Proucenci gier ciągle poszukują sposobów na maksymalizację swoich zysków i zwalczania piractwa. Jednym ze sposobów proponowanych przez twórców gier jest DLC (downloadable content). Czy to aby na pewno dobra droga?

Data dodania: 2011-09-09

Wyświetleń: 2024

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 2

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

2 Ocena

Licencja: Creative Commons

Produkcja gier wiąże się z niemałymi kosztami, dlatego też jak tylko gra trafi na półki sklepowe jej twórcy z niecierpliwością obserwują słupki prezentujące wyniki sprzedaży. Od dawna wiadome jest, że największy zysk ze sprzedaży osiąga się pierwszy miesiąc od ukazania się gry. Później sporo graczy zapomina o takim „starociu”. Trzeba jednak przyznać, że są i tacy gracze, którzy czekają tylko, aby gra straciła zainteresowanie użytkowników, a w związku z tym sprzedawca był zmuszony obniżyć cenę i w ten sposób kusić klientów.

Twórcy od dawna zastanawiali się, w jaki sposób przedłużyć i zmaksymalizować swoje zarobki. W ten sposób narodziło się DLC (downloadable content) treść do pobrania w postaci rozszerzeń i dodatków. Ostatnio DLC stało się swego rodzaju plagą rynku gier. O ile na początku pomysł był ciekawy, ponieważ twórcy gier mogli nawet po premierze pracować nad swoimi produktami poprzez różnego rodzaju rozszerzenia i sprzedawać je po niskich cenach. Jednak, co zapowiadało się dobrze skończyło się można rzec jak zwykle. Producenci gier skuszeni łatwym zarobkiem z czasem zamiast dodatków naprawdę wnoszących coś do gry zaczęli proponować nic nieznaczące rozszerzenia. I tak na przykład można było za 5 euro zakupić jeden element wyposażenia dla postaci z gry, lub np. klucz, którego zadaniem było odblokowanie zawartości w grze.

Wszystko, co złe związanego z DLC zawdzięczamy konsolom. To właśnie na Xboxie w 2002 roku pojawiła się po raz pierwszy możliwość zakupu rozszerzeń do gry Mech Assault. Prawdziwy bum na DLC nastąpił wraz z konsolami następnej generacji. Całej sytuacji opierał się dosyć długo komputer stacjonarny, jednak i on uległ modzie na DLC, a wszystko to poprzez piractwo. Producenci takich gier jak np. Battlefield, którzy ponosili straty musieli jakoś je odrabiać, dlatego też skierowali się w stronę DLC. Zaczęli też wypuszczać gry ze strasznie okrojoną wersją Singleplayer, kierując się w stronę trybu Multiplayer gdyż tam łatwiej jest kontrolować czy użytkownik posiada oryginalną wersję czy piracką. Choć twórców takich gier jak Battlefield należy też chwalić, gdyż wyznają oni zasadę, że wypuszczanie darmowych dodatków do gier wydłuża ich żywotność. Tak było np. z grą Battlefield Bad Company 2, do której to studio DICE wypuszczało, co jakiś czas kolejne mapy sprawiając, że gra nie przestawała się nudzić.

Już niedługo premiera Battlefield 3. Znając studio DICE i tym razem nie zawiedzie swoich fanów i zaoferuje im mnóstwo frajdy. W jaką stronę pójdą inni twórcy gier, ciężko powiedzieć. Czas pokaże jak będzie wyglądał rynek gier za parę lat.

Licencja: Creative Commons
2 Ocena