Wielki świat snów, obłudnej wielkości
Błądzę w przestrzeniach mej świadomości
Utkwiłam w jednym z grzechów pożądania
Z czarnej otchłani duszę mą wyłania
Opadłam na dnie z miękkiego puchu
W czwartym wymiarze stoję bez ruchu
Wytężam wzrok, zaczynam wołania
I czuję żar żądzy, żar pożądania
Wyciągam ręce chwytając pył złoty
Już pełne kieszenie magicznej tęsknoty
Lecz na wskroś przecina mój brak umiaru
Ognisty promień czwartego wymiaru