Powszechność wiary w znaki zodiaku jest zatrważająca, pomimo wielu oczywistych faktów świadczących przeciw astrologii:
* Nie ma absolutnie żadnych badań naukowych potwierdzających zależność cech charakteru od znaków zodiaku. Gdyby tak było, to na przykład w pewnych zawodach wymagających szczególnych cech niektóre znaki byłyby nadreprezentowane, co oczywiście nie ma miejsca.
* Tym bardziej nic nie potwierdza zależności pomiędzy znakiem zodiaku, a powodzeniem lub niepowodzeniem życiowym. W przeciwnym wypadku w pewnych okresach występowałaby wysoka śmiertelność „baranów” połączona z awansem zawodowym „panien” i grypą u „lwów”. Jak ktoś chce może przestudiować sobie statystyki śmiertelności czy daty urodzenia osób odwiedzających danego dnia lekarza, by przekonać się, że znaki zodiaku rozkładają się po równo.
* Astrologia nie ma nawet ścisłych reguł. O ile odnośnie podstawowych cech poszczególnych znaków istnieje pewien consensus, to im głębiej wchodzi się w szczegóły, tym więcej rozbieżności i wolnej interpretacji astrologa. Przeciętny Kowalski nie ma pojęcia, że zlecając opracowanie swojego szczegółowego (uwzględniającego oprócz daty również godzinę i miejsce urodzenia) horoskopu kilku astrologom, otrzymałby istotnie różniące się interpretacje.
* O ile wpływ Słońca i Księżyca na ruch obrotowy ziemi, pływy morskie czy życie na naszej planecie jest istotny i mierzalny, to nie ma żadnych naukowych dowodów na taki wpływ planet. Ich masy są zbyt małe, odległości od ziemi zbyt duże, a pola magnetyczne zbyt słabe. Do wyliczenia dokładnych sił oddziaływań i obalenia w ten sposób astrologicznych rewelacji wystarcza wiedza na poziomie szkoły średniej...
Zamiast więc czytania horoskopów w gazetach polecam wszystkim zajęcie znacznie bardziej pożyteczne – sięgnięcie po tablice matematyczno-fizyczne, rocznik statystyczny i kalkulator. Uzbrojeni w te narzędzia bez trudu przekonamy się, że astrolodzy to szarlatani, a horoskopy nie są niczym innym niż czystym zabobonem.