w społeczeństwie. Uwierzyłam Pani Anecie i z czasem odzyskałam utraconą niezależność emocjonalną.

Moja cera jest naczyniowa, ale wiem, jak jej dogadzać i jak się nią zaopiekować. Nie cierpię obecnie na erytrofobię. Czuję się sobą, czuję się niezależna. Wam również się uda!

Licencja: Creative Commons
0 Ocena